Kryzys Klimatyczny - religia fałszywych proroków
Agenda zmian klimatycznych jest jednym z najbardziej wyrafinowanych działań, mających na celu przebudowę ludzkiej cywilizacji. Tucker Carlson: "Klimat jest teraz naszą religią państwową"
Tucker Carlson w swoim ostatnim felietonie twierdzi, że ostatnie lata były szczególnie ciężkie dla ekspertów. W przestrzeni publicznej istnieje przekonanie, podsycane przez media i polityków, że przeciętny człowiek nie powinien zaśmiecać swojej uwagi sprawami, które są zrozumiałe wyłącznie dla ekspertów. Gdy chodzi o ważne kwestie polityki publicznej czy międzynarodowej, skomplikowane procesy ekonomiczne, wojny, spory czy choroby – zostawmy je ekspertom, którzy przy pomocy mediów nam wszystko wytłumaczą. Nasza rolę nie jest kontestowanie czy kwestionowanie tylko zaufanie ekspertom i ich wnioskom, a następnie ich przestrzeganie nakreślonych zasad. Niestety - COVID w pewnym sensie to zniweczył. Jeśli czegoś nauczyliśmy się z tej katastrofy, to tego, że eksperci od zagadnień polityki publicznej nie mają pojęcia, o czym mówią. Często nasza babcia wie o wiele więcej o tym, jak pokonać wirusa grypy, niż przeciętny wirusolog z TVN czy TVP. Nie powiedzą nam, żebyśmy wyszli na powietrze, poćwiczyli, zaczerpnęli trochę słońca, świeżego powietrza, przestali jeść śmieciowe jedzenie, raz na jakiś czas wyłączyli komputer, spędzili czas z innymi ludźmi – prowadźmy zdrowy tryb życia. Taka rada działał. Natomiast eksperci kazali się zaszczepić, a to nie zadziałało. W marcu 2021 roku zaczęło to do ludzi docierać. Przeciętny człowiek zrozumiał, że eksperci, a było ich wielu, byli w błędzie. I właśnie w tym momencie waszyngtoński magazyn The Atlantic opublikował artykuł, w którym przeciwstawiono się rosnącemu oporowi. Artykuł ten nosił tytuł "Following Your Gut Isn't the Right Way to Go" ("Podążanie za swoim instynktem nie jest właściwą drogą"). The Atlantic Magazine przekonywał, że naturalne instynkty są rzeczywistości bezwartościowe i mimo, że "eksperci mieli ciężki rok to i tak musimy im zaufać". No cóż, czemu mamy ufać ekspertom skoro się ośmieszyli? COVID nie jest jedynym wielkim projektem, który mają dla nas w planach, projektem, który eksperci chętnie uzasadnią a media nam to wytłumaczą. Istnieje agenda zmian klimatycznych, która jest jednym z najbardziej wyrafinowanych działań mających na celu przebudowę ludzkiej cywilizacji w całej zarejestrowanej historii, która tak naprawdę to już jest realizowana.
"Następny kryzys czeka na nas już za rogiem, a jest nim kryzys klimatyczny" ostrzegał 14 lipca 2020 roku Klaus Schwab podczas transmisji na żywo ze Światowego Forum Ekonomicznego na temat "COVID-19: Wielki Reset". W listopadzie 2021 r Poynterowski INCF (International Fact-Checking Network – Międzynarodówka FactCheckingu) we współpracy z Facebookiem ogłosił program grantów na walkę z dezinformacją klimatyczną (Climate Misinformation Grant) – jednym z grantobiorców został Demagog.pl. Widzimy płynne przejście od fact-checkingu Covidowego do klimatycznego a „eksperci” i politycy wrzucają kontestujących do jednego worka – jeśli byłeś „szurem” kowidowym to na pewno będziesz „foliarzem” klimatycznym czy raczej DENIALISTĄ, którego łatwo można stygmatyzować na tle konsensusu naukowego KLIMATOLOGÓW. Rady się zmieniają ale eksperci pozostają Ci sami: „z wielką radością informuję, że dołączyłem do Zespołu Doradczego ds. Kryzysu Klimatycznego przy prezesie PAN, jako specjalista w zakresie chorób zakaźnych” - poinformował październiku 2022 w mediach społecznościowych prof. Krzysztof Pyrć, który do stycznia 2022 zasiadał w Radzie Medycznej przy premierze. Niektórzy mają niezwykły talent do podążania za trendami.
