Konsensus klimatyczny
Michael Crichton: Nie ma czegoś takiego jak nauka oparta na konsensusie. Jeżeli mamy do czynienia z konsensusem, to nie jest to nauka.
Nieżyjący już Michael Crichton w swoim wykładzie "Obcy powodują globalne ocieplenie" wygłoszonym w 2003 roku w California Institute of Technology powiedział: „konsensus naukowy jest niezwykle szkodliwym zjawiskiem, które powinno zostać całkowicie wyeliminowane. Historycznie rzecz biorąc, wiara w konsensus była zawsze drogą ucieczki mistyfikatorów, sposobem na uniknięcie dyskusji poprzez twierdzenie, że dana kwestia jest już przesądzona. Za każdym razem, gdy słyszycie Państwo, że naukowcy ustalili konsensus w jakiejś sprawie, proszę pilnować pieniędzy, ponieważ próbuje się Was oszukać. Postawmy sprawę jasno: Nauka nie ma nic wspólnego z konsensusem. Konsensus to sprawa polityki. Nauka zaś to jeden badacz, który ma rację. A to oznacza, że jego wyniki są możliwe do zweryfikowania w odniesieniu do świata rzeczywistego i powtarzalne. W nauce konsensus jest nieistotny. Liczy się powtarzalność wyników. Najwięksi naukowcy w historii są wielcy właśnie dlatego, że zerwali z konsensusem. Nie ma czegoś takiego jak nauka oparta na konsensusie. Jeżeli mamy do czynienia z konsensusem, to nie jest to nauka. Kropka”.
Dlaczego przypomniał mi się ten wykład? Zauważyłem niezwykłe wręcz zacietrzewienie za każdym razem, kiedy wstawiam post dotyczący badań naukowych, które kwestionują konsensus dotyczący zmian klimatycznych – każdy taki tweet dopada sfora wyznawców teorii o morderczym CO2, które zabija życie na ziemi, a ja dostaję łatkę „denialisty” czyli szura-antyszczepionkowaca, i oczywiście płatnego pachołka Putina (bo „wysyp niebieskich kont na TT to wynik hojności Putina dla Muska”).
Poziom dyskusji jest rynsztokowy, zaś „merytoryka” sprowadza się do przylepienia wspomnianej łatki „denialisty” i stwierdzenia, że przecież „naukowcy i klimatolodzy” zgadzają się, że ich racja jest ważniejsza, i że o klimacie mogą wypowiadać się jedynie naukowcy z grupy „konsensusu” – reszta, choćby nie wiem jak utytułowani, to denialiści, kupieni przez firmy olejowe więc wolno im milczeć.
Przypomniał mi się wykład Crichtona jeszcze z jednego powodu - jeden z twitterowiczów przesłał mi komentarz Jakuba Wiecha do mojego wpisu, dotyczącego zmian temperatur w historii Ziemi.
Pan Jakub w komentarzu nie oznaczył mnie, tylko wkleił screen z tweeta pisząc: „Na Twitterku pojawiło się nowe konto, które robi sobie zasięgi dawno obalonymi mitami nt. klimatu. Przyjrzyjmy się mu bliżej. Tutaj np. mamy klasyczny chwyt „kiedyś było cieplej” podparty… zmanipulowanym wykresem. Dlaczego wykres jest manipulacją? Już tłumaczę…”. Pomijam fakt, ze moje konto istnieje na Twitterze rok dłużej niż konto @jakubwiech, skupię się na rzekomych mitach i „manipulacji”. Pan Jakub wyjaśnia, że wykres jest „zmanipulowanym mitem” bo „dane ze rdzenia lodowego GISP-2 kończą się na roku 1950. Więc nie pokazują ocieplenia z ostatnich 70 lat. Poza tym, to wykres z jednego rdzenia. Nie da się na tej podstawie stworzyć rekonstrukcji globalnej temperatury. Od tego mamy cały zasób narzędzi paleoklimatologicznych.”
Mowa jest o tym wykresie – na którym podane jest źródło danych https://www.ncei.noaa.gov/pub/data/paleo/icecore/greenland/summit/gisp2/isotopes/gisp2_temp_accum_alley2000.txt, https://www.ncei.noaa.gov/access/paleo-search/study/2475
Wypada zacząć od tego, że badania Richarda Alley’ego to nie mit, to lata ciężkiej pracy. Aby wydobyć z lodu wskazówki dotyczące klimatu, naukowcy zaczęli pod koniec lat 60 ubiegłego wieku wiercić długie rdzenie z lądolodów na Grenlandii i Antarktydzie. Do czasu zakończenia projektu Alleya i GISP2 na początku lat 90-tych XX wieku, udało się pobrać prawie 2-milowy rdzeń (3 053,44 m) z lądolodu Grenlandii, co daje zapis co najmniej ostatnich 110 000 lat. Jeszcze starsze zapisy, sięgające około 750.000 lat, pochodzą z Antarktydy. Naukowcy pobrali również rdzenie z grubych lodowców górskich w takich miejscach jak Andy w Peru i Boliwii, Mount Kilimanjaro w Tanzanii i Himalaje w Azji.
