Wstęp
Maddie de Garay zgłosiła się do prób klinicznych nad szczepionką COVID-19 firmy Pfizer, gdy miała 12 lat. Była zdrową, wysportowaną i uśmiechniętą nastolatką, której życie zmieniło się na zawsze z powodu problemów zdrowotnych spowodowanych przez szczepionkę. Po przyjęciu drugiej dawki doznała ciężkiej ogólnoustrojowej reakcji niepożądanej. Od tamtego czasu jedenaście razy przyjmowana była na ostry dyżur, a cztery razy poddawana hospitalizacji. Obrażenia spowodowane szczepieniem sprawiły, że nie może chodzić, jeść (pokarm podawany jest jej przez rurkę do karmienia) oraz cierpi z powodu ciągłego bólu, problemów z widzeniem, szumów w uszach, reakcji alergicznych i zwiotczenia mięśni szyjnych. Maddie i jej rodzina byli lekceważeni przez lekarzy i personel medyczny, ignorowani przez Amerykańską Agencję Żywności i Leków (FDA) i odmawiano im pomocy niezbędnej do opieki nad dziewczynką. Posunięto się nawet do tego, że uznano, iż problemy Maddie są natury psychicznej. Nawet po ujawnieniu prawdziwej diagnozy, którą okazał się być niepożądany odczyn poszczepienny, nikt z firmy Pfizer ani z agencji FDA nie skontaktował się z jej rodzicami. To, co stało się z Maddie, nie jest tylko historią skrzywdzonego dziecka, która chwyta za serce. Maddie brała udział w badaniu klinicznym, w którym wzięło także udział 1000 innych dzieci w wieku od 12 do 15 lat, i każde z nich otrzymało tę samą szczepionkę na COVID-19. Kiedy wystąpiła u Maddie reakcja niepożądana, eksperci medyczni w Cincinnati i w FDA powinni byli zrobić wszystko, żeby dojść, co było jej przyczyną, ponieważ jeśli spotkała ona jedno z tysiąca dzieci biorących udział w badaniu, reperkusje na skalę globalną mogłyby być bardzo poważne, zwłaszcza że chodzi o infekcję, która aż tak nie szkodzi dzieciom.
Historia Maddie de Garey
W czasie pandemii wiele osób, kierując się szlachetnymi intencjami, zdecydowało się wziąć udział w próbach klinicznych prowadzonych przez firmę Pfizer, wierząc, że ich decyzja może pomóc w uzyskaniu skutecznego remedium na straszną pandemię. Zaufali ekspertom, którzy mówili, że jedyną drogą wyjścia z zagrożenia są szczepionki.
Większość ludzi myśli, że biorąc udział w próbie klinicznej produktu farmaceutycznego, w razie reakcji niepożądanej, otrzymają najlepszą możliwą opiekę medyczną. Szczególnie, że w przypadku tych konkretnych szczepień wykorzystano technologię nigdy wcześniej nie stosowaną u ludzi (technologię mRNA, dzięki której do komórek ludzkiego ciała wysyłana jest zakodowana wiadomość nakazująca im produkcję toksycznej części wirusa znanej jako białko kolca). Po raz pierwszy w historii przekształcono komórki ludzkie w „fabrykę” produkującą białka obce ludzkiemu ciału. Jak zareaguje nasz system odpornościowy? Na to pytanie miały odpowiedzieć próby kliniczne prowadzone między innymi w szpitalu dziecięcym w Cincinnati. Wśród ochotników była Maddie de Garey, która wraz ze swoimi braćmi zdecydowała się wziąć udział w badaniach.
