Granice wzrostu dla UE
Utopijna, socjalistyczna wizja regresu gospodarczego Europy Ursuli von der Leyen opiera się na futurologicznym Raporcie, w którym nic się nie zgadzało.
W maju 2023 r. podczas sesji plenarnej na konferencji Beyond Growth (co można tłumaczyć jako „coś więcej niż wzrost” czy „ponad wzrostem”) przemówienie inauguracyjne wygłosiła przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen. Pani Komisarz rozpoczęła swoje wystąpienie od przypomnienia źródeł aktualnej polityki gospodarczej i środowiskowej Unii Europejskiej: „Gdy spojrzymy wstecz, nieco ponad 50 lat temu, Klub Rzymski i grupa naukowców z MIT opublikowały raport "Granice wzrostu". Przedstawiono w nim interakcje między wzrostem liczby ludności, gospodarką i środowiskiem. I pięćdziesiąt lat temu wyciągnięto z tego drastyczne wnioski: należy zatrzymać wzrost gospodarczy i wzrost populacji - w przeciwnym razie nasza planeta sobie nie poradzi”. Całe wystąpienie Pani Komisarz, i jak się okazuje, wszystkie założenia zielonej transformacji i polityki NetZero forsowane przez Komisję Europejską, opierają się na raporcie, który mylił się we wszystkich swoich predykcjach.
Raport "Granice wzrostu", sporządzony na potrzeby projektu dotyczącego trudnej sytuacji ludzkości prowadzonego przez Klub Rzymski, opublikowany w 1972 roku, był badaniem, które analizowało prognozowane długoterminowe wzorce wzrostu gospodarczego i populacyjnego wraz z ograniczoną podażą zasobów naturalnych. Przeprowadzone przez zespół badaczy z MIT pod kierownictwem Dennisa Meadowsa badanie próbowało przewidzieć przyszłość światowej gospodarki i środowiska przy użyciu symulacji komputerowej World3. Model, opracowany przez zespół badaczy z Massachusetts Institute of Technology, był w tamtym czasie niezwykle zaawansowanym narzędziem symulacyjnym, zaprojektowanym do analizy długoterminowych tendencji wzrostu ludności, produkcji przemysłowej, dystrybucji zasobów, produkcji żywności oraz zanieczyszczenia środowiska na globalnym poziomie. Jego celem było zbadanie możliwych scenariuszy dla przyszłości świata i ocena potencjalnych "granic wzrostu". Model ten opierał się na systemowych zależnościach i sprzężeniach zwrotnych między pięcioma głównymi komponentami: wzrost i spadki w populacji w zależności od dostępnych zasobów, produkcja dóbr i usług, produkcja żywności, zasoby naturalne i wpływ działalności ludzkiej na środowisko, w tym emisje dwutlenku węgla. Model World3 używał równań różniczkowych do symulacji interakcji między tymi komponentami w czasie, co pozwalało na generowanie różnych scenariuszy futurologicznych w zależności od przyjętych założeń i polityk. Jednym z kluczowych wniosków płynących z symulacji było to, że kontynuacja ówczesnych trendów wzrostu populacji i konsumpcji zasobów naturalnych mogłaby doprowadzić do wyczerpania zasobów i kryzysu ekologicznego już pod koniec XX lub na początku XXI wieku.
