Monachijskie przemówienie wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych wywołało falę oburzenia wśród lewicowych elit. Olaf Scholz przemawiając na tej samej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, potępił „osoby z zewnątrz interweniujące w naszą demokrację, w nasze wybory, w demokratyczne kształtowanie opinii na korzyść tej partii”, zwłaszcza z grona naszych „przyjaciół i sojuszników”: „Wolność słowa w Europie oznacza, że nie atakujesz innych w sposób niezgodny z prawem”.
W Polsce oburzony Marszałek Sejmu Szymon Hołownia: „Nie będzie nam nikt mówił – niezależnie od tego skąd przyjedzie, jak szanowanym jest naszym przyjacielem i aliantem – jak w Europie mamy układać nasze europejskie sprawy. Nikt nie będzie nam podpowiadał na Twitterze, czy w innych miejscach, że teraz trzeba Europę uczynić znowu wielką, bo Europa już jest wielka”.
Roman Kuźniar, były prezydencki doradca ds. międzynarodowych: "Młody, arogancki, nieopierzony gość przyjeżdża zza oceanu i mówi nam takie rzeczy dosłownie dwa dni po tym, jak jego szef dzwonił do zbrodniarza na Kremlu i zaprosił go do Białego Domu. To oczywiste, że reakcja Europy musiała być radykalna".
Media głównego nurtu krzyczą tytułami: Vance atakuje Europę (Politico, BBC), Vance w ostrym tonie do europejskich sojuszników (CNN), Europejscy liderzy zszokowani słowami Vance’a (CBS News).
Co takiego strasznego powiedział JD Vance? Posłuchajmy w całości, poniżej tłumaczenie przemówienia wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych:
“Dziękuję wszystkim zgromadzonym delegatom, luminarzom i przedstawicielom mediów, a w szczególności gospodarzowi Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa za zorganizowanie tak niesamowitego wydarzenia. Cieszę się, że mogę tu być, a jedną z rzeczy, o których chciałem dziś powiedzieć, to nasze wspólne wartości. Jak już wspomniałem, wspaniale jest być z powrotem w Niemczech.
Byłem tu w zeszłym roku jako senator Stanów Zjednoczonych, a kiedy spotkałem się z ministrem spraw zagranicznych Davidem Lammym, zażartowałem, że w zeszłym roku obaj mieliśmy inną pracę niż teraz. Jednak nadszedł czas dla wszystkich naszych krajów, dla nas wszystkich, którzy mieli szczęście otrzymać władzę polityczną od naszych obywateli, aby mądrze ją wykorzystać w celu poprawy ich życia. I chcę powiedzieć, że miałem szczęście spędzić trochę czasu poza murami tej konferencji w ciągu ostatnich 24 godzin i byłem pod wielkim wrażeniem gościnności ludzi, pomimo wczorajszego strasznego ataku.
Po raz pierwszy byłem w Monachium z moją żoną, w podróży prywatnej, i od zawsze lubię Monachium, i od zawsze lubię jego mieszkańców, i chcę powiedzieć, że jesteśmy bardzo poruszeni, a nasze myśli i modlitwy są z Monachium i wszystkimi dotkniętymi złem wyrządzonym tej pięknej społeczności. Myślimy o was, modlimy się za was i z pewnością będziemy wam kibicować w nadchodzących dniach i tygodniach.
Mam nadzieję, że to nie są ostatnie oklaski, jakie otrzymałem, ale zebraliśmy się na tej konferencji, rzecz jasna, w celu omówienia kwestii bezpieczeństwa, i zazwyczaj mamy na myśli zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa zewnętrznego. Widzę tu dziś wielu wspaniałych przywódców wojskowych, i chociaż administracja Trumpa przywiązuje dużą wagę do bezpieczeństwa europejskiego, wierzymy, że możemy dojść do rozsądnego porozumienia między Rosją a Ukrainą, a także uważamy, że w nadchodzących latach ważne jest, aby Europa zintensyfikowała działania w celu zapewnienia własnej obrony, to myślę, że największym zagrożeniem dla Europy nie jest Rosja, nie są to Chiny, nie jest to żaden inny podmiot zewnętrzny.
To, co mnie martwi, to zagrożenie płynące z wewnątrz, odwrót Europy od niektórych z jej najbardziej fundamentalnych wartości, wartości dzielonych ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki.
Ostatnio z niedowierzaniem oglądałem w telewizji, jak były komisarz europejski wyrażał zachwyt tym, że rumuński rząd unieważnił wybory, i ostrzegał, że jeśli sprawy nie pójdą zgodnie z planem, to samo może się stać w Niemczech.