Tucker Carlson uważa, że jedynym powodem, dla którego miliony Amerykanów nie protestują dziś na ulicach z powodu próby całkowitego przewrócenia ich życia, jest to, że na pewnym poziomie wielu z nich nadal ufa ekspertom, przynajmniej w kwestii zmian klimatycznych – a nie powinni, bo Ci od zawsze się mylą. Najsłynniejsza na świecie ekspertka od zmian klimatu, Greta Thunberg ze Szwecji, ostatnio usunęła tweet, który napisała w czerwcu 2018 rok: "Jeden z czołowych naukowców zajmujących się klimatem ostrzega, że zmiany klimatyczne zniszczą całą ludzkość, jeżeli w ciągu najbliższych pięciu lat nie przestaniemy używać paliw kopalnych". Tym „czołowym” naukowcem był James Anderson - profesor chemii atmosferycznej na Uniwersytecie Harvard, który ostrzegał, że „zmiany klimatyczne drastycznie cofają Ziemię do epoki eocenu 33 milionów lat przed naszą erą, kiedy to na żadnym z biegunów nie było lodu”. Anderson twierdził, że poziom zanieczyszczeń katastrofalnie obniżył poziom ozonu atmosferycznego, który pochłania 98 procent promieniowania ultrafioletowego, do poziomu niewidzianego od 12 milionów lat. Anderson to postać poważna, jego diagnoza i odkrycie dziur ozonowych na Antarktydzie doprowadziło do podpisania Protokołu Montrealskiego w 1987 roku, który wprowadził światowy zakaz stosowania chemikaliów niszczących warstwę ozonową i jak wierzą wyznawcy – „powstrzymał katastrofę klimatyczną”. Anderson w 2005 r. otrzymał nagrodę Konwencji Wiedeńskiej ONZ za ochronę warstwy ozonowej, a za swoje badania został wyróżniony przez liczne uniwersytety i instytucje naukowe. Anderson wzywa teraz do przedsięwzięcia w stylu Planu Marshalla, w którym cały świat podejmuje ekstremalne działania w celu całkowitego odejścia od paliw kopalnych w ciągu najbliższych pięciu lat.
Jak to możliwe, że prawie-błogosławiona doktor honoris causa Wydziału Teologicznego Uniwersytetu w Helsinkach, powszechnie czczona Greta Thunberg, wielokrotna finalistka Pokojowej Nagrody Nobla, poważana przez polityków świata ekspertka od zmian klimatycznych mogła się tak pomylić?
W czym jeszcze pomylili się eksperci od klimatu i od jak dawna się mylą? Competitive Enterprise Institute przeprowadził badania w tym zakresie i okazuje się, że ci ludzie mylą się od bardzo dawna. W 1969 roku The New York Times drukował histeryczną przepowiednię klimatyczną eksperta Paula Ehrlicha: "Musimy zdać sobie sprawę, że jeśli nie będziemy mieli wyjątkowego szczęścia, za 20 lat wszyscy znikną w obłoku niebieskiej pary". Doceńmy wyjątkowość tego szczęścia bo nie wyparowaliśmy. Teraz mamy rok 2023 i ten sam, teraz 90-letni Paul Ehrlich nadal straszy nas, że wszyscy umrzemy. W 2018 roku w wywiadzie dla The Guardian wieszczy: „Wstrząsający upadek cywilizacji jest prawie pewny w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat z powodu ciągłego niszczenia przez ludzkość świata przyrody”. Od ponad 50 lat Paul Ehrlich straszy nas i od 50 lat jego koledzy „eksperci” traktują go poważnie. Co ciekawe, wtedy i jeszcze przez długi czas zmiana klimatu nie oznaczała globalnego ocieplenia. Oznaczała nową epokę lodowcową. W 1970 roku The Boston Globe donosił: "Naukowcy przewidują nową epokę lodowcową w XXI wieku". Według Globe, "zanieczyszczenie powietrza może zatrzeć słońce i spowodować nową epokę lodowcową w pierwszych trzech dekadach przyszłego wieku".