Jakie były przewidywania i ostrzeżenia dla ludzkości płynące z Raportu? Naukowcy z MIT ostrzegali, że czeka nas przeludnienie - raport podkreślał, że wykładniczy wzrost populacji i działalności gospodarczej może przewyższać wzrost dostępności zasobów i zdolności środowiska do podtrzymania działalności ludzkiej. W wyniku tego grozi nam wyczerpanie zasobów nieodnawialnych, co będzie prowadzić do wzrostu kosztów i obniżenia jakości życia. Działalność ta będzie degradować środowisko, powodować wzrost zanieczyszczenia i niszczenie naturalnych siedlisk. Ziemia ma fizyczne granice, nie można jej eksploatować bez powodowania poważnych problemów środowiskowych i gospodarczych – muszą być postawione jakieś granice wzrostu. Trzeba wprowadzić stan stabilności ekologicznej i gospodarczej, stan zrównoważonego rozwoju w przyszłość, który będzie wymagał znaczących zmian w polityce w celu zmniejszenia śladów ekologicznych, promowania efektywnego wykorzystania zasobów i stabilizacji wzrostu populacji. Krótko mówiąc, jeśli obecne tendencje wzrostu populacji, industrializacji, zanieczyszczenia, produkcji żywności i wyczerpywania zasobów będą kontynuowane, granice wzrostu na ziemi zostaną osiągnięte w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat. Na przykład – jeśli chodzi o ropę naftową i gaz ziemny, raport przywidywał, że szczyt jej wydobycia (czyli moment, w którym osiągnięta zostanie maksymalna produkcja, a następstwem będzie nieuchronny spadek) nastąpi już w końcu XX wieku lub na początku XXI wieku. Raport zawierał także ostrzeżenia dotyczące potencjalnego wyczerpania kluczowych metali, takich jak miedź, ołów, cynk, złoto i srebro, które są niezbędne dla wielu aspektów gospodarki. Przewidywano, że przy kontynuacji ówczesnego tempa wzrostu konsumpcji, zasoby metali mogą się wyczerpać w ciągu kilkudziesięciu lat od opublikowania raportu.
Czas brutalnie zweryfikował prognozy zawarte w raporcie, żadna z nich się nie sprawdziła, żadna nie uwzględniała potencjalnych innowacji technologicznych ani odkryć nowych zasobów rud metali, które mają wpływ na perspektywy ich dostępności. Rozwój technologii wydobycia i przetwarzania, a także działania w zakresie recyklingu, przyczyniły się do poprawy efektywności wykorzystania i zwiększenia dostępnych zasobów. Dane pokazują, że chociaż popyt na surowce naturalne rósł, na przykład z powodu rosnącego zapotrzebowania ze strony sektorów energii odnawialnej i elektromobilności, to zarówno odkrycia nowych złóż, jak i postęp w technologii recyklingu w zupełności go zaspokajają. Raport mylił się praktycznie we wszystkim – także jeśli chodzi o wykładniczy wzrost populacji. W 1970 roku populacja świata wynosiła ok 3,6 miliarda, a tempo wzrostu wynosiło około 2,1% rocznie, co odpowiada czasowi podwojenia wynoszącemu 33 lata, czyli w roku 2002 ludność świata powinna osiągnąć poziom 7,2 mld – tak też się stało. Ale potem już nic się nie zgadza. Zgodnie z wykładniczą teorią wzrostu liczby ludności świata - w 2012 roku na ziemi powinno być około 8,70 miliarda ludzi, w 2024 roku 11,19 miliarda a w 2030 roku 12,69 miliarda. Te prognozy znacznie przewyższają aktualne szacunki i oczekiwania dotyczące wzrostu populacji. Analiza "Granic wzrostu" z perspektywy współczesności wystawia miażdżącą ocenę prognoz zawartych w dokumencie. Żadne przewidywania dotyczące wyczerpania zasobów i katastroficznych skutków dla ludzkości nie sprawdziły się w prognozowanych ramach czasowych.
Dlaczego więc rządzący unijni biurokraci z takim uporem odwołują się do „Granic Wzrostu”? Bo dla niech wartość tego raportu wykracza poza niedokładność jego prognoz - jego największą zaletą jest „podnoszenie świadomości o zrównoważonym rozwoju”. "Granice wzrostu" były jednym z pierwszych dużych badań, które zwróciły uwagę na potencjalne (cóż z tego że nierzeczywiste i nietrafione) ograniczenia wzrostu gospodarczego i konsekwencje eksploatacji zasobów naturalnych i przyczynił się do zwiększenia świadomości społecznej i politycznej na temat zrównoważonego rozwoju. I to jest jego siła. "Granice wzrostu" wywołały szeroko zakrojoną debatę na temat zrównoważonego rozwoju, ekologii i przyszłości gospodarki. Inspirował kolejne raporty i studia, które dalej eksplorują dynamikę interakcji między systemem ludzko-ziemskim a „ścieżkami do zrównoważonej przyszłości”. Pomimo krytyki i debaty nad metodologią i fałszywymi wnioskami, raport miał duży wpływ na podnoszenie świadomości o „potencjalnych konsekwencjach niekontrolowanego wzrostu i potrzebie zrównoważonych praktyk”.
