Peer-review czy pal-review?
Dwaj czołowi amerykańscy naukowcy zajmujący się atmosferą nazwali system recenzowania (peer review) obecnej literatury klimatycznej "żartem"
Dwaj czołowi amerykańscy naukowcy zajmujący się atmosferą nazwali system recenzowania (peer review) obecnej literatury klimatycznej "żartem". Według emerytowanych profesorów Williama Happera i Richarda Lindzena "jest to przegląd kumpelski a nie recenzowany (pal-review a nie peer-review)". Obaj panowie mają za sobą długie i wybitne kariery w dziedzinie fizyki i nauk atmosferycznych a dziś twierdzą, że "Nauka o klimacie jest zalana zmanipulowanymi danymi, które nie dostarczają żadnych wiarygodnych dowodów naukowych".
Żadnych wiarygodnych dowodów naukowych nie może dostarczyć także Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu (IPCC) - twierdzą - który jest "kontrolowany przez rząd i wydaje tylko dyktowane przez rząd wnioski". Naukowcy zwracają uwagę na regułę IPCC, która zakłada, że wszystkie podsumowania dla decydentów są zatwierdzane przez rządy. Ich zdaniem, te podsumowania są "jedynie opiniami rządu". Odnoszą się do ostatnich komentarzy na temat modeli klimatycznych profesora nauk atmosferycznych Johna Christy'ego z Uniwersytetu w Alabamie, który twierdzi, że ostatnie przewidywania modeli klimatycznych "żałośnie zawodzą w przewidywaniu rzeczywistości", co czyni je "nieodpowiednimi" do stosowania w przewidywaniu przyszłych zmian klimatycznych. Ta "żałosna porażka" jest przedstawiona graficznie poniżej. Od czasu odcięcia obserwacji, globalne temperatury znów się zatrzymały.
Szczególna porcja krytyki tyczy danych dotyczących globalnej temperatury powierzchni. Happer i Lindzen zwracają uwagę na artykuł z 2017 roku autorstwa dr Jamesa Wallace'a i innych, który mówił o tym, jak w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat "NASA i NOAA fabrykowały dane dotyczące temperatury, aby argumentować, że rosnący poziom CO2 doprowadził do najgorętszego roku w historii". Fałszywe i zmanipulowane dane są "rażącym naruszeniem metody naukowej". Wallace przyjrzał się również bazie danych Met Office HadCRUT i stwierdził, że we wszystkich trzech zestawach danych dokonano dużych korekt danych historycznych i usunięto cykliczne wzorce temperatur. To było "całkowicie niespójne" z innymi danymi dotyczącymi temperatury, w tym satelitami i balonami meteorologicznymi, powiedzieli. Daily Sceptic, który obszernie informował o tych kwestiach i przyciągnął uwagę "kontrolerów faktów"- https://dailysceptic.org/archive/usa-today-joins-in-the-climate-fact-checking-of-the-daily-sceptic/
Happer i Lindzen podsumowują: "Przeinaczanie, wyolbrzymianie, dobieranie pod tezę (cherry picking) lub jawne kłamstwa pokrywają wszystkie tak zwane dowody zgromadzone na poparcie teorii o nieuchronnym katastrofalnym globalnym ociepleniu spowodowanym przez paliwa kopalne i CO2".
Komentarze profesorów Happera i Lindzena są zawarte w przedłożonym oświadczeniu dla amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, która stara się nałożyć na spółki publiczne masowe i uciążliwe wymagania dotyczące raportowania "zmian klimatycznych". Stanowią one część szerszego buntu naukowego wielu naukowców zaniepokojonych korupcją nauki w celu promowania nakazowo-rozdzielczej agendy Net Zero. Nie trzeba dodawać, że debaty te są w dużej mierze ignorowane przez media głównego nurtu. Przeciwnicy upolitycznionej nauki Net Zero są określani mianem "dziwaków" i "zaprzeczaczy", etykietami sprzecznymi z ich wybitnymi osiągnięciami naukowymi. Między nimi, Happer z Princeton i Lindzen z MIT mają około 100 lat zaangażowania w naukę o atmosferze. Richard Lindzen był wcześniej głównym autorem IPCC, podczas gdy William Happer był odpowiedzialny za przełomowy wynalazek, który korygował degradujący wpływ turbulencji atmosferycznych na rozdzielczość obrazu.