Maddie jest najmłodszym dzieckiem państwa de Garay. Niegdyś energiczna, wesoła, dobrze ucząca się i lubiana dziewczynka. Gdy pewnego dnia jej brat poinformował, że kolega z klasy zgłosił się na ochotnika do badań nad szczepionką, trójka rodzeństwa postanowiła zrobić to samo – to miał być ich bilet do wolności bez masek, kwarantanny, no i oczywiście Covida. Dodatkowo – co dla dzieci było pokusą, udział w próbie klinicznej zapewniał drobne wynagrodzenie: 119 dolarów dla 12-latki to znacząca kwota. Rodzice zgodzili się, ponieważ dzieci nigdy nie miały żadnych problemów ze szczepionkami oraz zapewniono ich, że w najgorszym wypadku może przydarzyć się im szok anafilaktyczny.
Maddie przyjęła pierwsza dawkę szczepionki 30 grudnia 2020, a jej mamie kazano zainstalować aplikację TrialMax App i notować wszelkie spostrzeżenia. Format aplikacji był jednak zaskakujący - nie było tam miejsca na otwarte komentarze, tylko bezpośrednie pytania z opcjami odpowiedzi "tak" lub "nie" oraz pola wyboru oznaczające zestaw z góry określonych potencjalnych efektów ubocznych. „Proszę wypełniać swój Dziennik Choroby COVID-19, jeśli zdiagnozowano u Ciebie COVID-19 lub masz nowe lub nasilone objawy, zawsze, kiedy otrzymasz przypomnienie, co najmniej raz w tygodniu. Czy masz jakiekolwiek objawy COVID-19, które obejmują: gorączkę, kaszel, nasilenie kaszlu, nowa lub nasilona duszność, dreszcze, ból mięśni, utrata smaku lub zapachu, ból gardła, biegunka i wymioty? Możliwość wyboru obejmuje „tak” lub „nie”. Po wyborze aplikacja dziękuje za wypełnienie formularza i daje możliwość zapisania wyników”. W jaki sposób aplikacja ta miałaby być wykorzystana w przypadku ciężkiej reakcji poszczepiennej?
Po szczepieniu Maddie miała podwyższoną temperaturę i była zmęczona. Po drugiej dawce symptomy były silniejsze, co Stephanie, mama Maddie skrzętnie notowała, zakładając, że informacje te są ważne i przydatne dla prowadzących badanie. Maddie zachowywała się w sposób dla niej nietypowy: w nocy chciała spać z rodzicami w łóżku, rano nie chciała iść do szkoły, miała zachwiania równowagi. Ojciec Maddie podejrzewał, że córka ma jakąś niepożądaną reakcję na szczepienie, a ponieważ symptomy się pogłębiały i córka w pewnym momencie zaczęła krzyczeć z bólu (czuła, jakby ktoś wyrywał jej serce), pojechali na ostry dyżur. Tam zrobiono jej USG brzucha i zbadano jedynie pod kątem zapalenia wyrostka. Ponieważ badanie nic nie wykazało, powiedziano rodzicom, że jest to najprawdopodobniej reakcja na szczepionkę, która z czasem minie. W razie pogorszenia polecono wezwać lekarza rodzinnego.
Spójrzmy na tą sytuację z perspektywy rodzica: rolą badań klinicznych jest obserwacja, czy podawany lek jest bezpieczny, więc w razie wystąpienia niepokojących objawów niepożądanych najlepsi naukowcy i lekarze, zrobią wszystko, żeby dziecku pomóc, a także zdiagnozują przyczynę pojawienia się problemu i wyeliminują potencjalne zagrożenie dla innych biorców szczepionki. Odesłanie dziecka do domu pod opiekę lekarza rodzinnego, który nie jest członkiem zespołu badawczego, nie jest tym, czego można oczekiwać.
