Niebezpieczna wolność słowa
Łamanie praw i wolności własnych obywateli jest w Europie nie tylko normą, a wręcz oficjalną polityką Komisji Europejskiej.
Ujawnienie tzw. przez Elona Muska "Twitter Files" wywołało w Stanach Zjednoczonych spore zamieszanie – odtajnione pliki pokazywały liczne kontakty między urzędnikami rządu USA a Twitterem i żądania tłumienia kont lub treści, zwłaszcza w kontekście rzekomej "dezinformacji Covid-19". Fakt tłumienia przez rząd swobody wypowiedzi obywateli poprzez zmowę cenzorską z firmami Big Tech stanowi zamach na pierwszą poprawkę do konstytucji USA gwarantująca wolność wypowiedzi. Zaowocowało to śledztwem Komisji Izby Stanów Zjednoczonych ds. nadzoru i odpowiedzialności w ramach dochodzenia "Ochrona wypowiedzi przed ingerencją rządu i stronniczością mediów społecznościowych”. Równolegle toczy się postępowanie przed sądem USA w sprawie stan Missouri przeciwko administracji Bidena – tu dowodem w sprawie są maile urzędników federalnych z platformami Big Tech, pokazujące skalę zmowy i współpracy w celu cenzurowania swobodnej wypowiedzi. Vijaya Gadde - była główna prawnik Twittera, która zeznawała przed Komisją ds. nadzoru i odpowiedzialności potwierdziła, Twitter otrzymywał prawne żądania usunięcia treści z platformy nie tylko od rządu USA ale także od rządów na całym świecie. Także ze strony Komisji Europejskiej. We wrześniu ubiegłego roku UE otworzyła "cyfrową ambasadę" w San Francisco, po to, aby być blisko Twittera i innych wiodących amerykańskich firm technologicznych. "Cyfrowym ambasadorem" UE w Dolinie Krzemowej jest Gerard de Graaf, jeden z autorów DSA czyli Aktu o usługach cyfrowych.
Wysoki Przedstawiciel UE do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa/Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, Josep Borrell, powiedział: "Otwarcie biura w San Francisco jest odpowiedzią na zobowiązanie UE do wzmocnienia transatlantyckiej współpracy technologicznej i napędzania globalnej transformacji cyfrowej w oparciu o demokratyczne wartości i standardy. Jest to konkretny krok w kierunku dalszego wzmocnienia prac UE w takich kwestiach jak cybernetyka i przeciwdziałanie zagrożeniom hybrydowym oraz manipulacja i ingerencja w informacje z zagranicy". Jak okazuje się gwałcenie praw i wolności własnych obywateli jest w Europie nie tylko normą, a wręcz oficjalną polityką Komisji Europejskiej, z którą urzędnicy się nie kryją, dumnie umieszczając na swoich stronach dowody uciszania własnych obywateli.
Od 2015 roku Unia Europejska aktywnie przeciwdziała „dezinformacji”. Na mocy decyzji Rady Europejskiej utworzono grupę zadaniową East StratCom w Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych (ESDZ) do przeciwdziałania zagrożeniom hybrydowym. Plan działania przeciwko dezinformacji z grudnia 2018 r. nakreślił cztery filary walki UE z dezinformacją:
1) poprawa zdolności do wykrywania, analizowania i ujawniania dezinformacji;
2) wzmocnienie skoordynowanych i wspólnych reakcji, m.in. poprzez system szybkiego ostrzegania;
3) mobilizacja sektora prywatnego do walki z dezinformacją;
4) podnoszenie świadomości i poprawa odporności społeczeństwa.