NASA: „Rdzenie lodowe okazały się jednym z najbardziej wartościowych zapisów klimatu, bo mimo, że dostarczają bezpośrednich dowodów na temperaturę i opady tylko tam, gdzie lód jeszcze istnieje, dają też wskazówki na temat warunków globalnych”. (źródło wszystkich cytatów z NASA: https://earthobservatory.nasa.gov/features/Paleoclimatology_IceCores).
Zarzut o braku wiarygodności bo „dane ze rdzenia lodowego GISP-2 kończą się na roku 1950. Więc nie pokazują ocieplenia z ostatnich 70 lat” jest kuriozalny - po co mamy badać zmiany temperatury z ostatnich 70 lat z rdzenia lodowego, skoro mamy zapisy zmian tych temperatur? Co tu jest mitem a co manipulacją? Badanie rdzenia pokazuje jak historycznie zmieniała się temperatura licząc wstecz od 1950 roku. Wykres obrazuje te zmiany, ale porównanie naszej przeszłości z teraźniejszością zakłóca narrację zupełnie „niezwykłego ocieplenia” ostatnich lat.
W opublikowanym w 2000 r artykule Richard B. Alley „Dowody z rdzeni lodowych na gwałtowne zmiany klimatu” https://www.pnas.org/doi/epdf/10.1073/pnas.97.4.1331 pisze, że „zapisy z rdzeni lodowych Greenland Ice Core Project i Greenland Ice Sheet Project 2 (GISP2) z środkowej Grenlandii są często wykorzystywane jako standardy odniesienia dla gwałtownych zmian klimatu. Zapisy te zapewniają roczną rozdzielczość dla niektórych wskaźników do 110 000 lat (starszy lód został zniekształcony przez lodowiec) i zapewniają wyjątkowo wyraźny obraz wydarzeń na Grenlandii (temperatura i akumulacja) w skali regionalnej (sól morska przenoszona przez wiatr i pył kontynentalny) i szerzej (zapisy dotyczące gazów uwięzionych, zwłaszcza metanu).
NASA: „Rdzenie osadów morskich obejmują większy obszar - prawie 70 procent Ziemi pokrywają oceany - ale dają one tylko niewielkie wskazówki na temat klimatu na lądzie. Gleba i skały na powierzchni Ziemi ukazują postęp i cofanie się lodowców na powierzchni ziemi, a skamieniałe pyłki wyznaczają przybliżone granice miejsc, w których warunki klimatyczne były odpowiednie dla życia różnych gatunków roślin i drzew. Unikalne formacje wodne i skalne w jaskiniach przechowują własne zapisy klimatyczne. Aby zrozumieć historię klimatu Ziemi, naukowcy muszą połączyć wszystkie te rozproszone wątki w jedną, spójną historię.”
I jeszcze o rdzeniach (NASA): „Przez cały rok na lądolody Grenlandii i Antarktydy spadają warstwy śniegu. Każda warstwa śniegu jest inna pod względem chemicznym i tekstury, śnieg letni różni się od zimowego. Lato przynosi regionom polarnym 24 godziny światła słonecznego, a górna warstwa śniegu zmienia strukturę - nie topi się dokładnie, ale zmienia się na tyle, że różni się od śniegu, który ją pokrywa. Pora roku znów staje się zimna i ciemna, i spada więcej śniegu, tworząc kolejne warstwy. Każda warstwa dostarcza naukowcom co roku skarbnicę informacji o klimacie. Podobnie jak rdzenie osadów morskich, rdzeń lodowy stanowi pionową linię czasu minionych klimatów, przechowywaną w pokrywach lodowych i lodowcach górskich. Rdzenie lodowe mogą stanowić roczny zapis temperatury, opadów, składu atmosfery, aktywności wulkanicznej i wzorców wiatru. W ogólnym sensie grubość każdej warstwy rocznej mówi, ile śniegu nagromadziło się w danym miejscu w ciągu roku. Różnice w rdzeniach pobranych z tego samego obszaru mogą ujawnić lokalne wzorce wiatru, pokazując, gdzie śnieg dryfował. Co ważniejsze, skład samego śniegu może powiedzieć naukowcom o temperaturach w przeszłości. Podobnie jak w przypadku skamielin morskich, stosunek izotopów tlenu w śniegu ujawnia temperaturę, chociaż w tym przypadku stosunek ten mówi, jak zimne było powietrze w momencie opadania śniegu. W śniegu zimniejsze temperatury powodują wyższe stężenie lekkiego tlenu.”
