IPCC - Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu
Czyli o wiarygodność raportów wpływających na politykę państw w zakresie energii odnawialnej
IPCC - Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu - został utworzony w 1988 roku przez dwie organizacje Narodów Zjednoczonych - Światową Organizację Meteorologiczną (WMO) i Program Ochrony Środowiska (UNEP). Jest międzynarodową organizacją, złożoną z naukowców i przedstawicieli rządów. Oficjalnie zadaniem IPCC jest ustalanie i przekazywanie stanu wiedzy dotyczącej zmian klimatu i ocena ryzyka związanego z wpływem działalności ludzi na klimat, a także określanie światowych uregulowań w celu ograniczenie emisji zanieczyszczeń do atmosfery. Organizacja ta opracowuje mniej więcej co pięć lat raporty podsumowujące prace prowadzone w kilku jej grupach. Raporty te mają duże znaczenie w tworzeniu krajowych i międzynarodowych programów klimatycznych i polityki finansowania badań zmian klimatycznych. Analizy IPCC stanowią podstawę do negocjacji międzynarodowych porozumień klimatycznych, m.in Ramowej Konwencji ONZ w sprawie Zmian Klimatu i Protokołu z Kioto. Raporty Panelu wpływają na politykę państw w zakresie energii odnawialnej i na to, ile zapłacą za nią konsumenci i przedsiębiorstwa.
W przedłożonym oświadczeniu dla amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, William Happer i Richard Lindzen mówią: "Nauka o klimacie jest zalana zmanipulowanymi danymi, które nie dostarczają żadnych wiarygodnych dowodów naukowych. Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu (IPCC) nie może dostarczyć żadnych wiarygodnych dowodów bo jest kontrolowany przez rządy i wydaje dyktowane przez rząd wnioski - regułą IPCC jest, że wszystkie podsumowania dla decydentów są zatwierdzane przez rządy”.
W 2013 wyciekła kopia raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych na temat zmian klimatycznych. Dokument, który miał zostać opublikowany oficjalnie dopiero w 2014 roku pokazuje, że eksperci pomylili się co do wzrostu temperatury w ciągu ostatnich 20 lat. Powszechnie oczekiwano, że raport będzie dotyczył faktu, że rok 1998 był najgorętszym rokiem w historii, lecz temperatury na świecie tego nie pokazywały, a naukowcy nie potrafili wyjaśnić dlaczego. Raport był wynikiem sześcioletniej pracy Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) przy ONZ, który jest postrzegany jako światowy autorytet w kwestii zakresu zmian klimatycznych i ich przyczyn, na których rządy opierają swoją zieloną politykę.
Raport zawierał wykresy czterech modeli wzrostu temperatur, które IPCC publikuje od 1990 roku. Problem w tym, że każdy wykres podaje zawyżone wartości tych wzrostów temperatur. W rzeczywistości były one znacznie mniejsze. Klimatolog Roy Spencer z Uniwersytetu Alabama powiedział stacji Fox News, że temperatura na Ziemi na pewno nie wzrastała w takim tempie, jak to jest zawarte w raporcie: „Pomylili się cztery razy z rzędu. Według wykresów zawartych w raporcie IPCC ocieplenie w latach 1990-2012 miało wynieść od ok. 0,3 do 0,5 stopni Celsjusza. W rzeczywistości średni wzrost temperatury na Ziemi w tych latach wyniósł około 0,15 st. C., co jest zawarte w dotychczasowych publikacjach IPCC. Wynika z tego, że wpływ dwutlenku węgla na zmiany klimatyczne nie jest tak duży, jak uważa IPCC” uważa Roy Spencer.
Naukowcy byli nakłaniani do tuszowania faktu, że temperatura na Ziemi nie wzrosła w ciągu ostatnich 15 lat, w obawie, że mogłoby to stanowić amunicję dla „denialistów” kwestionującym zmiany klimatu spowodowane przez człowieka. Dokumenty, które wyciekły ujawniły głębokie zaniepokojenie polityków brakiem dowodów na globalne ocieplenie w ciągu ostatnich kilku lat.