W 1972 roku Uniwersytet Browna wysłał do Białego Domu list, w którym wyraził "głębokie zaniepokojenie przyszłością świata, ponieważ obecna epoka lodowcowa należy do rangi procesów, które spowodowały poprzednią epokę lodowcową". Dwa lata później, w 1974 roku, Guardian donosił: "Satelity szpiegowskie pokazują, że nowa epoka lodowcowa zbliża się wielkimi krokami". Kilka lat później, w 1977 roku, aktor Leonard Nimoy - który wprawdzie nie był naukowym ekspertem, choć taka rolę odgrywał w telewizji, ostrzegał: "Jeżeli nie będziemy przygotowani, to rezultatem może być głód i śmierć na skalę niespotykaną w całej historii. Naukowcy informują, że zagrożenie epoką lodowcową nie jest tak odległe, jak kiedyś sądzono. Za życia naszych wnuków arktyczne zimno i wieczne śniegi mogą zamienić większość zamieszkanych obszarów naszej planety w polarną pustynię”.
Na początku lat 80-tych, kiedy eksperci zauważyli, że polarna pustynia nie nadchodzi, uznano, że problemem nie jest ochłodzenie klimatu lecz jego ocieplenie - Globalne Ocieplenie. W 1989 roku Associated Press ostrzegało: "Starszy urzędnik ONZ ds. środowiska mówi, że całe narody mogą zostać zmiecione z powierzchni ziemi przez rosnący poziom mórz, jeżeli trend globalnego ocieplenia nie zostanie odwrócony do 2000 roku." Innymi słowy, 23 lata temu nastąpiła globalna katastrofa. Inny ekspert ds. klimatu Jim Hansen straszył, że w ciągu 20 lub 30 lat ulica West Side Highway, która biegnie wzdłuż rzeki Hudson na Manhattanie, znajdzie się pod wodą". Droga jest zakorkowana ale na pewno nie zalana. W 1988 roku James Hansen z NASA zeznając przed komisją senacką przewidywał ogromny wzrost upałów i suszy, łącząc ocieplenie klimatu z falą upałów: „Jeżeli nie zrobimy nic, aby ograniczyć pompowanie dwutlenku węgla do atmosfery, temperatury w 2050 roku będą o 6 do 7 stopni wyższe niż obecnie. Na przykład w Waszyngtonie z obecnych 35 dni w roku z temperaturą powyżej 90 stopni zrobi się 85 dni w roku.” Jednak wszystkie jego prognozy okazały się dokładnie odwrotne - liczba gorących dni w rejonie Waszyngtonu osiągnęła szczyt w 1911 roku i od tego czasu spada. W 2018 Daily Herald pisze w artykule, że „trzydzieści lat po swoim historycznym zeznaniu, w którym stwierdził, że globalne ocieplenie istnieje i stanowi problem, naukowiec James Hansen żałuje, że miał rację w kwestii zmian klimatu”.
W marcu 2000 r. w "The Independent" ukazał się artykuł, w którym wyjaśniono, że opady śniegu należą już do przeszłości: "Śnieg zaczyna znikać z naszego życia". W artykule cytowano eksperta od klimatu, który twierdził, że "dzieci nie będą wiedziały, co to jest śnieg". W 2004 roku, o dziwo, cywilizacja nadal istniała, ale The Guardian straszył, że "Główne miasta europejskie zostaną zatopione pod podnoszącymi się morzami, a Wielka Brytania do 2020 roku pogrąży się w klimacie syberyjskim" – Syberia jako wynik globalnego ocieplenia to nieco karkołomna teoria. Neil deGrasse Tyson, kolejny świetny prognostyk, mówił, że do 2014 roku Statua Wolności znajdzie się pod wodą. W 2006 Al Gore nakręcił film dokumentalny "Niewygodna prawda". Po 15 latach od premiery możemy zweryfikować zapowiedzi katastrofy klimatycznej – znikną lodowce Patagonii, w ciągu dekady nie będzie już "śniegów Kilimandżaro", a na Arktyce nie będzie lodu. Gore cytował w filmie naukowców, badaczy klimatu, ekspertów i wyjaśniał, że "do 2013 roku na Biegunie Północnym nie będzie latem lodu z powodu globalnego ocieplenia spowodowanego przez człowieka". Żadna z zapowiedzi Ala Gore nie sprawdziła sią, a jednak Gore nadal udaje eksperta klimatycznego udzielając rad na panelach klimatycznych Światowego Forum Ekonomicznego.
