Czterech prezydentów, dwie wizje świata
Czy przyszłość świata należy do globalistów, czy do suwerennych i niezależnych narodów, które chronią swoich obywateli?
Podczas ostatniego Zgromadzenia Ogólnego ONZ przyjęto dokument pod nazwą Pakt dla Przyszłości, zawierający także Globalny Pakt Cyfrowy i Deklarację w Sprawie Przyszłych Pokoleń, w celu “przekształcenia globalnego zarządzania”. Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres określił przyjęty dokument, jako „postawienie na multilateralizm”.
Z definicji, i w teorii, multilateralizm to pojęcie odnoszące się do współpracy między wieloma państwami lub organizacjami międzynarodowymi w celu osiągnięcia wspólnych celów na arenie międzynarodowej. W praktyce może oznaczać dążenie do podejmowania decyzji, tworzenia polityk i rozwiązywania konfliktów poprzez instytucje ponadnarodowe, takie jak Organizacja Narodów Zjednoczonych, Światowa Organizacja Handlu czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy, co osłabia suwerenność narodową państw członkowskich.
Decyzje podejmowane na poziomie międzynarodowym mogą wpływać na politykę wewnętrzną krajów, ograniczając zdolność państw do samodzielnego decydowania o własnych sprawach. Normy i regulacje przyjmowane przez międzynarodowe organizacje (np. dotyczące handlu, praw człowieka, klimatu) mogą zobowiązywać państwa do wprowadzenia zmian, które nie zawsze są zgodne z ich narodowymi interesami. Istnieją uzasadnione obawy, że organizacje międzynarodowe mogą uzyskać kontrolę nad globalnymi zasobami naturalnymi (np. wodą, lasami) i wprowadzać regulacje, które zmuszają kraje do dzielenia się swoimi zasobami lub ograniczania ich eksploatacji. Decyzje podejmowane przez międzynarodowe gremia są często kształtowane przez niewielką grupę elit politycznych i finansowych, które nie są wybierane przez obywateli. Oznacza to, że władza jest scentralizowana w rękach elit międzynarodowych, a społeczeństwa tracą bezpośredni wpływ na proces decyzyjny.
W 2018 roku prezydent Donald Trump, przemawiając podczas Zgromadzenie Ogólnego ONZ, stanowczo sprzeciwiał się planom globalistycznym Narodów Zjednoczonych: ”Ameryka zawsze wybierze niezależność i współpracę zamiast globalnego zarządzania, kontroli i dominacji. Szanujemy prawo każdego narodu do realizowania własnych zwyczajów, przekonań i tradycji. Stany Zjednoczone nie będą Wam mówić, jak macie żyć, pracować czy oddawać cześć. Prosimy tylko, abyście w zamian uszanowali naszą suwerenność. Nigdy nie oddamy suwerenności Ameryki niewybieralnej i nieobliczalnej globalnej biurokracji. Ameryka jest rządzona przez Amerykanów. Odrzucamy ideologię globalizmu i przyjmujemy doktrynę patriotyzmu. Na całym świecie odpowiedzialne narody muszą bronić się przed zagrożeniami dla suwerenności nie tylko ze strony globalnych rządów, ale także innych nowych form przymusu i dominacji. W Ameryce wierzymy w majestat wolności i godność jednostki, wierzymy w samorządność i rządy prawa, a także cenimy kulturę, która podtrzymuje naszą wolność, kulturę zbudowaną na silnej rodzinie, głębokiej wierze i zdecydowanej niezależności. Świętujemy naszych bohaterów, cenimy nasze tradycje, a przede wszystkim kochamy nasz kraj”.
W 2019 Trump powtórzył swoje przesłanie do narodów tworzących ONZ: „Tak jak mój ukochany kraj, każdy naród reprezentowany w tej izbie ma swoją wspaniałą historię, kulturę i dziedzictwo, które warto bronić i celebrować i które daje nam nasz wyjątkowy potencjał i siłę. Wolny świat musi pielęgnować swoje narodowe fundamenty, nie może próbować je wymazać lub zastąpić. Jeśli chcesz wolności, bądź dumny ze swojego kraju, jeśli chcesz demokracji, trzymaj się swojej suwerenności, a jeśli chcesz pokoju, kochaj swój naród. Mądrzy przywódcy zawsze stawiają dobro własnego narodu i kraju na pierwszym miejscu. Przyszłość nie należy do globalistów, przyszłość należy do patriotów, przyszłość należy do suwerennych i niezależnych narodów, które chronią swoich obywateli, szanują swoich sąsiadów i szanują różnice, które sprawiają, że każdy kraj jest wyjątkowy i niepowtarzalny.”