Niemcy zażądały usunięcia odniesień do spowolnienia ocieplenia, twierdząc, że obserwacja okresu zaledwie 10 lub 15 lat jest "mylące" i należy skupić się na dekadach lub stuleciach. Węgry obawiały się, że raport będzie stanowił amunicję dla zaprzeczających zmianom klimatycznym spowodowanym przez człowieka. Belgia sprzeciwiła się wykorzystaniu roku 1998 jako roku wyjściowego dla statystyk, ponieważ był on wyjątkowo ciepły i sprawia, że wykres jest płaski - i zasugerowała wykorzystanie roku 1999 lub 2000, aby uzyskać krzywą bardziej skierowaną w górę. Delegacja Stanów Zjednoczonych nawet zabrała głos, wzywając autorów raportu do wyjaśnienia braku ocieplenia za pomocą "wiodącej hipotezy" wśród naukowców, że mniejsze ocieplenie wynika z pochłaniania większej ilości ciepła przez ocean, który stał się cieplejszy.
Wcześniejszy "raport oceniający" IPCC, który został opublikowany w 2007 r. i był przedmiotem ogromnych kontrowersji po tym, jak musiano skorygować żenujące twierdzenie, że Himalaje stopią się do 2035 r. Następnie raport został ośmieszony przez skandal "Climategate", związany z wyciekiem e-maili, które pokazywały, że naukowcy zaangażowani w raport próbowali manipulować danymi, aby wyglądały one bardziej przekonująco.
W 2007 roku IPCC oraz były wiceprezydent USA Al Gore otrzymali pokojową nagrodę Nobla. W uzasadnieniu norweski Komitet podał, że nagrodę przyznano "za wysiłki na rzecz budowy i upowszechniania wiedzy na temat zmian klimatu wynikających z działań człowieka i za stworzenie podstaw dla środków, które są niezbędne do walki z takimi zmianami". IPCC i Al Gore szerzą nadal wiedzę. W 2006 roku Gore twierdził, że „„ludzkość ma jedynie 10 lat, aby uchronić planetę przed przekształceniem jej w rozpaloną patelnię”. Al Gore przedstawiał „dowody” na to, że akumulacja dwutlenku węgla w atmosferze powoduje stały wzrost temperatury powietrza, a globalne ocieplenie doprowadzi wkrótce do katastrofalnego podniesienia się poziomu morza. Spowoduje to zatopienie wielu miast, jak. Nowy Jork. Oprócz tego dojdzie do nieregularnych, ale tragicznych w skutkach, ekstremalnych zmian pogodowych (w tym olbrzymich, niszczących huraganów i tajfunów), globalnych katastrof przejawiających się, w zależności od położenia geograficznego, ulewnymi deszczami bądź długotrwałymi suszami. Spośród 10 najbardziej i najczęściej podnoszonych przez noblistę przestróg nie sprawdziła się żadna, jednak szerzenie strachu okazało się dla Gora żyłą złota. Kiedy opuszczał urząd wiceprezydenta USA miał 2 mln dolarów oszczędności, po kilku latach od nakręcenia filmu „Niewygodna prawda” miał już 200 mln na koncie. Koszt filmu wyniósł 1 mln, a zysk z niego – 50 mln dolarów.
W 1998 roku BMJ opublikował artykuł zatytułowany „Wielu naukowców zajmujących się zmianami klimatu nie zgadza się, że globalne ocieplenie ma miejsce” który krytykuje konsensus klimatyczny, cytując list podpisany przez ponad 50 czołowych członków Amerykańskiego Towarzystwa Meteorologicznego, w którym ostrzegali przed polityką promowaną przez ekologiczne grupy nacisku: "Inicjatywy polityczne wywodzą się z wysoce niepewnych teorii naukowych. Opierają się na nieuzasadnionym założeniu, że katastrofalne globalne ocieplenie jest skutkiem spalania paliw kopalnych i wymaga natychmiastowego działania. Nie zgadzamy się z tym".
Raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) z 1995 roku, który w powszechnym przekonaniu "dowodzi", że doszło do zmian klimatycznych wywołanych przez człowieka w oryginalnym projekcie dokumentu tego nie mówił - w podsumowaniu dla decydentów (które stało się "przesłaniem dla polityków") zmieniono wnioski naukowców. W związku z tym dr Frederick Seitz, były szef Narodowej Akademii Nauk USA, od 1968 do 1978 prezydent Rockefeller University w Nowym Jorku, napisał: "W ciągu ponad sześćdziesięciu lat członkostwa w amerykańskiej społeczności naukowej nigdy nie byłem świadkiem bardziej niepokojącego zepsucia procesu peer-review niż wydarzenia, które doprowadziły do powstania tego raportu IPCC". W kształtowaniu polityki należy kierować się sprawdzonymi faktami, a nie spekulacjami. Większość członków Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu uważa, że obecne modele klimatyczne nie przedstawiają dokładnie systemu atmosfera-ocean. Pomiary dokonywane za pomocą satelitów nie wykazują globalnego ocieplenia, lecz ochłodzenie o 0,13°C w latach 1979-1994. Ponadto, ponieważ teoria globalnego ocieplenia zakłada maksymalne ocieplenie na biegunach, dlaczego w ciągu ostatnich 50 lat średnie temperatury w Arktyce spadły o 0,88°C?”
W czerwcu 1996 roku The Wall Street Journal publikuje tekst autorstwa Fredericka Seitza “Wielkie oszustwo w sprawie globalnego ocieplenia”. W artykule Seitz ponownie odnosi się do opublikowanego przez Międzyrządowy Zespół do spraw Zmian Klimatu raportu. ONZ-owska agencja uważana przez wielu za najlepsze źródło informacji naukowych o wpływie człowieka na klimat Ziemi, opublikowała "The Science of Climate Change 1995", swój pierwszy nowy raport od pięciu lat: „Raport ten z pewnością zostanie okrzyknięty najnowszym i najbardziej autorytatywnym oświadczeniem na temat globalnego ocieplenia. Politycy i prasa na całym świecie będą prawdopodobnie postrzegać raport jako podstawę do podjęcia krytycznych decyzji w sprawie polityki energetycznej, które będą miały ogromny wpływ na ceny ropy i gazu w USA oraz na gospodarkę międzynarodową” – pisze Seitz. Problem w tym, że raport IPCC nie jest wersją, która została zatwierdzona przez naukowców wymienionych na stronie tytułowej, którzy przyczynili się do jego powstania. Porównanie raportu zatwierdzonego przez współpracujących naukowców z wersją opublikowaną pokazuje, że kluczowe zmiany zostały wprowadzone po tym, jak naukowcy spotkali się i zaakceptowali to, co uważali za ostateczną wersję recenzowaną. Naukowcy zakładali, że IPCC będzie przestrzegać Reguł IPCC - zbioru przepisów, które mają regulować działania panelu. Żaden z przepisów IPCC nie pozwala nikomu na zmianę raportu naukowego po jego zaakceptowaniu przez panel naukowy i cały IPCC. Naukowcy uczestniczący w panelu zaakceptowali "The Science of Climate Change" w Madrycie w listopadzie 1995 roku; pełny skład IPCC zaakceptował go w następnym miesiącu w Rzymie. Jednak ponad 15 sekcji w rozdziale 8 raportu - kluczowym rozdziale przedstawiającym dowody naukowe za i przeciw wpływowi człowieka na klimat - zostało zmienionych lub usuniętych po tym, jak naukowcy, którym powierzono zbadanie tej kwestii, zaakceptowali rzekomo ostateczny tekst” - pisze Seitz i dodaje, „że niewiele z tych zmian było jedynie kosmetycznych; prawie wszystkie miały na celu usunięcie oznak sceptycyzmu, z jakim wielu naukowców podchodzi do twierdzeń, że działalność człowieka ma duży wpływ na klimat w ogóle, a na globalne ocieplenie w szczególności. Nie jestem w stanie stwierdzić, kto dokonał głównych zmian w rozdziale 8, ale główny autor raportu, Benjamin D. Santer, przypuszczalnie powinien wziąć na siebie główną za to odpowiedzialność”.
Seitz przytacza fragmenty, które znalazły się w zatwierdzonym raporcie, ale zostały usunięte z rzekomo zrecenzowanej wersji opublikowanej:
"Żadne z przytoczonych badań nie wykazało jednoznacznie, że możemy przypisać obserwowane zmiany [klimatu] konkretnej przyczynie, jaką jest wzrost emisji gazów cieplarnianych."
"Żadne z dotychczasowych badań nie przypisało w sposób pozytywny całości lub części [zaobserwowanych dotychczas zmian klimatu] przyczynom antropogenicznym [spowodowanym przez człowieka]."
