Ocena skuteczności szczepień COVID-19
Czy 22 miesiące szczepień populacyjnych poprawiło czy pogorszyło sytuację?
Szczepionki COVID-19 - czas na dokonanie oceny sytuacji
Scott Youngblood, lekarz z San Diego przedstawił niezwykle ciekawa ocenę programu szczepień podczas spotkania Rady Miejskiej San Diego, na którym rozważano przedłużenie stanu zagrożenia COVID-19. Przedstawił dowody na to, że obowiązek szczepień, uzasadniany właśnie stanem zagrożenia, może w rzeczywistości pogorszyć sytuację. Rząd i jedo agencje obiecywali Amerykanom, że jeśli zaszczepią się, będą bezpieczni - nie złapią wirusa, nie będą też go przenosić i zarażać dalej.
Niestety, okazało się to nieprawdą. W ciągu zaledwie kilku ostatnich tygodni cztery prominentne osobistości - prezydent, pierwsza dama, sekretarz obrony i prezes Pfizera, wszyscy zostali zarażeni wirusem COVID-19, niektórzy po raz drugi. Wszyscy byli poczwórnie zaszczepieni. Każda osoba posiadająca umiejętność myślenia krytycznego musi zadać sobie pytanie: czy ta szczepionka jest skuteczna skoro po podaniu czterech dawek nadal możesz – kilkukrotnie zachorować, i musisz brać silny lek przeciwwirusowy Paxlovid?
Tak zwane “przełomowe infekcje” stały się tak powszechne, że zaprzestano używania tego terminu. A CDC zamiast przyznać, że szczepionka nie spełniła swojej roli zmieniło definicję szczepionki z czegoś, co wytwarzało odporność na coś, co stymuluje odpowiedź immunologiczną.
Jedynym potencjalnym uzasadnieniem dla obowiązku szczepień może być to, że zapobiega to zakażeniom i przenoszeniu chorób. Ale wszystkie te obietnice zostały złożone w oparciu o brak danych naukowych, ponieważ żadne z pierwotnych badań nad szczepionkami nie zajmowało się tymi kwestiami. Rujnowano życie i kariery wielu osób w oparciu o przypuszczeniach, a nie naukę.
Czym jest skuteczność szczepionki? Jest to tzw. względne zmniejszenie ryzyka w stosunku do osób z grupy szczepionych lub placebo. W badaniu oryginalnym Pfizer wykazał, że bezwzględne zmniejszenie ryzyka było na poziomie 0.84% czyli mniej niż 1% bezwzględnego zmniejszenia ryzyka, ponieważ infekcje były tak rzadkie w obu ramionach badania.
Do lipca 2021 roku pojawiły się poważne problemy ze skutecznością szczepionki. Doszło do wybuchu epidemii w Barnstable, w Massachusetts wśród osób w pełni zaszczepionych. Raporty z całego świata wskazywały, że zaszczepieni byli podatni na zakażenie i przenoszenie. Poziomy wirusa w nosie i ustach, będące markerem zakaźności, były równie wysokie lub wyższe u zaszczepionych niż u nieszczepionych. Zaszczepieni mieli krążące przeciwciała we krwi, ale nie w ślinie, co czyniło bardziej prawdopodobnym, że mogli oni rozprzestrzeniać wirusa będąc stosunkowo bezobjawowymi. Dyrektor CDC przyznał, że szczepionki nie powstrzymały transmisji. Ten scenariusz pojawia się na całym świecie. Wysoko zaszczepione kraje odnotowują rekordowe przypadki zachorowań. Na przykład Izrael, Jordania i Liban, trzy małe sąsiadujące z sobą kraje o podobnym klimacie, gdzie poziomy infekcji pierwotnego szczepu były bardzo podobne, zaczynają się diametralnie różnić po pojawieniu się szczepień. Izrael stał się jednym z najbardziej zaszczepionych krajów na świecie, Jordania i Liban zaś na średnim poziomie ok 35%. Podczas fali Delty zachorowania w Izraelu były pięciokrotnie wyższe, a przy Omikronie - dziesięciokrotnie wyższe.