Po powrocie do domu pojawiły się kolejne objawy: silny ból całego ciała, w szczególności pleców. Maddie nie pozwalała się dotknąć, nie mogła leżeć plecach, chodziła skulona, bolała ją szyja, brzuch, miała mdłości i biegunkę, była bardzo zmęczona. W ciągu pierwszego tygodnia trzykrotnie trafiła na ostry dyżur, ale dopiero za trzecim razem przyjęto ją do szpitala. Szpital, zamiast zrobić podstawowe testy i badania, przysłał psychologów i pracowników socjalnych, szukając w jej zdrowiu psychicznym źródła problemów. Nie zrobiono jej rezonansu magnetycznego, elektromiografii, ani EKG. Sugerowano, że jej problemy związane są z lękiem powodowanym szczepieniem. Diagnoza ta i podejście zszokowały mamę Maddie, która zaczęła szukać w Internecie możliwych reakcji poszczepiennych. Znalazła zespół Guillain Barre (rzadkie zaburzenie, w którym układ odpornościowy organizmu atakuje nerwy), poprzeczne zapalenie rdzenia (zapalenie obu stron jednego odcinka rdzenia kręgowego), zespół aktywacji komórek tucznych, który powoduje, że osoba ma powtarzające się ciężkie objawy alergii wpływające na kilka układów ciała), zespół tachykardii posturalnej (zaburzenie autonomicznego układu nerwowego, które może powodować znaczną niepełnosprawność wśród wcześniej zdrowych osób), dysautonomia (kiedy autonomiczny układ nerwowy, ANS, nie działa prawidłowo), MIS-C - wieloukładowy zespół zapalny u dzieci (rzadki, ale poważny stan związany ze szczepieniem Covid-19 - uczucie niezwykłej słabości, zaczerwienione oczy, wysypka, znaczący lub pogarszający się ból brzucha, jadłowstręt lub wymioty, senność lub zawroty głowy) i inne. Od samego początku Maddie miała wiele z tych objawów. Stephanie de Garray zaniosła do szpitala wydruki z Internetu, a także linki do recenzowanych badań, które jednoznacznie pokazywały, że te przypadłości dotykają osoby po szczepieniach mRNA. Szpital podziękował jej za informacje.
Stephanie kontynuowała spisywanie objawów niepożądanych córki: „16 lutego 2021 objawy nasilają się, a także pojawiają się nowe, więc zabraliśmy Maddie na SOR. Jej brzuch jest bardzo wzdęty. Po jedzeniu wygląda prawie jak w ciąży, ma zawroty głowy i mdłości. Ból jest wszechobecny. Mówi, że jej serce płonie. Nie jest w stanie sama wziąć prysznica. Za każdym razem, gdy coś zje, wymiotuje. Ból żołądka był tak duży, że przestała cokolwiek jeść, próbujemy podawać jej cukier, i jakiekolwiek płyny… dzwonimy do lekarzy - naprawdę przerażeni, że dzieje się coś złego – ale lekarze po prostu nas ignorują”.
Po pierwszej wizycie w szpitalu Maddie została skierowana do alergologa i immunologa, doktor Amal Assa'ad, dyrektora Oddziału Alergii i Immunologii w Cincinnati Childresn's Hospital. Badanie trwało 15 minut, a diagnoza przez nią postawiona wskazywała na zwykłe, niezwiązane ze szczepieniem funkcjonalne zaburzenie neurologiczne: „Według mnie Madeline ma funkcjonalne upośledzenie, które nie ma charakteru organicznego. Zdecydowanie sugeruję rozmowę z rodziną w celu wyjaśnienia naszej oceny oraz sugeruję, żeby obejrzeli ją także inni specjaliści. Odradzam również dalsze badania, gdyż mogą być one szkodliwe w zaburzeniach funkcjonalnych i mogą spowodować, że pacjent myśli, że dzieje się coś złego. Opóźnia to również niezbędną interwencję psychologiczną, która jest potrzebna, aby pomóc rozwiązać problem zaburzeń funkcjonalnych”.