Czasy się zmieniły, prezydenci też. Odchodzący ze sceny politycznej Joe Biden mówił na forum ONZ to, czego od niego oczekiwano. Przekonywał, że „świat znajduje się w kolejnym punkcie zwrotnym w historii, i wybory, których dokonamy dzisiaj, określą naszą przyszłość na nadchodzące dziesięciolecia. Musimy więc podjąć globalne wyzwania, żeby chronić ludzkość przed spustoszeniami spowodowanymi zmianami klimatu, głodem i chorobami. Dlatego jego administracja zainwestowała ponad 150 miliardów dolarów, aby osiągnąć cele zrównoważonego rozwoju, w tym ponad 50 miliardów na Globalne Zdrowie, i podjęła najbardziej ambitne działania klimatyczne w historii a kraj jest wreszcie na dobrej drodze do ograniczenia emisji o połowę do 2030 r.” Biden przekonywał, że musimy zbudować silniejszą, skuteczniejszą i bardziej zintegrowaną Organizację Narodów Zjednoczonych, dlatego wspiera reformę i rozszerzenie członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ
Także w Argentynie czas zmienił prezydenta, ale jakże inna jakościowo ta zmiana. Javier Milei, wygłaszając swoje przemówienie podczas tegorocznego Zgromadzenia Ogólnego, skorzystał z okazji „aby, z pokorą, ostrzec narody świata przed drogą którą, podążają od dziesięcioleci i przed niebezpieczeństwem, że ONZ nie wypełnia swojej pierwotnej misji.”
Milei uważa, że ONZ przez lata „ewoluowało od organizacji, która dążyła do utrzymania pokoju, do organizacji, która narzuca swoim członkom ideologiczny, socjalistyczny program tyczący nieskończonej liczby spraw składających się na codzienne życie człowieka w społeczeństwie, zawarty w kolektywistycznej polityce, zawartej w ramach Agendy 2030”.
Model Organizacji Narodów Zjednoczonych, który miał opierać się na współpracy państw narodowych został zarzucony i zastąpiony przez ponadnarodowy model rządów międzynarodowych biurokratów, którzy zamierzają narzucić obywatelom świata określony sposób życia. Podczas Szczytu dla Przyszłości dyskutowano o pogłębieniu tego modelu, co wiązać będzie się z narzuceniem nowej umowy społecznej w skali globalnej, która podwoi zobowiązania Agendy 2030. Według Prezydenta Argentyny Agenda 2030, choć w założeniach ma dobre intencje, jest ponadnarodowym programem rządowym o charakterze socjalistycznym, który ma na celu rozwiązanie problemów współczesności za pomocą działań, które zagrażają suwerenności państw narodowych i naruszają ludzkie prawo do wolności i własności. Jest to program który ma na celu „rozwiązanie problemu ubóstwa nierówności i dyskryminacji za pomocą prawodawstwa, które tylko je pogłębi, bo historia świata udowadnia, że jedynym sposobem na zagwarantowanie dobrobytu jest ograniczenie władzy, zagwarantowanie równości wobec prawa i obrona prawa do wolności i własności człowieka.”
Na poziomie ekonomicznym promowana jest polityka kolektywistyczna, która zagraża wzrostowi gospodarczemu, polityka naruszająca prawa własności i utrudniająca naturalny proces gospodarczy, uniemożliwiająca krajom znajdującym się w najbardziej niekorzystnej sytuacji na świecie swobodne korzystanie z własnych zasobów, by się rozwijać, bo to zagrażałoby krajom rozwiniętym.
Promowane są toksyczne relacje, w których międzynarodowe fundusze kredytowe, zgodnie z globalną polityką zarządzania, zmuszają kraje najbiedniejsze do przeznaczania środków, których nie mają, na programy, których nie potrzebują, co zamienia je w wiecznych dłużników.
Promuje się agendy globalnych elit, takich jak Światowe Forum Ekonomiczne, podejmowane przez organa międzynarodowe jak Komisja Europejska, narzucające absurdalną politykę zerowej emisyjności, która przede wszystkim szkodzi biednym krajom, nie mówiąc o polityce związanej z prawami seksualnymi i reprodukcyjnym, podczas gdy wskaźnik urodzeń w krajach zachodnich gwałtownie spada, zwiastując mroczną przyszłość dla nich wszystkich.
ONZ nie wywiązuje się również w sposób zadowalający ze swojej misji obrony suwerenności terytorialnej członków (o czym, jak przypomina Milei, Argentyńczycy wiedzą najlepiej, mając w pamięci wojnę o Malwiny). Rada Bezpieczeństwa, która jest najważniejszym organem izby jest dysfunkcyjna z powodu prawa weta jej stałych członków, stosowanego w obronie partykularnych interesów poszczególnych państw. Organizacja zamiast stawiać czoła realnym konfliktom, inwestuje czas i wysiłek w narzucanie biednym krajom tego co powinny produkować, z kim powinny się wiązać, co powinny jeść i w co powinny wierzyć. Bo to właśnie będzie regulował Pakt dla Przyszłości.
ONZ nie ma do zaoferowania żadnych wiarygodnych rozwiązań dla prawdziwych problemów świata. Piewcy lewicy projektują swoje „rozwiązania” w oparciu o to, jaki według nich powinien być człowiek, chcą zmieniać ludzką naturę zgodnie z ich filozofią, a kiedy wolni ludzie nie chcą się podporządkować, mają dla nich restrykcje, represje i ograniczanie wolności.