Te pełne lekceważenia stwierdzenia są szokujące dla amerykańskich uszu. Przez lata wmawiano nam, że wszystko, co finansujemy i wspieramy, odbywa się w imię naszych wspólnych demokratycznych wartości. Wszystko, od naszej polityki wobec Ukrainy po cenzurę cyfrową, jest przedstawiane jako obrona demokracji.
Ale kiedy widzimy, jak europejskie sądy unieważniają wybory, a wysocy rangą urzędnicy grożą anulowaniem innych, powinniśmy zadać sobie pytanie, czy stosujemy się do odpowiednio wysokich standardów. Mówię my sami, ponieważ fundamentalnie wierzę, że jesteśmy w tej samej drużynie. Musimy zrobić coś więcej niż tylko mówić o wartościach demokratycznych, musimy nimi żyć.
Wielu z was na tej sali pamięta czasy zimnej wojny, gdy obrońcy demokracji walczyli na tym kontynencie ze znacznymi siłami tyranii. Zastanówmy się, która strona w tej walce cenzurowała dysydentów, zamykała kościoły, odwoływała wybory. Czy to byli ci dobrzy? Z pewnością nie.
Dzięki Bogu przegrali zimną wojnę. Przegrali, ponieważ nie cenili ani nie szanowali niezwykłych błogosławieństw wolności. Wolności do zaskakiwania, popełniania błędów, wynalazczości, tworzenia. Okazało się, że nie da się nakazać innowacyjności czy kreatywności, tak jak nie da się narzucić ludziom, co mają myśleć, co czuć czy w co wierzyć.
Wierzymy, że te rzeczy są ze sobą powiązane. I niestety, kiedy patrzę na dzisiejszą Europę, to często nie jest jasne, co stało się z niektórymi zwycięzcami zimnej wojny. Przyglądam się Brukseli, gdzie komisarze UE ostrzegają obywateli, że zamierzają zamknąć media społecznościowe w czasie niepokojów społecznych, gdy tylko zauważą coś, co uznają za, cytuję, „ treści nienawistne ”. Spoglądam na mój własny kraj, w którym policja przeprowadziła naloty na obywateli podejrzanych o publikowanie antyfeministycznych komentarzy w Internecie w ramach, cytuję, „walki z mizoginią w Internecie”.
Spoglądam na Szwecję, gdzie dwa tygodnie temu rząd skazał chrześcijańskiego aktywistę za udział w paleniu Koranu, które doprowadziło do zabójstwa jego przyjaciela. Jak zauważył sędzia w jego sprawie, szwedzkie przepisy rzekomo chroniące wolność słowa w rzeczywistości nie dają, cytuję, „wolnej przepustki do robienia lub mówienia czegokolwiek bez ryzyka obrażenia grupy, która wyznaje te przekonania”.
I chyba najbardziej niepokojące jest to, co widzę u naszych drogich przyjaciół w Wielkiej Brytanii, gdzie odejście od praw sumienia sprawiło, że podstawowe wolności religijnych Brytyjczyków znalazły się na celowniku. Nieco ponad dwa lata temu brytyjski rząd oskarżył Adama Smitha-Connora, 51-letniego fizjoterapeutę i weterana wojskowego, o popełnienie ohydnego przestępstwa polegającego na staniu 50 metrów od kliniki aborcyjnej i cichej modlitwie przez trzy minuty.
Nie przeszkadzał nikomu, nie wchodził z nikim w interakcje, po prostu cicho modlił się na osobności. Gdy brytyjscy stróże prawa zauważyli go i zażądali informacji, dlaczego się modli, Adam odpowiedział po prostu, że w intencji nienarodzonego syna, którego on i jego była dziewczyna abortowali wiele lat wcześniej.
Funkcjonariusze pozostali niewzruszeni. Adam został uznany za winnego złamania nowego rządowego prawa dotyczącego stref buforowych, które penalizuje cichą modlitwę i inne działania mogące wpłynąć na decyzję osoby znajdującej się w odległości 200 metrów od placówki aborcyjnej. Został skazany na zapłacenie tysięcy funtów kosztów prawnych na rzecz prokuratury.
Chciałbym móc powiedzieć, że był to jednorazowy przypadek, przykład złego egzekwowania źle napisanego prawa, ale w październiku ubiegłego roku, szkocki rząd rozpoczął dystrybucję listów do obywateli, których domy znajdowały się w tak zwanych strefach bezpiecznego dostępu, ostrzegając ich, że nawet prywatna modlitwa w ich własnych domach może być równoznaczna z łamaniem prawa.”