Wyobraźmy sobie, że nasze dziecko krzyczy z bólu, czuje jakby mu ktoś wyrywał serce, nie może chodzić, jeść, siedzieć, ani leżeć, a lekarz mówi, że powodem tego jest funkcjonalne upośledzenie na tle neurologicznym. W swoich notatkach Assa’ad napisała, że dyskutowała z Robertem Frenckiem na temat pomiaru przeciwciał w celu ustalenia, czy w ramach prób klinicznych Maddie otrzymała szczepienie czy placebo, ale ostatecznie stwierdziła, że jest to "nieistotne dla leczenia zaburzeń czynnościowych Madeline, które mają podłoże neurologiczne”. Mówi to lekarka szpitala, w którym odbywają się próby kliniczne preparatów Pfizera.
Wspomniany dr Robert Frenck jest dyrektorem Centrum Badań nad Szczepionkami w Szpitalu Dziecięcym w Cincinnati, placówki, która prowadziła badania kliniczne nad szczepionkami na COVID-19 firmy Pfizer. Jego zadaniem było działać niejako w charakterze rzecznika osób biorących udział w badaniu, upewnićsię, że są one bezpieczne, ustalić czy jakiekolwiek reakcje niepożądane mogą być spowodowane szczepionką. Maddie i jej rodzice nie doświadczyli z jego strony żadnej pomocy, okazywał tak duży brak zainteresowania, że nie wiedział nawet, iż Maddie nadal przebywa w jego szpitalu. Kiedy Maddie została zgłoszona do badania klinicznego, de Garayowie byli przekonani, że w razie problemów będą mieli wsparcie całego personelu medycznego i naukowców. W rzeczywistości i szpital i firma Pfizer odmówili pokrycia kosztów wynikających z leczenia Maddie, twierdząc, że jej stan nie był związany z badaniami, przysyłali rachunki do rodziców dziewczynki, a Dr Frenck dzwonił nie po to, żeby dowiedzieć się o stan dziecka, ale aby poinformować o istnieniu możliwości spłaty rachunków w ratach.
Stan Maddie się pogarszał. 19 lutego 2021 roku zemdlała, a kiedy się ocknęła, nie pamiętała ani daty swoich urodzin ani imion przyjaciół (według specjalistów ze szpitala była to reakcja alergiczna na wenflon). Podczas drugiego pobytu w szpitalu, po rezonansie magnetycznym mózgu i górnego odcinka przewodu pokarmowego, Maddie przewróciła się i utraciła władzę w nogach, której do tej pory nie odzyskała. Miała również kolejno omdlenia, konwulsje i drgawki, a mimo to lekarze (po 1,5 miesięcznym pobycie w szpitalu) nadal uważali, że wszystko to ma podłoże psychiczne, notując w karcie: "wydaje się, że pacjentka odczuwa niepokój, który może powiększać jej ból”. Dziewczynki nie leczono i traktowano jak psychicznie chorą, uparcie twierdząc, że ma funkcjonalne zaburzenia neurologiczne i rodzina powinna zapewnić jej pomoc psychologiczną. Szpital włączył ją w plan leczenia behawioralnego, który zakładał, że jeśli dziewczynka nie osiągnie pewnych założonych celów - np. samodzielnego jedzenia, pozostanie w izolacji. Maddie nie robiła żadnych postępów, nie była w stanie samodzielnie połykać jedzenia, więc specjaliści ze szpitala dziecięcego w Cincinnati zdecydowali się wysłać ją na oddział psychiatryczny w Lindner Center of Hope – ośrodka reklamowanego jako krajowy lider w leczeniu zaburzeń psychicznych. Plan „leczenia” w szpitalu psychiatrycznym polegał na zmuszaniu sparaliżowanej dziewczynki do samodzielnego chodzenia i jedzenia. Po trzech dniach pobytu stwierdzono, że ponieważ nie osiągnęła ona pierwszego postawionego przed nią celu (przejście trzech kroków o własnych siłach) rodzice powinni szukać rozwiązania w innej placówce. Ponieważ jednak zabrali oni córkę do domu, szpital odmówił dostarczania im leków i środków niezbędnych do odżywiania.