Ursula von der Leyen w swoim wystąpieniu zwróciła uwagę, że mimo, iż raport wywołał wiele kontrowersji, to w jednym punkcie okazał się trafny ponad wszelką wątpliwość: chodzi o jasne przesłanie, że model wzrostu oparty na paliwach kopalnych jest po prostu przestarzały, co, jak twierdzi Pani Komisarz, zostało wielokrotnie potwierdzone, także przez ostatni raport IPCC. Musimy więc jak najszybciej zdekarbonizować naszą gospodarkę. Na szczęście jest Komisja Europejska, która ma gotowe rozwiązanie, i właśnie dlatego „zaproponowała” (czyt. arbitralnie narzuciła) Europejski Zielony Ład, budowę gospodarki o obiegu zamkniętym, opartej na czystej energii. Europejski Zielony Ład to nie tylko plan walki ze zmianami klimatu i stania się pierwszym kontynentem neutralnym dla klimatu, to także „nowy europejski model wzrostu dla dobrze prosperującej, odpowiedzialnej i odpornej gospodarki”, to „plan systematycznej modernizacji europejskiego przemysłu” bo tylko „zrównoważona gospodarka dysponuje zasobami umożliwiającymi inwestowanie w zdrowsze i bardziej sprawiedliwe jutro, tylko zrównoważona gospodarka umożliwia osiągnięcie celów społecznych, wyznaczonych podczas szczytów społecznych w Göteborgu i Porto, tylko zrównoważona gospodarka zapewnia środki na przyspieszenie badań i rozwoju czystych technologii”. W swoim przemówieniu Ursula von der Leyen mówi też wprost o transformacji gospodarczej, która się dokonała, co z pewnością jest informacją szokującą dla tych osób, którym nada wydaje się, że system gospodarczy wolnych państw zachodu, niedawno jeszcze obiekt westchnień emigrantów z bloku sowieckiego, jest oparty o gospodarkę wolnorynkową. Nic bardziej mylnego: „Naszym kompasem w tym przedsięwzięciu (tzn. zielonej transformacji) są długotrwałe wartości - prawdziwe wartości, jeśli Państwo dobrze zrozumieją - europejskiej socjalnej gospodarki rynkowej. W naszej społecznej gospodarce rynkowej nigdy nie chodziło wyłącznie o wzrost gospodarczy. Zawsze chodziło o rozwój człowieka. Jej jedynym celem nigdy nie była efektywność rynkowa i liberalizacja. Wręcz przeciwnie: socjalna gospodarka rynkowa funkcjonuje w interesie pracownika i społeczności”.