"Wszelkie twierdzenia o pozytywnym wykryciu istotnych zmian klimatycznych prawdopodobnie pozostaną kontrowersyjne, dopóki nie zostaną zredukowane niepewności dotyczące całkowitej naturalnej zmienności systemu klimatycznego."
Kończąc swoją wypowiedź Seitz stwierdza zdecydowanie: „Raporty IPCC są często nazywane "konsensusem". Jeżeli doprowadzą one do wprowadzenia podatków od emisji dwutlenku węgla i ograniczenia wzrostu gospodarczego, będą miały duży i prawie na pewno destrukcyjny wpływ na gospodarki świata. Niezależnie od intencji tych, którzy dokonali tych istotnych zmian, ich efektem jest oszukanie decydentów i opinii publicznej, aby uwierzyli, że dowody naukowe wskazują na to, że działalność człowieka powoduje globalne ocieplenie. Jeżeli IPCC nie jest w stanie przestrzegać swoich najbardziej podstawowych procedur, najlepiej byłoby zrezygnować z całego procesu IPCC, a przynajmniej z tej części, która dotyczy dowodów naukowych na temat zmian klimatu, i poszukać bardziej wiarygodnych źródeł doradztwa dla rządów w tej ważnej kwestii”.
Inni naukowcy krytykujący IPCC:
- Mörner: „Antropogeniczne globalne ocieplenie (AGW) czy Naturalne Globalne Ocieplenie (NGM)” https://www.scirp.org/pdf/VP_2018101714453677.pdf, w streszczeniu czytamy: „ Koncepcja antropogenicznego globalnego ocieplenia (AGW) napędzanego przez wzrost atmosferycznego CO2 jest porównywana z koncepcją naturalnego globalnego ocieplenia (NGW) spowodowanego zmiennością słoneczną. Zastosowanie koncepcji AGW opiera się tylko na modelach, podczas gdy koncepcja NGW opiera się na wielu faktach obserwacyjnych i dowodowych. Co więcej, długoterminowa zmienność słoneczna przewiduje, że w latach 2030-2050 nastąpi nowe Wielkie Minimum Słoneczne z ciężkimi warunkami klimatycznymi (typ Małej Epoki Lodowej). Jest to sprzeczne z tym, co mówi się o rosnącym, a nawet przyspieszającym globalnym ociepleniu czy o przyszłym podnoszeniu się poziomu morza, które zaleje niziny i wyspy”
- John R. Christy, wybitny profesor nauk atmosferycznych, klimatolog stanu Alabama i dyrektor Centrum Nauki o Systemie Ziemskim na Uniwersytecie Alabamy w Huntsville, były autor wiodący, współautor i recenzent ocen IPCC przy ONZ, odznaczony przez NASA Medalem za Wyjątkowe Osiągnięcia Naukowe, a w 2002 roku wybrany na Członka Amerykańskiego Towarzystwa Meteorologicznego, składając zeznanie przed House Energy and Power Subcommittee w 2012 r ostrzegał: „Szeroko nagłaśniane raporty konsensusu przez "tysiące" naukowców rzadko reprezentują zakres opinii naukowych, które towarzyszą naszej mrocznej dziedzinie badań nad klimatem. (...) Decydenci polityczni muszą być świadomi pełnego zakresu poglądów naukowych, zwłaszcza gdy okazuje się, że jednostronna nauka jest podstawą polityki, która na przykład prowadzi do zwiększenia kosztów energii dla obywateli”. W 2016 Christy zeznając przed Komisją ds. Nauki, Przestrzeni Kosmicznej i Technologii w Izbie Wyższej USA stawiał zarzut, że „oficjalne informacje na temat nauki o klimacie są w dużej mierze kontrolowane przez agencje poprzez (a) wybór finansowania badań oraz (b) starannie dobranych (tj. stronniczych) autorów raportów, jak EPA Endangerment Finding czy National Climate Assessment. Wg. Johna Christy'ego, ostatnie przewidywania modeli klimatycznych "żałośnie zawodzą w przewidywaniu rzeczywistości", co czyni je "nieodpowiednimi" do stosowania w przewidywaniu przyszłych zmian klimatycznych