Gdy de Garayowie próbowali przenieść opiekę nad Maddie do innego lokalnego szpitala, spotykali się z uprzedzeniami i biurokracją. Placówki, do których się udawali, dysponowały otrzymanymi wcześniej informacjami z karty Maddie, i wszędzie stawiano diagnozę, zanim Maddie została zbadana. Rodzice czuli, że są osobami niepożądanymi we wszystkich szpitalach, a każdy lekarz, który chciał robić to, co należy, ryzykował swoją karierą. Firma Pfizer, która doprowadziła Maddie do tego stanu, twierdzi, że nie ma żadnych zobowiązań finansowych w związku z obrażeniami dziewczynki i nie zaoferowała żadnej pomocy.
W przeddzień złożenia przez firmę Pfizer wniosku o awaryjne zatwierdzenie szczepionki Covid dla 12-15-latków, w karcie badania klinicznego Maddie jako diagnoza jej reakcji niepożądanej pojawiła się informacje o „funkcjonalnym zaburzeniu neurologicznym objawiającym się czynnościowym bólem brzucha”. FDA – mimo, że rodzice Maddie informowali agencję o ciężkim stanie córki, nie dostrzegła żadnego problemu z wiarygodnością informacji podanej przez firmę Pfizer i udzieliła firmie autoryzacji do użycia szczepionki w trybie nagłym, co oznacza także zezwolenie na szczepienie populacyjne dzieci w wieku 12-15 lat.
Założenie w badaniach klinicznych powinno być takie, że każda reakcja niepożądana spowodowana jest przez lek, dopóki nie udowodni się, że jest inaczej! Na pytanie, czy uważa, że taka metodologia miała miejsce w szpitalu w Cincinnati, ojciec Maddie bez wahania odpowiada: „Absolutnie nie, wręcz przeciwnie. Nie było też żadnej grupy kontrolnej, w ogóle nie było żadnej kontroli. Po tym jak odślepili naszego syna (w badaniach brali udział poza Maddie dwaj synowie Państwa de Garray) i okazało się, że syn był w grupie kontrolnej i dostał placebo, zaproponowali podanie mu szczepionki. Dr Frenck powiedział mi, że "chcą zapewnić wszystkim bezpieczeństwo". Chcecie zapewnić ludziom bezpieczeństwo na niesprawdzonej szczepionce, która jest pospiesznie wprowadzana do badań, a potem fałszujecie badania kliniczne? Straciłem cały szacunek dla szpitali dziecięcych jako organizacji. To giganty badawcze, liczą się liczby, bo one przynoszą pieniądze.”
Dr Frenck, lekarz odpowiedzialny za prowadzenie badań klinicznych, zapytany o szczepionkę powiedział: "Naprawdę uważamy, że szczepionka pozwoli nam przejść przez tę pandemię i wrócić do normalności". A powinniśmy raczej usłyszeć: "Jestem sceptyczny, ta szczepionka została opracowana w ogromnym pośpiechu. Moim zadaniem jest upewnić się, że w tym pośpiechu nie podajemy dzieciom eksperymentalnego produktu, który może zmienić ich życie na zawsze”. Rolą lekarza nie jest sprzedawanie konkretnych preparatów leczniczych, nie powinien być częścią machiny propagandowej. Bo jeżeli jest, to czy zgłosi reakcje niepożądane, które mogą zagrozić zyskom, jeśli produkcja i sprzedaż zostałaby wstrzymana?