Jak to możliwe? Oczywiście dzięki usłużnym platformom medialnym i „niezależnym”, „dociekliwym” dziennikarzom. Naczelną rolą mediów powinno być dostarczanie wiadomości, a nie ocenianie, czy dane informacje są prawdziwe. W 2008 roku Associated Press podała, że według czołowego naukowca NASA "za 5 do 10 lat Arktyka będzie latem wolna od lodu morskiego". Tak się nie stało, ale oczywiście nikt nigdy nie został pociągnięty do odpowiedzialności za złe prognozy. I tak to trwa. Pojawiają się nowi profeci jak John Kerry, obecnie doradca ds. klimatu: „lód morski topnieje w takim tempie, że Ocean Arktyczny jest teraz coraz bardziej odsłonięty. Naukowcy przewidują, że za pięć lat będziemy mieli pierwsze arktyczne lato bez lodu”. Prognoza Johna Kerry'ego jest sprzeczna ze słynną prognozą klimatyczną Baracka Obamy, który obiecał, że za jego kadencji „wzrost poziomu oceanów zacznie zwalniać, a planeta zacznie się leczyć”. Globalne uzdrowienie nie nadeszło, zresztą tak jak globalne zniszczenie.
Wszystkie te niespełnione przepowiednie spowodowały, że politycy nie mówią już o globalnym ociepleniu czy ochłodzeniu – mówią o Zmianach Klimatycznych lub Kryzysie Klimatycznym. Nie ważne czy będzie za zimno czy za ciepło – chodzi o to, że jesteśmy tak potężni, że możemy zmieniać klimat, lub też tę zmianę powstrzymać. Tak jak wszechmocny James Anderson, który opanował dziurę ozonową. Wypowiedzi polityków, którzy nie są ekspertami choć za takich się podają, nie mają nic wspólnego z nauką, ich jedynym celem jest sianie strachu. To są groźby i manipulacje. Joe Biden: „Na tym właśnie polega zmiana klimatu. To dosłownie, nie w przenośni, wyraźne i aktualne zagrożenie. Najnowszy raport klimatyczny, to nic innego jak "kod czerwony dla ludzkości". Powtórzę to jeszcze raz, kod czerwony dla ludzkości”. Oczywiście, nikt nie mówi już o szczegółach, zbyt często się mylili. Dlaczego więc wciąż jesteśmy przez tych ludzi zastraszani? Nie ma to nic wspólnego z ratowaniem Ziemi. Oni mają Ziemię w głębokim poważaniu. Nienawidzą przyrody. Chodzi o kontrolowanie nas, i o zarabianie dużych pieniędzy.
Różnego rodzaju specjaliści od klimatu używają tych samych metod, które z powodzeniem sprawdziły się w pandemii – jak na przykład używanie stygmatyzujących określeń, mające na celu deprecjację, naznaczenie, piętnowanie, etykietowanie, stereotypizacja, marginalizacja, dyskryminacja czy wykluczenie tych, którzy ośmielą się wyrazić opinię przeciwną uzgodnionemu „konsensusowi naukowemu”. A przecież Nauka nie ma nic wspólnego z konsensusem. Konsensus to sprawa polityki, a naukowcy nie powinni zachowywać się jak upolitycznieni aktywiści. Nauka to często jeden badacz, odkrywca któremu zdarza się mieć rację wbrew większości – a racja to znaczy, że jego wyniki są weryfikowalne poprzez odniesienie do świata rzeczywistego oraz powtarzalne. W nauce konsensus jest nieistotny. Najwięksi naukowcy w historii są wielcy właśnie dlatego, że zerwali z konsensusem - gdyby Kopernik był zwolennikiem konsensusu to nie napisałby „O obrotach ciał niebieskich”. Indeks Ksiąg Zakazanych był wynikiem konsensusu naukowego. Konsensus naukowy zabraniał kwestionować „naukę” zagadnień marksizmu-leninizmu itd.