Komisja Europejska sprytnie wymyśliła, że najlepszą formą cenzury będzie autocenzura i wprowadziła „narzędzie samoregulacyjne do walki z dezinformacją” w postaci Kodeksu Postępowania do którego podpisania zmusiła w 2018 Meta/Facebook, Google/YouTube, Twitter, TikTok i Mozillę oraz stowarzyszenia branżowe reprezentujące platformy internetowe, branżę reklamową i reklamodawców. Rok później do Kodeksu dołączył Microsoft, który jest właścicielem LinkedIn. Zgodnie z zapisami Kodeksu, Twitter i inne platformy internetowe oraz wyszukiwarki przyjęły na siebie zobowiązania do zwalczania i tłumienia - tego, co Komisja Europejska uznaje za "błędną informację" lub "dezinformację". Ponadto w ramach Kodeksu utworzono "stałą grupę zadaniową" ds. dezinformacji, w której mają obowiązek uczestniczyć wszyscy sygnatariusze Kodeksu, a której przewodniczy nie kto inny, jak sama Komisja Europejska. W skład "grupy zadaniowej" wchodzą również przedstawiciele służb zagranicznych UE. (Więcej szczegółów można znaleźć w części IX Kodeksu, zatytułowanej "Stała grupa zadaniowa").
W ramach unijnej polityki, platformy mediów społecznościowych, składały Komisji Europejskiej cykliczne raporty na temat działań cenzorskich. Już w 2019 r Sygnatariusze złożyli pierwsze „samooceny”, które Komisja opublikowała na swoich stronach. Wraz z nastaniem Pandemii COVID-19 właściwie cała siła cenzury dotyczy wszystkiego co w jakikolwiek sposób łączy się z reakcją władz na COVID-19. Żeby te dokumenty przeczytać nie trzeba walczyć o dostęp do informacji w ramach ustaw o jawności - wystarczy zajrzeć na publiczną stronę internetową Komisji Europejskiej. Pod pozorem „hybrydowych” zagrożeń Unia prowadzi wojnę informacyjna z własnymi obywatelami – a skala cenzury jest niewyobrażalna…
Zadania, które komisja stawia przed Big Tech to neokomunistyczna nowomowa: „Sygnatariusze Kodeksu Postępowania z Dezinformacją realizują program monitorowania dezinformacji COVID-19, aby informować ludzi o wirusie i szczepionkach. Program monitorowania i raportowania COVID-19 określony we wspólnym komunikacie "Tackling COVID-19 disinformation - Getting the facts right" jest środkiem przejrzystości zapewniającym odpowiedzialność wobec społeczeństwa za wysiłki podejmowane przez platformy i odpowiednie stowarzyszenia branżowe w celu ograniczenia dezinformacji internetowej związanej z Covid-19”. Komisja – dla której przejawem przejrzystości jest zaczernianie umów z Pfizer, blokowanie dostępu posłom PE do SMSów Ursuli – przewrotnie nazywa cenzurę przejrzystością.
Covid był doskonałym pretekstem do usprawiedliwienia zamordystycznych, niedemokratycznych metod walki ze swobodą wypowiedzi, ograniczeniem prawa do krytykowania poczynań rządzących. Ponownie wiceprzewodniczący Josep Borrell: "Dezinformacja w czasach koronawirusa może zabić. Mamy obowiązek chronić naszych obywateli, uświadamiając im fałszywe informacje i ujawniając podmioty odpowiedzialne za takie praktyki. W dzisiejszym świecie napędzanym przez technologię, gdzie wojownicy posługują się raczej klawiaturami niż mieczami, a ukierunkowane operacje wpływu i kampanie dezinformacyjne są uznaną bronią podmiotów państwowych i niepaństwowych, Unia Europejska zwiększa swoje działania i możliwości w tej walce." Wiceprzewodnicząca ds. wartości i przejrzystości Věra Jourová powiedziała: "Fale dezinformacji uderzyły w Europę podczas pandemii koronawirusa. Pochodziły one zarówno z wewnątrz, jak i spoza UE. Aby walczyć z dezinformacją, musimy zmobilizować wszystkich istotnych graczy, od platform internetowych po władze publiczne, oraz wspierać niezależne osoby sprawdzające fakty i media. Chociaż platformy internetowe podjęły pozytywne kroki podczas pandemii, muszą zwiększyć swoje wysiłki. Nasze działania są silnie osadzone w prawach podstawowych, w szczególności w wolności słowa i informacji." Trzeba przyznać, że Jurova ma poczucie humoru – cenzura jako synonim wolności słowa. Komisja Europejska niuansuje swoje zapędy cenzorskie: „ważne jest rozróżnienie między treściami nielegalnymi a treściami, które są szkodliwe, ale nie są nielegalne”. Jeszcze…