- Steven Koonin w książce „Unsettled”: „alarm klimatyczny jest nieuzasadniony, a modele klimatyczne są tworzone tak, aby mówiły to, do czego nie są uprawnione. Nawet jeśli wpływ człowieka na klimat jest bezsporny, to udział przyrody pozostaje wciąż słabo poznany i w niewielkim stopniu oszacowany. Nauka o klimacie wciąż się rozwija, nie jest w żadnym razie "rozstrzygnięta". Grzech pierworodny IPPC to tworzenie polityki poprzez rzekome uprawianie nauki. Raporty IPCC składają się z trzech części: pierwsza część zawiera syntezę nauki o klimacie, druga część próbuje ocenić negatywne skutki obserwowanych zmian dla człowieka. Trzecia część raportów IPCC twierdzi, że z dwóch pierwszych części należy wyciągnąć wnioski dotyczące polityki we wszystkich dziedzinach: przemyśle, budownictwie, mobilności, ale także ekonomii, etyce itd. Krótko mówiąc, IPCC twierdzi, że polityka wynika z nauki. Jest to naiwne, bezsensowne i głęboko szkodliwe powtórzenie dziewiętnastowiecznego błędu scjentystycznego Ernesta Renana. Nauka musi być źródłem informacji w debacie politycznej. Nie może jej w żaden sposób zastąpić. (Nie ma nic złego w tym, że naukowcy są aktywistami, ale aktywizm podszyty nauką jest szkodliwy", pisze Koonin w amerykańskim wydaniu Unsettled, str. 10)”.
- noblista John Clausera, "popularna narracja o zmianach klimatycznych odzwierciedla groźną korupcję nauki, która zagraża światowej gospodarce i dobrobytowi miliardów ludzi. Nieprawdziwa nauka o klimacie przerodziła się w masową, szokującą publicystykę pseudonaukową. Z kolei pseudonauka stała się kozłem ofiarnym dla wielu innych, niezwiązanych z nią problemów. Została ona wypromowana i rozszerzona przez komercyjnych marketingowców, polityków, dziennikarzy, agencje rządowe i ekologów. Moim zdaniem, nie ma prawdziwego kryzysu klimatycznego. Istnieje natomiast bardzo realny problem z zapewnieniem godnego poziomu życia dużej liczbie ludności świata i związany z tym kryzys energetyczny. Ten ostatni jest niepotrzebnie pogłębiany przez to, co moim zdaniem jest błędną nauką o klimacie".
- były urzędnik ONZ ds. klimatu Ottmar Edenhofer, który w latach 2008-2015 współprzewodniczył grupie roboczej ds. łagodzenia zmian klimatu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatycznych (IPCC): "Trzeba uwolnić się od iluzji, że międzynarodowa polityka klimatyczna jest polityką środowiskową. To nie ma już prawie nic wspólnego z polityką środowiskową, z problemami takimi jak wylesianie czy dziura ozonowa". Jaki jest więc cel polityki środowiskowej? "Poprzez politykę klimatyczną dokonujemy de facto redystrybucji światowego bogactwa" - powiedział Edenhofer. Odnosząc się do szczytu klimatycznego w Cancun w 2010 roku twierdził, że jest on w rzeczywistości „szczytem gospodarczym, podczas którego negocjowany będzie podział światowych zasobów"
- Christiana Figueres, liderka w dziedzinie globalnych zmian klimatu, była Sekretarz Wykonawczy Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu (UNFCCC) w latach 2010-2016 podczas konferencji prasowej w październiku 2015 r w Brukseli przyznała, że celem działaczy na rzecz ochrony środowiska nie jest uratowanie świata przed katastrofą ekologiczną, ale zniszczenie kapitalizmu: "Po raz pierwszy w historii ludzkości stawiamy sobie za zadanie celową zmianę, w określonym czasie, modelu rozwoju gospodarczego, który panuje od co najmniej 150 lat, od czasów rewolucji przemysłowej" - powiedziała. Odnosząc się do nowego międzynarodowego traktatu, który, jak mają nadzieję ekolodzy, zostanie przyjęty na konferencji klimatycznej w Paryżu jeszcze w tym roku, dodała: "Jest to prawdopodobnie najtrudniejsze zadanie, jakie kiedykolwiek sobie postawiliśmy, polegające na celowym przekształceniu modelu rozwoju gospodarczego po raz pierwszy w historii ludzkości".