Groźna wolność słowa
czyli o tym, że "ptaszek" musi latać zgodnie z naszymi zasadami albo "wolno" mu nie latać wcale
Możliwość nieskrępowanego wyrażania przekonań, opinii i idei stanowi fundament społeczeństwa obywatelskiego. W 1988 r sędzia Sądu Najwyższego USA Anthony Kennedy w wyroku w sprawie Ashcroft v. Free Speech Coalition stwierdził: „mowa musi być chroniona przed rządem, gdyż mowa jest początkiem myśli - prawo do myślenia jest początkiem wolności”. Wolność słowa została zawarta w pierwszej poprawce do Konstytucji USA. W Polsce zasadę tę reguluje artykuł 54 dotyczący zasady wolności poglądów: każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji a cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane. W post-pandemicznym świecie wydaje się, że wolna myśl i słowo to zbrodnia.
Komisja Europejska forsuje dwie inicjatywy ustawodawcze mające na celu regulację przepisów dotyczących usług cyfrowych w UE: Digital Services Act (Akt o usługach cyfrowych) i Digital Markets Act (Akt o rynkach cyfrowych). Tworzą one zestaw przepisów, które będą miały zastosowanie w całej UE, a ich celem ma być „stworzenie bezpieczniejszej przestrzeni cyfrowej, w której chronione są prawa podstawowe wszystkich użytkowników usług cyfrowych, i równych warunków działania w celu wspierania innowacji, wzrostu gospodarczego i konkurencyjności, zarówno na jednolitym rynku europejskim, jak i na świecie”. Na stronie Komisji Europejskiej czytamy: „Przyspieszenie cyfryzacji społeczeństwa i gospodarki stworzyło sytuację, w której kilka dużych platform kontroluje ważne ekosystemy w gospodarce cyfrowej. Pojawiły się one jako strażnicy dostępu na rynkach cyfrowych, z uprawnieniami do działania jako prywatni decydenci. Przepisy te czasami skutkują niesprawiedliwymi warunkami dla przedsiębiorstw korzystających z tych platform i mniejszym wyborem dla konsumentów.” Właściwie trudno się z tym nie zgodzić, gdyby nie to, że jak się wydaje, urzędnicy unijni rozumieją ten przepis w dziwny sposób. Komisja uważa, że chociaż istnieje szeroki konsensus co do korzyści płynących z rozwoju usług cyfrowych to pojawiają się problemy, które mają liczne konsekwencje dla społeczeństwa i gospodarki: głównym problemem jest „handel i wymiana nielegalnych towarów, usług i treści w Internecie”. I to właśnie TREŚCI stanowią problem dla urzędników.
Ptaszek ma latać zgodnie z naszymi przepisami – ostrzegła Komisja Europejska Elona Muska po jego obietnicy przywrócenia usuniętych kont na Twitterze, grożąc zakazaniem korzystania z Twittera w krajach UE. Musk obiecał przekształcić Twitter w przystań „wolności słowa” co nie podoba się urzędnikom KE – żądają oni od niego porzucenia „arbitralnego" podejście do przywracania zbanowanych użytkowników, oraz kontynuowania „agresywnego” zwalczania dezinformacji, przestrzegania ścisłych zasad moderacji treści, a także zgody na "obszerny niezależny audyt" platformy. Ostrzeżenie przyszło z Brukseli w rozmowie wideo między Muskiem i Thierrym Bretonem, komisarzem UE odpowiedzialnym za wdrażanie zasad cyfrowych w Unii Europejskiej. Musk usłyszał, że jeśli nie będzie się trzymał tych zasad, ryzykuje naruszenie unijnej ustawy o usługach cyfrowych, nowego prawa, które wyznacza globalny standard, w jaki sposób Big Tech musi kontrolować treści w Internecie. Naruszenie tych zasad może skutkować karą grzywny w wysokości do 6 procent światowego obrotu firmy lub zakazem działalności na terenie Unii Europejskiej. Wcześniej Musk deklarował, że Twitter będzie przestrzegał wszystkich obowiązujących przepisów.