Kto decyduje co jest oficjalną prawdą, której nie wolno krytykować? Sygnatariusze Kodeksu postępowania w sprawie dezinformacji ustalili, że informacje na temat podmiotów będących źródłem dezinformacji będą pochodzić od organizacji weryfikujących fakty i nowej niezależnej sieci weryfikatorów faktów, wspieranej od momentu jej utworzenia przez Komisję Europejską. Stworzono nawet Europejskie Obserwatorium Mediów Cyfrowych, które zbiera dane na temat dezinformacji i namawia do donoszenia (https://edmo.eu/). Tworzymy nowe Ministerstwo Prawdy, w którym, jeśli funkcjonariusze np. Demagoga (dziennikarze, studenci, aktywiści) uznają, że opinia naukowca to dezinformacja, to mamy w to wierzyć i nie wolno tego kwestionować (https://ec.europa.eu/newsroom/dae/document.cfm?doc_id=59120).
Żeby nie było wątpliwości, że w "Walce z dezinformacją Covid-19" chodzi o cenzurę - strona internetowa Komisji podaje, że raporty zawierają informacje o "zdegradowanych i usuniętych treściach zawierających fałszywe i/lub wprowadzające w błąd informacje, które mogą powodować szkody fizyczne lub szkodzić polityce zdrowia publicznego". Raporty z Twittera zawierają dane nie tylko o usuniętych treściach, ale także o całkowitym zawieszeniu konta. Właśnie dzięki danym, które Twitter zbierał, aby spełnić oczekiwania UE, wiemy, że 11 230 kont zostało zawieszonych na podstawie niedawno wycofanej przez Twittera polityki Covid-19 Misleading Information Policy. Co ciekawe, Twitter składał Komisji Europejskiej sprawozdania z cenzurowania treści i kont na całym świecie, a nie tylko w UE.
Czemu afera cenzorska wywołuje tak duże kontrowersje w USA a przechodzi bez żadnego zainteresowania ze strony mediów w Europie? Czemu Elon Musk ujawnia ochoczo pliki demaskujące cenzorską współpracę agencji rządowych USA z Twitterem, a milczy na temat takiej samej współpracy z Komisją Europejską?
Odpowiedź jest prosta: ponieważ cenzura w UE to oficjalna polityka Komisji Europejskiej, cenzura rządowa, którą Twitter musi wykonywać pod groźbą sankcji. Na tym polega różnica między cenzurą unijną a tym, co sam Elon Musk określił jako "cenzurę rządu USA", która nigdy nie mogła być obowiązkowa, dzięki Pierwszej Poprawce do amerykańskiej Konstytucji. W USA nigdy nie było żadnego mechanizmu egzekwowania cenzury, każda ustawa tworząca taki mechanizm byłaby niezgodna z konstytucją. Dlatego Twitter zawsze mógł powiedzieć "nie". Ale tak długo, jak chce pozostać na rynku UE, Twitter nie może odmówić żądaniom Komisji Europejskiej. Mechanizmem wykonawczym, który sprawia, że kodeks praktyk jest obowiązkowy, jest unijna ustawa o usługach cyfrowych (DSA). DSA daje Komisji Europejskiej prawo do nakładania kar pieniężnych w wysokości do 6% globalnego obrotu na platformy, które uzna za naruszające Kodeks, i chodzi o obrót globalny, a nie tylko obrotu na rynku UE, o czym Komisja przypomniała Twitterowi i innym firmom technologicznym, publikując w czerwcu 2022 roku tweet, w dniu ogłoszenia "wzmocnionego" Kodeksu Postępowania:
Uprawnienie do stosowania sankcji finansowych nie jest jedynym nadzwyczajnym uprawnieniem wykonawczym, jakie DSA daje Komisji. Komisja ma również prawo do przeprowadzania kontroli w pomieszczeniach przedsiębiorstwa, plombowania pomieszczeń na czas kontroli i uzyskiwania dostępu do dowolnych "ksiąg lub rejestrów". (artykuł 69 DSA - https://eur-lex.europa.eu/legal-content/EN/TXT/HTML/?uri=CELEX:32022R2065&from=EN#d1e5664-1-1).