Prezydent Argentyny zapowiedział, że nie poprze żadnej polityki, która pociąga za sobą ograniczenie wolności osobistych, wolnego handlu lub pogwałcenie naturalnych praw człowieka, bez względu na to, jak duży konsensus polityczny został wokół niej zbudowany, wyrażając oficjalnie sprzeciw wobec przyjętego Paktu dla Przyszłości i zapraszając wszystkie narody wolnego świata do przyłączenia się nie tylko do sprzeciwu wobec tego paktu, ale w tworzeniu nowej agendy, agendy wolności.
Te piękne słowa wypowiedziane przez Trumpa i Milei silnie kontrastują z postawą Prezydenta RP i szokują każdego Polaka, który pamięta euforię, kiedy udało się nam uwolnić od narzucanego przez ZSSR socjalistycznego „dobrobytu”. Szokującym jest zapał, z jakim polskie władze, w tym Pan Prezydent, fundują nam kurs ku Światowemu Socjalizmowi pod rządami ONZ, gdyż celem przyjętego dokumentu jest przekształcenie globalnego zarządzania dzięki postawieniu na multilateralizm.
Prezydent Andrzej Duda, urodzony w 1972 roku w PRL, socjalistycznym państwie zarządzanym z zewnątrz, pozbawionym nawet pozorów suwerenności, wygłosił pochwalne, wiernopoddańcze przemówienie, nawołujące do przywrócenia wiary w multilateralizm i wzmocnienia prawa międzynarodowego, bo „pomimo wielu zastrzeżeń do systemu ONZ, nie ma lepszej alternatywy dla multilateralizmu”. Duda uważa, że „globalne wyzwania są tak złożone, że wymagają zbiorowych działań, ponieważ poszczególne państwa nie mogą stawić im czoła w pojedynkę”. W związku z tym deklaruje, że „kamieniem węgielnym polskiej polityki zagranicznej jest zaangażowanie w multilateralizm z ONZ w jego centrum”, że „Polska opowiada się za sprawiedliwym globalnym zarządzaniem i wzmocnieniem współpracy międzynarodowej w ramach kluczowych filarów ONZ - pokoju i bezpieczeństwa, rozwoju i praw człowieka.”
Prezydent Duda cieszy się, że „Pakt dla Przyszłości odnosi się do wzmocnienia i promocji trzech filarów działalności ONZ: pokoju i bezpieczeństwa, rozwoju i praw człowieka, a także poszanowania Karty Narodów Zjednoczonych i prawa międzynarodowego, i określa działania niezbędne do osiągnięcia ambitnych celów związanych ze wzmocnieniem systemu wielostronnego i osiągnięciem celów Agendy 2030”. Polska jest więc gotowa „współpracować, aby osiągnąć ambitne wyniki i w pełni wdrożyć Pakt dla Przyszłości w nadchodzących latach.”
Dlaczego Polska nie jest w stanie wydać męża stanu, który będzie stał na straży suwerenności dumnego, walecznego i tak bardzo doświadczonego przez los, narodu? ONZ to zbiurokratyzowana, niewybieralna, dysfunkcyjna i niezwykle droga w utrzymaniu instytucja, która nie spełnia swoich statutowych celów, zamiast tego, pod pretekstem nośnych, utopijnych haseł o powszechnym pokoju i dobrobycie, rości sobie prawo do stania się Rządem Światowym, który będzie regulował wszystkie aspekty życia na ziemi i kontrolował prawa i obowiązki jej obywateli. My już w takiej rzeczywistości tkwiliśmy – warto o tym pamiętać.
"Panie Mariuszu - jak można Pana wesprzeć?" - zadał mi pytanie jeden z moich subskrybentów. Blog na Substacku jest to hobby czasochłonne, ale nie planowałem tej działalności, jako źródła dodatkowego dochodu (do tej pory mam jednego płatnego subskrybenta ochotnika). Ale jeśli ktokolwiek uważa, że warto udzielić mi wsparcie finansowe - to poniższa zrzutka daje taką możliwość. Za każdą wpłatę - serdecznie dziękuję :)
Źródła:
"Dlaczego Polska nie jest w stanie wydać męża stanu, który będzie stał na straży suwerenności dumnego, walecznego i tak bardzo doświadczonego przez los, narodu?" - Kadry kierownicze są wyselekcjonowane na bazie ich sluzalczosci wobec obcych interesow, natomiast autentyczne elity narodowe i talent, ostatnio demonstrowany takze przez mlodą Konfederacje, są blokowane. Stan ten trwa od conajmniej 1945r i o ile ludnosc sie nie obudzi, to zadnych zmian nie bedzie. Okazuje sie, ze przemiany wymuszone przed laty przez Solidarnosc byly zbyt powierzchowne a wiec latwo zmanipulowane.