Zapowiedź przywróceni wolności słowa jest nie do przyjęcia przez nie tylko przez urzędników z UE. Presja wywierana jest z różnych stron. Prezydent USA Joe Biden powiedział, że władze amerykańskie powinny przyjrzeć się współpracy Muska z innymi krajami. W związku z tym amerykańska Sekretarz Skarbu Janet Yellen powiedziała, że Komisja ds. Inwestycji Zagranicznych w USA przygląda się transakcji zakupu Twittera przez Muska, gdyż odbyła się ona z udziałem inwestycji zagranicznej, i trzeba sprawdzić czy nie stwarza to „zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego". Z dokumentacji papierów wartościowych wynika, że książę Alwaleed bin Talal bin Abdulaziz z Arabii Saudyjskiej nabył 35 milionów akcji, czyli 3,5 procent wszystkich akcji publicznego Twittera co czyni go drugim, po Musku, największym udziałowcem firmy. Strona internetowa Kingdom Holding Company - funduszu inwestycyjnego kontrolowanego przez księcia - podaje, że posiada udziały w wielu amerykańskich firmach, w tym Citigroup, Uber i Lyft.
Poza rządem, wiele korporacji używa presji finansowej i grozi Muskowi zerwaniem umów reklamowych. Na początku listopada Elon napisał w tweecie: „Twitter odnotował ogromny spadek przychodów z powodu nacisków grup aktywistów na reklamodawców, mimo że nic się nie zmieniło w kwestii moderacji treści i zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, aby ich udobruchać. Próbują zniszczyć wolność słowa w Ameryce. "The Washington Post" informuje, że ponad jedna trzecia ze 100 największych klientów Twittera nie reklamowała się na platformie w ostatnich tygodniach – w tym tacy giganci jak Pfizer, Merck, Verizon, Kellog, Jeep, Mars Candy, Volkswagen Group, gigant spożywczy Mondelez czy Apple Inc, który jak twierdzi Musk grozi również zablokowaniem Twittera w swoim sklepie z aplikacjami. Miliarder, prezes Twittera i Tesli, powiedział, że Apple naciska na Twittera w sprawie żądań dotyczących moderacji treści. W przypadku Apple nie byłoby to niczym niezwykłym, ponieważ firma rutynowo usuwa aplikacje promujące wolność słowa jak Gab czy kiedyś Parler. Doniesienia te zdementował sam Musk w tweecie: „Dobra rozmowa. Między innymi wyjaśniliśmy nieporozumienie dotyczące potencjalnego usunięcia Twittera z App Store. Tim jasno stwierdził, że Apple nigdy nie rozważało takiej możliwości.”
John Thornhill pisze w Financial Times, że „absolutyzm wolności słowa Elona Muska może zagrozić kruchym demokracjom. Ambicją Muska, który kupił Twittera, jest stworzenie ‘wspólnego cyfrowego rynku miejskiego’. Ale na placach miejskich mieszkają również bandyci, przestępcy i propagandyści, którzy zagrażają dobru publicznemu. Maksymalna wolność słowa nie zawsze idzie w parze z minimalną demokracją.”
Tymczasem zwykli użytkownicy chyba nie czują się zagrożeni - Twitter zalicza kolejne rekordy liczby nowych użytkowników, a w ankiecie, którą Musk przeprowadził na portalu ponad 70% osób (3,1 mln głosujących) opowiedziało „amnestią dla zawieszonych kont, pod warunkiem, że nie złamały one prawa lub nie zaangażowały się w rażący spam”. Czy Musk spełni swoją obietnicę przywrócenia zawieszonych kont? Jak na razie przywrócił konto prezydenta Trumpa czy Project Veritas, ale konta osób takich jak Steve Kirsch, Robert Malone, Peter McCullough czy Mary Talley Bowden są nadal nieaktywne.
Źródła:
https://digital-strategy.ec.europa.eu/pl/policies/digital-services-act-package
https://www.reuters.com/technology/musk-says-apple-mostly-stopped-advertising-twitter-2022-11-28/
https://www.ft.com/content/a07ca1ae-9f9a-46ee-9457-27bb30e18ed2
https://www.ft.com/content/994f0ef1-5a82-46d2-af6a-7e7eb074fcd8
https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/twitter-stracil-jedna-trzecia-najwiekszych-reklamodawcow