To właśnie dlatego Elon Musk ujawnia "Twitter Files", które dosadnie mówią o "cenzurze rządu USA" i ujawnia prywatne wiadomości urzędników, ale zachowuje milczenie w sprawie żądań cenzorskich ze strony UE i nie ujawniają prywatnych e-maili urzędników ani przedstawicieli Komisji Europejskiej. Elon Musk jest zakładnikiem Unii Europejskiej.
Pewnie dlatego Musk, który pierwotnie obiecał "ogólną amnestię" dla wszystkich zawieszonych kont, tylko połowicznie dotrzymał słowa. Po ostrej i publicznej reprymendzie udzielonej przez Thierry’ego Bretona (Ptaszek będzie latał w zgodzie z naszymi regułami), przywrócono jedynie około 46% zawieszonych kont - https://docs.google.com/spreadsheets/d/1jW06MedboIiiOR_5sxexJMtOX3H5Q28Q/edit#gid=1223617955.
Cenzura unijna na Twitterze nadal istnieje. Podczas wyborów w Brazylii, 30 października 2022, Twitter cenzurował lokalne doniesienia o oszustwach wyborczych. Słynne "wprowadzające w błąd" etykiety ostrzegawcze, które kiedyś były używane do kwarantanny doniesień o szkodliwości szczepionki Covid-19, pojawiły się ponownie, twierdząc, że według nienazwanych "ekspertów" wybory w Brazylii były "bezpieczne i pewne" (przykłady można znaleźć w tym wątku).
Niezależnie od tego, czy chodzi o uczciwość/oszustwo wyborcze w określonych krajach, wojnę na Ukrainie, czy "następną pandemię", na którą UE już rezerwuje moce produkcyjne dla "szczepionek" mRNA, możemy być pewni, że dla urzędników unijnych nie zabraknie tematów "dezinformacji" wymagających cenzury, a Elon Musk, Twitter i inne platformy społecznościowe będą zobowiązane do cenzurowania treści. Chyba, że wzorem Rumble wycofają się z rynku europejskiego (Rumble nie jest już dostępny we Francji).
Jak na razie USA broni się przed lewicowymi zapędami rządu do kontroli społeczeństwa, ale jak długo to się uda? W 2021 roku Aspen Insatitute, który otrzymuje rocznie miliony dolarów dotacji zarówno od Departamentu Stanu, jak i USAID, opublikował raport na temat "zaburzenia informacji" (Commission on Information Disorder Final Report). Współautorami raportu są Katie Couric i Chris Krebs, założyciel Agencji Bezpieczeństwa Cybernetycznego i Bezpieczeństwa Infrastruktury DHS (CISA) a doradcami technicznymi byli Yoel Roth z Twittera i Nathaniel Gleicher z Facebooka. Wnioski płynące z Raportu są takie, że państwo powinno mieć całkowity dostęp do wszystkich danych, aby ułatwić wyszukiwanie wypowiedzi, osoby naruszające prawo do wypowiedzi powinny być umieszczane w "strefie ochronnej", a rząd powinien prawdopodobnie ograniczyć dezinformację, "nawet jeśli oznacza to utratę części wolności". W raporcie czytamy: „Kongres powinien zobowiązać wszystkie platformy mediów społecznościowych do ujawnienia informacji o ich polityce i praktykach w zakresie moderowania treści oraz do sporządzenia ograniczonego czasowo archiwum moderowanych treści w standardowym formacie, który będzie dostępny dla uprawnionych badaczy. Oprócz polityki, platformy powinny ujawniać instrukcje i wskazówki udzielane pracownikom i wykonawcom, których zadaniem jest stosowanie tej polityki, a także informacje statystyczne na tyle szczegółowe, aby umożliwić badaczom, dziennikarzom i innym osobom ocenę funkcjonowania polityki w praktyce. Gdy platformy usuwają konta lub poszczególne treści, powinny przedstawić użytkownikom konkretne wyjaśnienia swoich działań. To zalecenie jest zgodne z kilkoma wymogami określonymi w ustawie Komisji Europejskiej o usługach cyfrowych, która nakłada na platformy wymogi dotyczące ujawniania informacji i dostępu w celu przeprowadzenia zewnętrznego przeglądu i audytu. Kongres powinien również zobowiązać platformy do przechowywania przez określony czas - z wąskimi wyjątkami - treści usuniętych w wyniku polityki moderacji treści. Upoważnieni badacze powinni mieć dostęp do tych treści z zachowaniem zabezpieczeń chroniących bezpieczeństwo i prywatność użytkowników.”