Tak jak w pandemii naukowcy, którzy mają odwagę krytykować „religię kryzysu klimatycznego” (i nie chodzi tu o zmiany klimatyczne, które towarzyszą nam od zawsze – klimat się zmienia) są deprecjonowani, ośmieszani, zagłuszani bo 97% klimatologów nie może się mylić. Tak jak w pandemii, nie chodzi tu o Naukę, debatę – chodzi o pieniądze. Bogate firmy i nieprzyzwoicie bogaci „filantropi” jak Bill Gates i jego fundacje postanowiły zarabiać na „polityce Net Zero”, Fundusz klimatyczny Billa Gatesa planuje zmobilizować 15 miliardów dolarów na czyste technologie – a Gates potrafi zarabiać na „filantropii” jak nikt inny https://www.cnbc.com/2022/01/10/bill-gates-bec-climate-fund-plans-to-invest-15-billion-in-clean-tech.html.
Wielu naukowców nadal ma odwagę – jak Richard Lindzen, profesor nauk o ziemi, atmosferze i planetach z Massachusetts Institute of Technology czy William Happer, profesora fizyki, z Uniwersytetu w Princeton, wieloletni członek elitarnej grupy JASON, zrzeszającej naukowców, którzy doradzają rządowi USA w sprawach związanych z nauką, technologią i bezpieczeństwem narodowym (Happer w latach 1991-1993 pełnił funkcję dyrektora Biura Nauki Departamentu Energii USA oraz funkcję zastępcy asystenta prezydenta i starszego dyrektora ds. nowych technologii w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego w Białym Domu w latach 2018-2019, jest współzałożycielem Koalicji CO2 - https://co2coalition.org/about/ - niezwykle ciekawy wywiad z Williamem Happerem umieszczę w osobnym wpisie). Ale nie tylko oni są zdecydowanymi krytykami "konsensusu" IPCC (Intergovernmental Panel on Climate Change) w sprawie globalnego ocieplenia. Zmarły w 2020 Profesor Nils-Axela Mörnera, kierownik Zakładu Paleogeofizyki i Geodynamiki Uniwersytetu Sztokholmskiego, przewodniczący (1999-2003) Komisji INQUA ds. zmian poziomu morza i ewolucji wybrzeża, lider projektu dotyczącego poziomu morza na Malediwach zeznając przed komisją Parlamentu Wielkiej Brytanii w 2017 r powiedział we wstępie:
„O tym, że klimat staje się coraz cieplejszy, słyszymy prawie codziennie. Wszyscy wiemy o Globalnym ociepleniu. Idea przewodnia jest taka, że istnieje liniowy związek między wzrostem CO2 w atmosferze a temperaturą na świecie. Fakt jest jednak taki, że temperatura stale wzrasta i spada. Od 1850 do 1970 roku widzimy prawie liniowy związek temperatury ze zmiennością słoneczną, a nie z CO2. W ciągu ostatnich 30 lat nasze zestawy danych są tak zanieczyszczone przez osobiste interpretacje i osobiste wybory, że prawie niemożliwe jest uporządkowanie bałaganu w wiarygodnych i niewiarygodnych danych.” W 2018 roku Mörner opublikował pracę „Antropogeniczne globalne ocieplenie (AGW) czy Naturalne Globalne Ocieplenie (NGM)” gdzie w czytamy, że Koncepcja antropogenicznego (powodowanego przez człowieka) globalnego ocieplenia (AGW) napędzanego przez wzrost atmosferycznego CO2 opiera się tylko na modelach zaś koncepcja naturalnego globalnego ocieplenia (NGW) spowodowanego zmiennością słoneczną opiera się na wielu faktach obserwacyjnych i dowodowych. Co więcej, długoterminowa zmienność słoneczna przewiduje, że w latach 2030-2050 nastąpi nowe Wielkie Minimum Słoneczne z ciężkimi warunkami klimatycznymi (typ Małej Epoki Lodowej). Jest to sprzeczne z tym, co mówi się o rosnącym, a nawet