Analiza wykresów poziomu zaszczepienia i zachorowalności pokazuje, że zarówno na poziomie powiatu, stanu czy państwa, istnieje korelacja pomiędzy wskaźnikiem szczepień i zachorowań - w miarę jak wzrasta liczba szczepień, wzrasta też liczba zachorowań.
Wykresy skuteczności szczepionki w czasie pokazują, że początkowo wysoki poziom spada w ciągu kilku miesięcy uzyskując po 6-7 miesiącach wartości ujemne. I to jest kluczowy problem – po szczepieniu nie wraca się do poziomu wyjściowego, do zera, tylko jest osiąga się wartości ujemne co oznacza, że osoby zaszczepione stają się bardziej podatne na zarażenie niż nieszczepione.
Opublikowane w New England Journal of Medicine badanie na dzieciach po szczepieniach mRNA pokazało, że szczytowa skuteczność szczepionki zmniejsza się z każdym nowym szczepem wirusa, i z czasem, po około 4 i pół miesiąca od szczepienia skuteczność jest ujemna. Po 4 i pół miesiąca szczepieni są w gorszej sytuacji niż niezaszczepieni. Zaobserwowano także, że skuteczność pogarsza wraz z genetycznym oddaleniem od pierwotnego wirusa. Badanie z Danii pokazuje, że osoby w pełni zaszczepione szczepionką Pfizera miały minus 76% skuteczności przeciwko wariantowi Omikron, czyli 176 osób zaszczepionych zaraża się na każde 100 osób nieszczepionych. Dane z Wielkiej Brytanii pokazują, że potrójnie zaszczepieni mieli wyższe wskaźniki zakażeń niż niezaszczepieni.
Nie można zapominać o naturalnej odporności, która została zupełnie pominięta jako nieistotna a wiele badań wykazało wyższość naturalnej odporności nad indukowaną szczepieniem. Duże badanie przeprowadzone w Izraelu wykazało 26-krotnie wyższą ochronę w przypadku naturalnej odporności w porównaniu z pełnym zaszczepieniem. A co się więc stanie, gdy wymusi się szczepienie na kimś, kto ma już naturalną odporność? W badaniu opublikowanym W NEJM pokazano, że u dzieci z naturalną odpornością, które zostały zaszczepione, po pięciu miesiącach skuteczność szczepionki była ujemna. Jest to niezwykle niepokojące, ponieważ wskazuje na to, że szczepienia szkodzą naturalnej odporności posiadanej przez populację.
Dlaczego więc skuteczność spada do wartości ujemnych, a nawet obniża naturalną odporność? Odpowiedzialne za to może być tzw. oryginalny grzech antygenowy oraz wzmocnienie zależne od przeciwciał – ADE. Czym jest Antibody Dependent Enhancement? Paradoksalnie jest to proces zwiększenia zdolności wirusa do infekowania i wywoływania chorób u zaszczepionego. Komórka ludzka ewoluowała przez tysiąclecia w taki sposób, że wirusowi bardzo trudno jest przyczepić się do komórki ludzkiej i zainfekować ją. W odpowiedzi na szczepienie organizm ludzki wytwarza dwa rodzaje przeciwciał. Pierwszy to przeciwciała neutralizujące, które zabijają wirusa. Drugi rodzaj przeciwciał to przeciwciała nie-neutralizujące lub wzmacniające. Wiążą się one z wirusem, ale z jakiegoś powodu nie zabijają go, tylko niejako przyklejają się do wirusa, ale także do ludzkiej komórki, i paradoksalnie ułatwiają wirusowi wejście komórki i zainfekowanie jej. Więc przy wystąpieniu wzmocnienia zależnego od przeciwciał, nie tylko ryzyko początkowej infekcji jest wyższe, ale również ciężej ją przechorowujemy, a także narażeni jesteśmy na stale występującą renfekcję.