To jak wygląda walka z wolnym dostępem do informacji widać doskonale po lekturze publikowanych na stronach komisji raportów – ostatni zestaw sprawozdań z programu monitorowania COVID-19 pochodzi z marca i kwietnia 2022 r. Jak twierdzi Komisja raport został utworzony w celu „zapewnienia przejrzystości działań podjętych przez TikTok, Twitter, Meta, Microsoft i Google jako sygnatariuszy Kodeksu postępowania w zakresie dezinformacji.”:
- W marcu i kwietniu Twitter zawiesił 527 kont naruszających politykę Covid-19 dotyczącą informacji wprowadzających w błąd, czyli o 962 mniej niż w poprzednim okresie sprawozdawczym. Jednocześnie usunęli 6.712 treści związanych z COVID, o 1.487 więcej niż w poprzednim okresie sprawozdawczym. Zatrzymali i usunęli z promocji 61 (-10) Tweetów naruszających ich politykę, z których większość była skierowana do kilku krajów UE.
- TikTok poinformował, że w danych z marca-kwietnia nadal widoczna jest tendencja widoczna już w lutym, a mianowicie spadek we wszystkich metrykach w połączeniu ze zniesieniem ograniczeń w wielu krajach UE. W porównaniu z poprzednim okresem sprawozdawczym za naruszenie przepisów usunięto 1.026 filmów z tagiem COVID-19 (-2.239) i 2.203 (-10.131) filmów z dezinformacją medyczną. Ponadto w marcu i kwietniu stronę odwiedziło 265.445 użytkowników, czyli o 428.798 mniej niż w poprzednim okresie sprawozdawczym.
- 4 maja Google opublikował 2021 Ads Safety Report, coroczny raport dotyczący działań mających na celu zapobieganie złośliwemu wykorzystaniu platform reklamowych Google, który zawiera globalne liczby usunięć reklam związanych z COVID-19. W odniesieniu do marca i kwietnia podano, że zablokowano 33.882.679 (+267.048) reklam związanych z koronawirusem. Jeśli chodzi o kraje UE, do których najczęściej kierowane były reklamy, to w porównaniu ze styczniem i lutym na Łotwę skierowano ich o 80 188 więcej, do Włoch o 19 712 więcej, a na Węgry o 2 704 więcej.
- Meta podaje, że Centrum Informacyjne Covid-19 na Facebooku miało 3,1 mln odwiedzających w marcu i ponad 2 miliony w kwietniu, co oznacza spadek o prawie 21,8 milionów odwiedzających w porównaniu ze styczniem i lutym. Ponadto w UE 78.000 (-124.000) treści związanych z COVID na Facebooku i 9.800 (-14.000) na Instagramie zostało usuniętych za naruszenie ich polityki dezinformacji.