Rząd przy tym wezwał adresatów do donoszenia na współobywateli podejrzewanych o przestępstwa myślowe. Zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w całej Europie, wolność słowa, jak się obawiam, jest w odwrocie.
I, aby było śmieszniej, moi przyjaciele, ale także w trosce o prawdę, przyznam, że niejednokrotnie najgłośniejsze wezwania na rzecz wprowadzenia cenzury pochodziły nie z Europy, ale z mojego ojczystego kraju, gdzie poprzednia administracja groziła i zastraszała firmy zajmujące się mediami społecznościowymi, aby cenzurowały tak zwane dezinformacje. Dezinformacje, takie jak na przykład pogląd, że koronawirus mógł wyciec z laboratorium w Chinach, nasz własny rząd zachęcał prywatne firmy do uciszania ludzi, którzy odważyli się wypowiedzieć to, co okazało się być oczywistą prawdą.
Przychodzę tu dziś nie tylko z uwagami, ale także z ofertą. Administracja Bidena desperacko starała się uciszyć ludzi za to, że mówią to, co myślą, natomiast administracja Trumpa postąpi dokładnie odwrotnie i mam nadzieję, że uda nam się nad tym wspólnie popracować. W Waszyngtonie jest nowy szeryf, a pod przywództwem Donalda Trumpa możemy nie zgadzać się z waszymi poglądami, ale będziemy walczyć w obronie Waszego prawa do wyrażania ich na forum publicznym, niezależnie od tego, czy się z nami zgadzacie, czy nie.
Doszliśmy do punktu, w którym sytuacja stała się tak zła, że w grudniu tego roku Rumunia unieważniła wyniki wyborów prezydenckich, opierając się na wątpliwych przypuszczeniach ingerencji obcego wywiadu i ogromnej presji ze strony swoich kontynentalnych sąsiadów.
Jak rozumiem, argumentem było to, że rosyjska dezinformacja zainfekowała rumuńskie wybory.
Chciałbym jednak poprosić moich europejskich przyjaciół o zachowanie pewnego dystansu. Można uważać, że kupowanie przez Rosję reklam w mediach społecznościowych w celu wpływania na wybory jest złe. Z pewnością tak jest. Można to potępić nawet na arenie międzynarodowej.
Jednak jeśli nasza demokracja może zostać zniszczona za pomocą cyfrowej reklamy o wartości kilkuset tysięcy dolarów pochodzącej z obcego kraju, to nie jest ona zbyt silna.
Dobra wiadomość jest taka, iż tak naprawdę, że demokracje są znacznie mniej kruche, niż wielu ludzi się obawia, i wierzę, że umożliwienie obywatelom wypowiadania swoich poglądów wzmocni je jeszcze bardziej. Co oczywiście sprowadza nas z powrotem do Monachium, gdzie organizatorzy tej konferencji zakazali udziału w rozmowach parlamentarzystom reprezentującym zarówno partie lewicowe, jak i prawicowe.
Powtarzam, nie musimy zgadzać się ze wszystkim, co ludzie mówią, ale gdy ktoś ich reprezentuje, gdy przywódcy polityczni reprezentują ważny okręg wyborczy, spoczywa na nas obowiązek przynajmniej prowadzenia z nimi dialogu.
Z amerykańskiej perspektywy wydaje się, że ugruntowane interesy używają sowieckiej terminologii, jak „dezinformacja”, jako wymówki, aby uciszyć osoby o odmiennych poglądach politycznych, obawiając się, że dopuszczenie alternatywnych opinii może doprowadzić do tego, że ludzie zagłosują inaczej lub, nie daj Boże, wygrają wybory.
Jesteśmy teraz na konferencji poświęconej bezpieczeństwu i jestem pewien, że wszyscy przybyli tu przygotowani do rozmowy o tym, jak konkretnie zamierzają zwiększyć wydatki na obronę w ciągu najbliższych kilku lat stosownie do nowych celów. To bardzo dobrze, ponieważ prezydent Trump jasno wyraził swoje przekonanie, że nasi europejscy przyjaciele muszą odgrywać większą rolę w przyszłości Europy. Uważamy, że termin " współdzielenie obciążeń" jest kluczowy, jeśli chodzi o sojusze. Oczekujemy, że Europa weźmie na siebie większą odpowiedzialność, pozwalając USA skoncentrować się na regionach stojących w obliczu poważnych zagrożeń.
Ale pozwólcie, że zapytam was również, jak można w ogóle zacząć myśleć o kwestiach budżetowych, jeśli nie wiemy, czego tak naprawdę bronimy? Wiele już usłyszałem w moich rozmowach, a odbyłem wiele, wiele wspaniałych rozmów z wieloma osobami zgromadzonymi w tej sali. Słyszałem wiele o tym, przed czym trzeba się bronić i to oczywiście jest ważne.