Naukowcy od lat próbują opracować szczepionkę na przeziębienie. Koronawirus jest jednym z wirusów przeziębienia, a jedną z głównych przeszkód w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat było właśnie ryzyko wystąpienia ADE, w którym szczepionki faktycznie pogarszają sytuację. Tak więc, aby uwierzyć, że nie ma żadnego ADE w przypadku obecnych szczepionek COVID, trzeba uwierzyć, że w ciągu ośmiu miesięcy kompleks biofarmaceutyczny osiągnął to, czego nie mógł osiągnąć przez dekady wcześniej.
11 sierpnia 2022 CDC wydało nowe wytyczne dla COVID-19, w którym zalecono, żeby osoby zaszczepione i niezaszczepione powinni być traktowani tak samo, co oznacza, że po potencjalnej ekspozycji ryzyko zakażenia, a następnie przeniesienia wirusa jest takie samo w obu przypadkach. To stwierdzenie, choć bardzo spóźnione, usuwa podstawy zdrowotne dla jakiegokolwiek nakazu szczepionkowego. Prawda może być taka, że skoro skuteczność szczepionki jest ujemna po sześciu miesiącach, to zaszczepieni są w rzeczywistości bardziej narażeni na zakażenie i przenoszenie wirusa.
Szczepionki COVID-19 mają wiele wad. Nie tylko nie zmniejszyły liczby infekcji, nie zastopowały transmisji wirusa wśród zaszczepionych ale wydaje się, że potęgują wzrosty. Kolejne fale są większe, wiele państw, zwłaszcza tych z wysokim poziomem zaszczepienia populacji zgłasza dane wskazujące na wzrost zachorowań wśród zaszczepionych. W australijskiej Nowej Południowej Walii wśród pacjentów przyjętych do szpitala z Covid-19 (dane tygodniowe z 3 września) tylko jedna osoba była nieszczepiona przy 173 poczwórnie zaszczepionych i 135 potrójnie zaszczepionych pacjentach.
Tyle jeśli chodzi o argument dotyczący skuteczności ale pamiętajmy, że szczepionka ma być skuteczna i bezpieczna. Po stronie bezpieczeństwa mamy olbrzymi ładunek danych dotyczących kumulacji zdarzeń niepożądanych ujawnianych w każdym systemie raportowania na całym świecie – amerykańskim VAERS, brytyjskim Yellow Card, VigiAcces Światowej Organizacji Zdrowia i innych. Wszystkie one zgłaszają więcej zdarzeń niepożądanych związanych z tymi szczepionkami w ciągu jednego roku niż ze wszystkimi inne szczepionki razem wziętymi. Nie było bardziej niebezpiecznego produktu w całej historii tych systemów raportowania.
Ale najważniejsza ocena skrótowa w przypadku każdej reakcji na pandemię to sprawdzenie czy działania zapobiegły nadmiernym zgonom. Według CDC, nadmierne zgony były wyższe w USA w 2021 roku po wprowadzeniu szczepionek, co daje asumpt twierdzeniu, że szczepionki zawiodły jako interwencja w zakresie zdrowia publicznego, a masowe szczepienia pogorszyły i przedłużyły pandemię.
Źródło:
Opracowane na podstawie prezentacji dr Scota Youngblood przedstawionej podczas spotkania Rady Miejskiej San Diego w Kaliforni
Cześć Mariusz,
polecam Twej uwadze doskonały blog Karen Kingston: https://karenkingston.substack.com , na razie jest tam dopiero 8 wpisów, ale za to jakich! Ostatni wpis (https://karenkingston.substack.com/p/preview-of-substack-series-dismantling) to zapowiedź serii artykułów jej autorstwa pt "Dismantling the Deceptions of the COVID-19 Story". Jeśli reszta artykułów będzie prezentować równie wysoki poziom (a znając wcześniejsze wypowiedzi i działalność Karen nie mam powodów przypuszczać, że nie), to to będzie jeden z najlepszych materiałów do otwierania ludziom oczu.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Georgina Orwell PL
Świetna robota. Mariuszu, jesteś o wiele bardziej potrzebny świadomym ludziom, niż wszyscy dziennikarze TVN i TVP razem wzięci.