Wracając do komentarza Pana Wiecha, że w tweecie mamy klasyczny chwyt „kiedyś było cieplej” podparty… zmanipulowanym wykresem” –mam prośba o precyzyjne określenie czy dawniej było cieplej czy nie? W dalszej części wątku Pan Wiech odnosi się do innych wpisów: „Pan Mariusz wychodzi z założenia, że skoro jakieś 200 mln lat temu CO2 było więcej, to obecny wzrost stężenia tego gazu spowoduje tylko wzrost roślinności. To nieprawda. Tempo obecnego przyrostu CO2, dyktowane spalaniem paliw kopalnych, nie powoduje już zazielenienia Ziemi. Wręcz przeciwnie: rośliny będą mieć problem, bo ze względu na gwałtowne zjawiska pogodowe, wywołane zmianą klimatu, ich możliwości wegetacyjne będą zagrożone”. Panie Jakubie – Pan Mariusz nie wychodzi z założenia, tylko prezentuje opinie naukowców oraz praktyków uprawiających rośliny – bez dodania CO2 nie mają plonów: niedobór dwutlenku węgla w uprawach szklarniowych: gdy nie dostarczamy roślinom dwutlenku węgla oraz gdy mamy do czynienia z ograniczoną wymianą powietrza, np. w nowoczesnych, szczelnych szklarniach, wskutek pobierania przez rośliny dwutlenku węgla następuje obniżenie koncentracji tego gazu poniżej normalnego poziomu atmosferycznego (340 ppm), czyli dochodzi do jego niedoboru. Gdy stężenie CO2 spada poniżej 200 ppm, intensywność fotosyntezy obniża się o połowę w porównaniu z jej intensywnością, gdy stężenie tego gazu w powietrzu wynosi 340 ppm. Przy niedoborze dwutlenku węgla rośliny nie mogą wykorzystać dobrych warunków świetlnych, prawidłowego zaopatrzenia w wodę i składniki pokarmowe. Gdy sytuacja taka utrzymuje się dłużej — przez kilka dni — wzrost i plonowanie roślin drastycznie spadają. Np. tunele foliowe powinny mieć poziom dwutlenku węgla pomiędzy 800 ppm a 1200 ppm. Inni rolnicy używają do 1500 ppm w tunelu foliowym, ale zazwyczaj po przekroczeniu tego punktu wegetacja może przebiegać gorzej. Z tego powodu, wielu rolników decyduje się nie przekraczać 1200 ppm. Wystarczająca ilość CO2 jest niezbędna dla wzrostu roślin. Hodowcy muszą utrzymywać wystarczający poziom dwutlenku węgla w tunelu foliowym, aby zapewnić, że wzrost ich upraw nie zostanie zakłócony. Ogólnie rzecz biorąc, rośliny nie będą rosły w środowisku, w którym poziom dwutlenku węgla jest mniejszy niż 250 ppm (https://krosagro.com/tunele-foliowe/jak-duzo-co2-dostarczac-do-upraw-w-tunelu-foliowy/, https://www.nature.com/scitable/knowledge/library/effects-of-rising-atmospheric-concentrations-of-carbon-13254108/) .
Czemu wpisy cytujące prace naukowe spotykają się z tak silnym atakiem? Pewnie jak zawsze powodem są pieniądze i polityka. W listopadzie 2021 r IFCN we współpracy z Facebookiem ogłosił program grantów na walkę z dezinformacją klimatyczną (Climate Misinformation Grant). Poynterowski INCF (International Fact-Checking Network – Międzynarodowa Sieć Sprawdzania Faktów) to jednostka Instytutu Poyntera zrzeszająca ponad 100 fact checkersów na całym świecie – to tak Międzynarodówka FactCheckingu (jest tam między innymi polski Demagog). W ramach dotacji z programu “Climate Misinformation Grant Program” finansowanego przez International Fact-Checking Network oraz Meta Platforms, Stowarzyszenie Demagog we współpracy z portalem Crazy Nauka oraz Grupą Defence24 zrealizuje projekt “Climate Factbot – an educational chatbot” (“Klimatyczny factbot – chatbot edukacyjny”). W ramach projektu powstanie chatbot edukacyjny oraz największa baza danych agregująca informacje z zakresu zmian klimatu w Polsce, stworzona przez ekspertów i dziennikarzy działających na rzecz przeciwdziałania dezinformacji klimatycznej. Projekt ma na celu ograniczanie fałszywych informacji dotyczących zmian klimatu oraz prowadzenie działań edukacyjnych z wykorzystaniem innowacyjnych narzędzi.