Pani Komisarz szczerze informuje, że „wartości społecznej gospodarki rynkowej przyświecają jej od początku kadencji. Komisja, w ramach Europejskiego Zielonego Ładu, stara się pogodzić miejsca pracy z ochroną najsłabszych członków społeczeństw, innowacje technologiczne z neutralnością klimatyczną”. I co istotne, nie zmienił tego podejścia kryzys pandemiczny. Unijny plan odbudowy, NextGenerationEU, koncentruje się nie tylko na znalezieniu rozwiązania stworzonego przez unijnych biurokratów problemu, czyli na wznowieniu działalności gospodarczej (zamkniętej decyzją o wprowadzeniu lockdownów), ale zwłaszcza na stworzeniu nowego modelu gospodarczego, z naciskiem na dekarbonizację przemysłu, energii i transportu, umiejętności cyfrowe i infrastrukturę cyfrową. Unia wychodzi „poza wzrost gospodarczy” szczycąc się, że podczas gdy emisje CO2 na świecie wzrosły o 1%, w Unii Europejskiej w 2022 r. udało się je zmniejszyć o 2,5%, i to pomimo wojny. Jest to więc żywy dowód na to, że można ograniczyć emisje i prowadzić dostatnie życie. Jest to wykonalne – dowodzi panie Komisarz. Tylko jakim kosztem i po co? Podczas gdy Unia szczyci się zmniejszeniem wydobycia węgla do poziomu 3% światowej produkcji w 2024 roku, przewiduje się, że globalnie będzie się go wydobywało więcej, a aż za 2/3 światowego wydobycia odpowiadają Chiny i Indie, które zapowiadają wzrost wydobycia najtańszego źródła energii. Koszt energii zawiera się dosłownie w każdej usłudze czy produkcie – płatnikiem transformacji będą więc biedniejący obywatele państw członkowskich. Ku chwale biurokratycznej, socjalistycznej i utopijnej wizji nie wybranej w wolnych wyborach wysokiej urzędniczki Komisji Europejskiej.
Niedawno szef belgijskiego banku centralnego wezwał prawodawców unijnych do mówienia prawdy o rzeczywistych kosztach "zazieleniania" gospodarki i związanej z tym utracie bogactwa: "Ta transformacja nie uczyni nas zbiorowo bogatszymi. Powinniśmy być szczerzy i przestać wmawiać ludziom, że Zielony Ład niesie ze sobą pozytywne możliwości, które mogą zwiększyć PKB i stworzyć miliony dobrze płatnych miejsc pracy".
W 1972 roku populacja świata liczyła 3,8 mld ludzi. Po 50 latach ludność świata przekroczyła 8 miliardów, a Członek Klubu Rzymskiego i główny autor raportu Granice Wzrostu, Dennis Meadows, nadal uważa, że "konieczne" jest wyludnienie planety do miliarda - czyli 87,5% redukcja w stosunku do stanu dzisiejszej populacji – i ma nadzieje, że może to "nastąpić w sposób cywilizowany": „Planeta może pomieścić około miliarda ludzi, może dwa miliardy, w zależności od tego, ile wolności i konsumpcji materialnej chce się mieć. Jeśli chce się mieć więcej wolności i więcej konsumpcji, musimy mieć mniej ludzi i odwrotnie, możemy mieć więcej ludzi, nawet osiem lub dziewięć miliardów, jeśli będziemy mieć bardzo silną dyktaturę i mądrą dyktaturę oraz niski standard życia, moglibyśmy mieć 8 miliardów”. Czy oświecona dyktatura Komisji Europejskiej spełnia te wymogi?
"Panie Mariuszu - jak można Pana wesprzeć?" - zadał mi pytanie jeden z moich subskrybentów. Blog na Substacku jest to hobby czasochłonne, ale nie planowałem tej działalności, jako źródła dodatkowego dochodu (do tej pory mam jednego płatnego subskrybenta ochotnika). Ale jeśli ktokolwiek uważa, że warto udzielić mi wsparcie finansowe - to poniższa zrzutka daje taką możliwość. Za każdą wpłatę - serdecznie dziękuję :)
Źródła:
https://www.beyond-growth-2023.eu/lecture/opening-plenary-limits-to-growth/
https://www.clubofrome.org/blog-post/von-der-leyen-beyond-growth/
Dobry, wartościowy, merytoryczny tekst.
Co do samej warstwy ocennej, tzn. co do próby identyfikacji incencji i motywacji, to ... wskazywanie jakimi motywacjami się kto kieruje może prowadzić albo do naiwno-łatwych lecz nietrafnych albo do nieciekawych wniosków. Jest to zresztą może i nie najważniejsze. Najważniejsze, że większości populacji to odpowiada, co można na różne sposoby uzasadnić. Więc... Titanic płynie dalej.