Po półtora roku z pomocą dla Maddie przyszły Informed Consent Action Network (ICAN) oraz React19 - organizacje non-profit oferujące wsparcie dla osób cierpiących z powodu długotrwałych działań niepożądanych po szczepieniach COVID-19. Znalazły one lekarzy chętnych do przeprowadzenia odpowiednich badań i to oni zdiagnozowali reakcję poszczepienną Maddie: „wyniki badań wykryły ciężką dystalną przewlekłą nabytą poliadikuloneuropatię demielinizacyjną, neuropatię czuciową małych włókien i nietolerancję ortostatyczną w warunkach po szczepieniu na COVID-19". FDA i Pfizer próbowały ukryć dane z badań klinicznych przed opinią publiczną na 75 lat, ale w wyniku działania organizacji ICAN i jej prawnika Aarona Siri FDA otrzymała nakaz od Sądu Okręgowego Stanów Zjednoczonych dla Północnego Dystryktu Teksasu, aby wydać zredagowane wersje dokumentów z badań w znacznie szybszym terminie. W ramach nakazu sądowego 80 000 stron dokumentów związanych z zatwierdzeniem przez FDA zastrzyków COVID-19 firmy Pfizer zostało ujawnionych już 1 czerwca 2022 r. Wśród tych dokumentów były formularze raportów przypadków (CRF) ujawniające, że zgony i poważne zdarzenia niepożądane miały miejsce podczas badań fazy 3, ale Pfizer miał "tendencję do klasyfikowania prawie wszystkich zdarzeń niepożądanych - a w szczególności ciężkich zdarzeń niepożądanych (SAE) - jako 'niezwiązanych' ze szczepionką".
Jest wśród nich pięćdziesięcioletnia kobieta, która zmarła na atak serca 4 listopada 2020 r., pięć dni po otrzymaniu drugiej dawki eksperymentalnej szczepionki COVID-19 firmy Pfizer. Jej śmierć została wymieniona jako "nie związana" ze szczepieniem. Dwa inne przypadki zawału serca - jeden u kobiety (50 lat), drugi u mężczyzny (60 lat), które również wystąpiły w ciągu dwóch do trzech miesięcy od przyjęcia zastrzyku i również zostały wymienione jako "nie związane". Wiele poważnych zdarzeń niepożądanych – w tym kilka zgonów - zarejestrowanych podczas prób fazy 3 jest także widocznych w oddzielnym, masywnym dokumencie przekraczającym 2500 stron, katalogującym takie zdarzenia. Dokument ten wymienia szeroki zakres zdarzeń niepożądanych, których doznali uczestnicy prób, sklasyfikowanych jako poziom toksyczności 4 - najwyższy i najpoważniejszy. Jednak ani jedno ze zdarzeń niepożądanych na poziomie 4 (najcięższym) wymienionych w tym konkretnym dokumencie nie zostało sklasyfikowane jako związane ze szczepieniem. Również niewielka liczba zdarzeń niepożądanych na poziomie toksyczności 3 została wskazana jako "związana" ze szczepieniem."
Historia Maddie to niestety tylko jeden z wielu przypadków osób poważnie zranionych lub uśmierconych przez szczepionki COVID-19. Nie tylko nie są one traktowane poważnie, ale wręcz są dyskredytowane przez dostawców usług medycznych i urzędników służby zdrowia.
Smutną puentą tej historii niech będzie informacja, że Europejska Agencja Leków dopuściła do obrotu szczepionki Pfizer i Moderna zmieniając dotychczasowe warunkowe zezwolenie na dopuszczenie do obrotu, na standardowe – firmy te nie muszą już wnioskować co roku o jego odnowienie.
"Panie Mariuszu - jak można Pana wesprzeć?" - zadał mi pytanie jeden z moich subskrybentów. Blog na Substacku jest to hobby czasochłonne, ale nie planowałem tej działalności, jako źródła dodatkowego dochodu (do tej pory mam jednego płatnego subskrybenta ochotnika). Ale jeśli ktokolwiek uważa, że warto udzielić mi wsparcie finansowe - to poniższa zrzutka daje taką możliwość. Za każdą wpłatę - serdecznie dziękuję :)
Korekta: https://twitter.com/AnnaChrolowska
Źródła:
https://rumble.com/v1fvbq1-rigged-maddies-story.html?mref=6zof&mrefc=3
https://www.thelibertybeacon.com/rigged-pfizer-trial-hid-injuries-maddies-story/