Pieniądze na walkę z dywersyfikacją informacji płyną szerokim strumieniem – np. Demagog przyjął granty od UE (104 500,00 EUR) w ramach finansowanego przez UE projektu AI4TRUST (wsparcie dla pracowników mediów i decydentów w walce z dezinformacją, monitorowanie niemal w czasie rzeczywistym licznych internetowych platform społecznościowych, filtrowanie „szumu” społecznego i analizowa treści multimedialne (tekstowe, dźwiękowe, wizualne), od Google (500 000 USD) – kwota przeznaczona na 3 organizacje w ramach regionalnej współpraca organizacji fact-checkingowych w regionie Europy Środkowo-Wschodniej na weryfikowanie i wykrywania fałszywych informacji w sieci czy od European Media and Information Fund, zarządzanego przez the Calouste Gulbenkian Foundation (102 224,43 EUR) na project FAKE kNOw MORE (pełna lista https://demagog.org.pl/finansowanie-i-majatek-stowarzyszenia-demagog/)
Przeciwnicy upolitycznionej nauki Net Zero są określani mianem "dziwaków" i "denialistów", etykietami sprzecznymi z ich wybitnymi osiągnięciami naukowymi - Happer z Princeton i Lindzen z MIT mają około 100 lat zaangażowania w naukę o atmosferze. Richard Lindzen był wcześniej głównym autorem IPCC, podczas gdy William Happer był odpowiedzialny za przełomowy wynalazek, który korygował degradujący wpływ turbulencji atmosferycznych na rozdzielczość obrazu. W swoim oświadczeniu przedłożonym dla amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, która starała się nałożyć na spółki publiczne masowe i uciążliwe wymagania dotyczące raportowania "zmian klimatycznych" profesorowie Happer i Lindzen napisali: "Wiarygodne teorie naukowe pochodzą z potwierdzania teoretycznych przewidywań obserwacjami, a nie z konsensusu, recenzji, opinii rządowych lub zmanipulowanych danych". Happer i Lindzen twierdzą stanowczo, że "nauka wykazuje, że nie ma żadnego ryzyka związanego z klimatem spowodowanego przez paliwa kopalne i CO2, a zatem nie ma żadnych wiarygodnych dowodów naukowych wspierających proponowaną regułę". Reguła w tym przypadku odnosi się do wymogu klimatycznego SEC, ale równie dobrze mogłaby dotyczyć Net Zero. Wiele osób zgadza się obecnie, że sztywna polityka Net Zero doprowadzi do ogromnego spadku standardów życia, który nieproporcjonalnie dotknie biedniejszych członków społeczeństwa, zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i szczególnie w krajach rozwijających się. Sprzeciwiając się nieustannym atakom na paliwa kopalne, Happer i Lindzen twierdzą, że "przystępne cenowo, obfite paliwa kopalne dały zwykłym ludziom ten rodzaj wolności, dobrobytu i zdrowia, które w minionych wiekach były zarezerwowane dla królów" – więcej na ten temat tu:
Źródła:
https://co2coalition.org/facts/temperatures-have-changed-for-800000-years-it-wasnt-us/
https://www.ncei.noaa.gov/access/paleo-search/reports/all?dataTypeId=7&search=true
https://www.ncei.noaa.gov/access/paleo-search/study/2475
https://icecores.org/inventory/gisp2
https://rdrr.io/github/EarthSystemDiagnostics/climproxyrecords/man/alley.temperature.html#heading-8
https://www.pnas.org/doi/epdf/10.1073/pnas.97.4.1331
https://earthobservatory.nasa.gov/features/Paleoclimatology_IceCores
Obywatel Jakub Wiech żyje z wiatraków, czyli handlu emisjami. I wszystko jasne!
Tych speców od zmian klimatu powodowanych przez dwutlenek węgla pochodzący ze spalania paliw kopalnych zawsze warto zapytać, jak to się działo, że 1000 lat temu na Grenlandii osadnicy skandynawscy uprawiali zboża i hodowali świnie, a teraz na Grenlandii rośnie tundra.
Byłem kiedyś zaproszony na spotkanie jakiegoś klubu młodzieżowego typu Ocean off plastic, jako głos przeciwny ogółowi, ale zostałęm zakrzyczany, po tym jak zacząłęm od tego, że dwutlenek węgla klasyfikowany co prawda jako gaz cieplarniany nie jest nim de facto, bo jego stężenie w atmosferze zależy od temperatury Wszechoceanu, gdzie jest magazynowany. Jesli woda jest zimniejsza, jest pochłaniany, gdy staje się cieplejsza, jest uwalniany. Stultorum plena sunt omnia...