Jednak dla mnie, i jak sądzę dla wielu obywateli Europy, trochę nie do końca jest jasne, przed czym dokładnie należy się bronić.
Jaka jest pozytywna wizja, która ożywia ten wspólny pakt bezpieczeństwa, który wszyscy uważamy za tak ważny? Głęboko wierzę, że nie można mówić o poczuciu bezpieczeństwa, jeśli obawiamy się głosów, opinii i sumienia, którymi kierują się nasi obywatele. Europa stoi w obliczu wielu wyzwań, ale kryzys, przed którym stoi teraz ten kontynent, kryzys, z którym, jak wierzę, wszyscy razem się zmagamy, jest naszym własnym dziełem. Jeśli boicie się własnych wyborców, Ameryka nie może nic dla was zrobić, podobnie jak wy nie możecie nic zrobić dla Amerykanów, którzy wybrali mnie i prezydenta Trumpa.
Aby osiągnąć cokolwiek wartościowego w nadchodzących latach, potrzebne są demokratyczne pełnomocnictwa. Czy nie nauczyliśmy się, że słabe umocowania przynoszą niestabilne rezultaty?
Istnieje jednak tak wiele wartości, które można osiągnąć dzięki demokratycznemu mandatowi, który moim zdaniem będzie wynikał z większej wrażliwości na głosy obywateli. Jeśli mamy cieszyć się konkurencyjnymi gospodarkami, jeśli mamy cieszyć się przystępną cenowo energią i bezpiecznymi łańcuchami dostaw, to potrzebujemy mandatu do rządzenia, ponieważ musimy dokonywać trudnych wyborów, aby cieszyć się tymi wszystkimi rzeczami, i my oczywiście wiemy o tym bardzo dobrze w Ameryce.
Nie można zdobyć demokratycznego mandatu, cenzurując swoich przeciwników lub wsadzając ich do więzienia, niezależnie od tego, czy jest to lider opozycji, skromny chrześcijanin modlący się we własnym domu, czy dziennikarz próbujący przekazać wiadomości. Nie można go również zdobyć, lekceważąc swój podstawowy elektorat w kwestiach takich jak to, kto może być częścią naszego wspólnego społeczeństwa.
Uważam, że spośród wszystkich pilnych wyzwań, przed którymi stoją reprezentowane tu narody, nie ma nic pilniejszego niż masowa migracja. Obecnie prawie jedna na pięć osób mieszkających w tym kraju przybyła tu z zagranicy. To oczywiście rekord wszech czasów. Nawiasem mówiąc, jest to podobna liczba w Stanach Zjednoczonych, również najwyższa w historii. Liczba imigrantów, którzy przybyli do UE z krajów spoza UE podwoiła się tylko w latach 2021-2022 i oczywiście od tego czasu znacznie wzrosła.
Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja nie powstała w próżni. Jest wynikiem serii świadomych decyzji podjętych przez polityków na całym kontynencie i na całym świecie w ciągu dekady. Wczoraj w tym mieście widzieliśmy okropieństwa wynikające z tych decyzji.
Naturalnie, nie mogę ponownie poruszyć tego tematu, nie wspominając o strasznych ofiarach, którym zamach odebrał życie w piękny zimowy dzień w Monachium. Nasze myśli i modlitwy są z nimi i pozostaną z nimi.
Dlaczego jednak w ogóle do tego doszło? To straszna historia, ale niestety za często słyszy się o niej w Europie, a także w Stanach Zjednoczonych. Osoba ubiegająca się o azyl, często młody mężczyzna w wieku około dwudziestu lat, znany wcześniej policji, wjeżdża samochodem w tłum i demoluje społeczność.
Ile razy musimy cierpieć z powodu tych przerażających błędów, zanim zmienimy kurs i poprowadzimy naszą wspólną cywilizację w nowym kierunku? Żaden wyborca na tym kontynencie nie poszedł do urn, by otworzyć wrota dla milionów nielegalnych imigrantów.
Za czym jednak głosowali? W Anglii głosowali za Brexitem i można się z tym zgadzać lub nie ale tak właśnie zagłosowali. I coraz więcej ludzi w całej Europie głosuje na przywódców politycznych, którzy obiecują położyć kres niekontrolowanej migracji.
Tak się składa, że zgadzam się z wieloma z tych obaw, co nie oznacza, że wszyscy muszą się ze mną zgadzać. Po prostu uważam, że ludzie chcą dbać o swoje domy, dbają o swoje marzenia, o swoje bezpieczeństwo i zdolność do utrzymania siebie i swoich dzieci.