przyspieszającym globalnym ociepleniu czy o przyszłym podnoszeniu się poziomu morza, które zaleje niziny i wyspy.” Innym krytykiem konsensusu jest John R. Christy, wybitny profesor nauk atmosferycznych, klimatolog stanu Alabama i dyrektor Centrum Nauki o Systemie Ziemskim na Uniwersytecie Alabamy w Huntsville, były autor wiodący, współautor i recenzent ocen IPCC przy ONZ, odznaczony przez NASA Medalem za Wyjątkowe Osiągnięcia Naukowe, a w 2002 roku wybrany na Członka Amerykańskiego Towarzystwa Meteorologicznego. Christy składając zeznanie przed House Energy and Power Subcommittee w 2012 r ostrzegał: „Szeroko nagłaśniane raporty konsensusu przez "tysiące" naukowców rzadko reprezentują zakres opinii naukowych, które towarzyszą naszej mrocznej dziedzinie badań nad klimatem. (...) Decydenci polityczni muszą być świadomi pełnego zakresu poglądów naukowych, zwłaszcza gdy okazuje się, że jednostronna nauka jest podstawą polityki, która na przykład prowadzi do zwiększenia kosztów energii dla obywateli”. W 2016 Christy zeznając przed Komisją ds. Nauki, Przestrzeni Kosmicznej i Technologii w Izbie Wyższej USA stawiał zarzut, że „oficjalne informacje na temat nauki o klimacie są w dużej mierze kontrolowane przez agencje poprzez (a) wybór finansowania badań oraz (b) starannie dobranych (tj. stronniczych) autorów raportów, jak EPA Endangerment Finding czy National Climate Assessment.
Wspomniany Wiliam Happer w udzielonym dla TheBestSchools.org wywiadzie powiedział, w formie wypunktowanej listy, co uważa za pięć najmocniejszych argumentów przeciwko konsensusowi klimatycznemu:
- modele klimatyczne przewidziały znacznie większe ocieplenie niż to, które zostało zaobserwowane. Jest to mocny dowód na to, że wzrost temperatury po podwojeniu poziomu CO2 nie wynosi 3° C do 3,5° C, jak zakłada większość modeli klimatycznych, ale znacznie mniej, prawdopodobnie blisko 1° C.
- konsensus w dużej mierze zignorował ogromne pozytywne efekty większej ilości CO2
- duże zmiany temperatury w Średniowiecznym Okresie Ciepłym i Małej Epoce Lodowej wystąpiły przed powszechnym użyciem paliw kopalnych po rewolucji przemysłowej
- istnieje silna korelacja temperatury z aktywnością słoneczną
- szaleńcze ataki ad hominem na wiarygodnych oponentów pokazują, że zwolennicy konsensusu mają bardzo słabe argumenty naukowe. Nie potrzebujesz potencjalnie kontrproduktywnych ataków ad hominem, jeśli masz silne argumenty naukowe.
"Panie Mariuszu - jak można Pana wesprzeć?" - zadał mi pytanie jeden z moich subskrybentów. Blog na Substacku jest to hobby czasochłonne, ale nie planowałem tej działalności, jako źródła dodatkowego dochodu (do tej pory mam jednego płatnego subskrybenta ochotnika). Ale jeśli ktokolwiek uważa, że warto udzielić mi wsparcie finansowe - to poniższa zrzutka daje taką możliwość. Za każdą wpłatę - serdecznie dziękuję :)
Źródło:
Źródła:
https://web.archive.org/web/20180501150731/https://gritpost.com/humans-extinct-climate-change/
https://cei.org/blog/wrong-again-50-years-of-failed-eco-pocalyptic-predictions/
https://www.dailysignal.com/2022/08/29/climate-change-forecasts/
https://realclimatescience.com/2019/05/hansen-got-everything-wrong-alarmists-claim-victory/
https://www.dailyherald.com/news/20180618/james-hansen-wishes-he-wasnt-so-right-about-global-warming