- Microsoft informuje o znacznym spadku liczby odwiedzin doświadczenia Bing COVID-19, mianowicie 1 795 676 wizyt, co oznacza 1 220 020 mniej w marcu i kwietniu w porównaniu z poprzednim okresem sprawozdawczym. Microsoft Advertising kontynuuje egzekwowanie zasad, zapobiegając łącznie 9 022 800 (+8 200 933) reklamom skierowanym na rynki europejskie, w tym treściom związanym ze szczepieniami. W przypadku eskalacji, usunięto łącznie 25 240 (-45 386) materiałów reklamodawców.
Wolność i swoboda wypowiedzi słusznie uważana jest za jedną najważniejszą z wolności obywatelskich, zasadę stanowiącą jeden z fundamentów demokratycznego państwa prawa. Wolność wypowiedzi to wolność wyrażania swoich poglądów za pomocą wszelkich dostępnych środków ich uzewnętrzniania jak gesty, słowa, dzieła sztuki, prasę, telewizję, radio oraz Internet. Wolność słowa to także nieskrępowany, nieograniczony dostęp do wszystkich istniejących krajowych i zagranicznych źródeł informacji. To także wolności do poszukiwania informacji. W Polsce każdy obywatel ma zagwarantowana wolność wypowiedzi przez najwyższy akt prawny – Konstytucję RP. Oznacza to, że każdy Polak ma prawo do pozyskiwania i rozpowszechniania uzyskanych informacji oraz do wyrażania własnych poglądów. Gwarantem tej wolności jest konstytucyjny zakaz cenzury w środkach społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy: Art. 54 Konstytucji RP
1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane. Ustawa może wprowadzić obowiązek uprzedniego uzyskania koncesji na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej.
W dystopijnym thrillerze z 2021 roku, hołdzie złożonym powieści ,,Rok 1984" George'a Orwella, Carlos Augusto Casas roztacza taką wizję: „Jest rok 2030, po ulicach jeżdżą elektryczne samochody, drony dostarczają paczki, a książki niemal odeszły w zapomnienie. Urzędnicy z Ministerstwa Prawdy kontrolują całe społeczeństwo – z pokoju sto jeden manipulują niczego nieświadomymi obywatelami zanurzonymi w cyfrowym świecie. W społeczeństwie rozdartym różnicami klasowymi niemal każdy bez sprzeciwu akceptuje utratę wolności i wszechobecne zakazy i nakazy. Nikt nie zadaje pytań, nikt nie podważa oficjalnych informacji, nikt nie kwestionuje działań władzy. Mało kto jeszcze pamięta, że kiedyś istniał inny, lepszy świat. Ministerstwo Prawdy opowiada o społeczeństwie informacyjnym, w którym coraz trudniej odróżnić, co jest prawdą, a co kłamstwem. W tym świecie sieci społecznościowe pełnią rolę inkwizytorów, wyszukujących, piętnujących i linczujących tych, których opinie lub zachowania są niezgodne z oficjalną narracją Ministerstwa Prawdy.
Czy to brzmi jak dystopia, czy jest odzwierciedleniem otaczającej nas rzeczywistości?
Opracowane w oparciu o:
https://brownstone.org/articles/eu-files-elon-musk-twitter-censorship
https://digital-strategy.ec.europa.eu/en/policies/covid-19-disinformation-monitoring
https://www.weforum.org/agenda/2022/08/why-the-european-union-is-opening-a-silicon-valley-embassy/
https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/pl/QANDA_20_2348
Wygląda na to, że grafen naprawdę jest w szczepionkach…. https://expose-news.com/2023/04/02/fda-confirms-graphene-is-in-the-covid-vaccines/
Komisja Europejska uważa, że należy "wspierać niezależne osoby sprawdzające fakty i media". Czyli teoretycznie spełnia Pan wymagania KE, Panie Mariuszu. 😉
Aż się boję zastanawiać, w jaki sposób instytucje rządowe i międzyrządowe będą faktycznie weryfikować niezależność podmiotów weryfikujących medialne informacje. Przypuszczam, że taki status uzyskają podmioty zależne finansowo od tychże instytucjj- to chyba wystarczający gwarant lojalności. 👿