I są mądrzy. Myślę, że jest to jedna z najważniejszych rzeczy, których nauczyłem się w moim krótkim czasie w polityce. W przeciwieństwie do tego, co można usłyszeć na szczycie w Davos, obywatele większości państw świata nie myślą o sobie jak o wykształconych zwierzętach lub wymiennych trybikach globalnej gospodarki.
Nie dziwi więc fakt, że nie chcą być lekceważeni i ignorowani przez swoich przywódców. Zadaniem demokracji jest rozstrzyganie tych ważnych kwestii przy urnach wyborczych. Uważam, że odrzucanie ludzi, odrzucanie ich obaw lub, co gorsza, zamykanie mediów, unieważnianie wyborów lub eliminowanie ludzi z procesu politycznego nie chroni przed niczym. W rzeczywistości jest to najpewniejszy sposób na zniszczenie demokracji.
A wypowiadanie się i wyrażanie opinii nie jest ingerencją w wybory, nawet jeśli ktoś, kto wyraża krytyczne poglądy pochodzi zza granicy i nawet jeśli jest bardzo wpływowy. I uwierzcie mi, mówię to z całym humorem, jeśli amerykańska demokracja może przetrwać dziesięć lat besztania Grety Thunberg, to wy możecie przetrwać kilka miesięcy Elona Muska.
Ale to, czego żadna demokracja, amerykańska, niemiecka czy europejska, nie przetrwa, to wmawianie milionom wyborców, że ich myśli i wątpliwości, ich aspiracje, ich błagania o wsparcie są nieważne lub niegodne rozpatrzenia. Demokracja opiera się na świętej zasadzie, że głos społeczeństwa ma znaczenie. Nie ma tu miejsca na żadne zabezpieczenia. Albo przestrzegasz tej zasady, albo nie.
Obywatele Europy mają głos. Europejscy przywódcy mają wybór. Jestem głęboko przekonany, że nie musimy obawiać się przyszłości. Można zaakceptować to, co mówią ludzie, nawet jeśli jest to zaskakujące, nawet jeśli się z tym nie zgadzamy.
A jeśli to zrobisz, możesz stawić czoła przyszłości z ufnością i pewnością siebie, wiedząc, że naród stoi za każdym z was. I to jest dla mnie wielka magia demokracji. Nie tkwi ona w tych kamiennych budynkach czy pięknych hotelach. Nie ma jej nawet w wielkich instytucjach, które zbudowaliśmy razem jako wspólnota. Wierzyć w demokrację to rozumieć, że każdy z naszych obywateli ma mądrość i głos.
A jeżeli nie będziemy słuchać tego głosu, to nawet nasze najskuteczniejsze wysiłki na niewiele się zdadzą. Jak powiedział kiedyś papież Jan Paweł II, moim zdaniem jeden z najbardziej niezwykłych orędowników demokracji na tym kontynencie i na każdym innym: „Nie lękajcie się”. Nie powinniśmy bać się naszych obywateli, nawet jeśli wyrażają poglądy, które są sprzeczne z poglądami ich przywódców. Dziękuję wszystkim.
Życzę wszystkim wszystkiego dobrego. Niech Bóg was błogosławi.”
"Panie Mariuszu - jak można Pana wesprzeć?" - zadał mi pytanie jeden z moich subskrybentów. Blog na Substacku jest to hobby czasochłonne, ale nie planowałem tej działalności, jako źródła dodatkowego dochodu (do tej pory mam jednego płatnego subskrybenta ochotnika). Ale jeśli ktokolwiek uważa, że warto udzielić mi wsparcie finansowe - to poniższa zrzutka daje taką możliwość. Za każdą wpłatę - serdecznie dziękuję :)
Źródło:
Jako Europejczyk nie czuję się urażony przemówieniem J.D.Vance'a. :) Wręcz przeciwnie- uważam, że jego diagnoza problemów, z którymi zmaga się Europa, jest prawidłowa. Ale też nie dam się nabrać na kurtuazyjne ciepłe słowa wobec Europy- USA zaczęły traktować Europę jako rywala lub przeszkodę w zmaganiach z Chinami i Rosją. Stanowi to część budowy przez USA i pozostałe mocarstwa ładu wielobiegunowego. Także brednie nt. groźnego wirusa, który wydostał się z laboratorium w Wuhan to element świadomej retoryki antychińskiej stanowiącej narzędzie budowy tego nowego porządku międzynarodowego.
Dziękuję, poczytam w wolnej chwili