W swoim oświadczeniu Happer i Lindzen dostarczają podstawowej lekcji nauki: "Wiarygodne teorie naukowe pochodzą z potwierdzania teoretycznych przewidywań obserwacjami, a nie konsensusem, recenzją, opiniami rządowymi lub zmanipulowanymi danymi".
Happer i Lindzen twierdzą stanowczo, że "nauka wykazuje, że nie ma żadnego ryzyka związanego z klimatem spowodowanego przez paliwa kopalne i CO2, a zatem nie ma żadnych wiarygodnych dowodów naukowych wspierających proponowaną regułę". Reguła w tym przypadku odnosi się do wymogu klimatycznego SEC, ale równie dobrze mogłaby dotyczyć Net Zero. Wiele osób zgadza się obecnie, że sztywna polityka Net Zero doprowadzi do ogromnego spadku standardów życia, który nieproporcjonalnie dotknie biedniejszych członków społeczeństwa, zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i szczególnie w krajach rozwijających się. Sprzeciwaiając się nieustannym atakom na paliwa kopalne, Happer i Lindzen twierdzą, że "przystępne cenowo, obfite paliwa kopalne dały zwykłym ludziom ten rodzaj wolności, dobrobytu i zdrowia, które w minionych wiekach były zarezerwowane dla królów".
Taki dobrobyt, jak się wydaje nie jest już prawdą w przypadku Sri Lanki, gdzie 22 milionami ludzi stoi przed perspektywą głodu i załamania społecznego w następstwie (między innymi) decyzji rządu o zakazie stosowania nawozów sztucznych w interesie zmian klimatycznych i ratowania planety. Taki upadek, z prezydentem pospiesznie uciekającym z kraju, może spotkać każde nowoczesne społeczeństwo Net Zero, które stara się manipulować niezawodnymi i niedrogimi dostawami energii, ograniczać dietę i próbować uprawiać wystarczającą ilość żywności metodami "organicznymi".
Happer i Lindzen stwierdzają, że ograniczenie CO2 i wykorzystania paliw kopalnych miałoby "katastrofalne konsekwencje" dla ubogich, a właściwie dla wszystkich ludzi na całym świecie i przyszłych pokoleń. Zarówno Happer jak i Lindzen od dawna sprzeciwiają się obecnej demonizacji atmosferycznego CO2, wskazując, że obecne 415 części na milion (ppm) jest bliskie rekordowo niskiemu poziomowi, a nie zaś niebezpiecznie wysokiemu. Zauważają, że 600 milionów lat danych dotyczących CO2 i temperatury "przeczy teorii, że wysoki poziom CO2 spowoduje katastrofalne globalne ocieplenie". Pomijanie niekorzystnych danych jest rażącym naruszeniem metody naukowej. Fakty pomijane przez tych, którzy twierdzą, że istnieje klimatyczny stan wyjątkowy, obejmują, że poziom CO2 wynosił ponad 1000 ppm przez setki milionów lat i był tak wysoki jak ponad 7000 ppm; CO2 spadał przez 180 milionów lat z około 2800 ppm do dzisiejszego poziomu; a dzisiejszy poziom jest niewiele wyższy od minimalnego poziomu, kiedy rośliny umierają z powodu głodu CO2, co prowadzi do tego, że wszystkie inne formy życia giną z braku pożywienia. Wreszcie, autorzy zauważają, że logarytmiczny wpływ CO2 oznacza, że jego wkład w globalne ocieplenie jest "mocno przesadzony". Naukowcy obliczają, że podwojenie obecnego poziomu CO2 zmniejszyłoby ilość ciepła uciekającego w kosmos jedynie o około 1,1%. Sugeruje to ocieplenie o około 1°C lub mniej. Hipoteza nasycenia wyjaśnia, ich zdaniem, rozdźwięk między CO2 a temperaturą obserwowaną przez 600 milionów lat.
Źródło:
http://www.lavoisier.com.au/articles/climate-policy/science-and-policy/Happer-and-Lindzen.pdf
Ci naukowcy nie są w żadnym wypadku "czołowi" w kwestii klimatu. A to dopiero pierwsze zdanie... Cytujesz nazwiska i prace dawno zdyskredytowane w środowisku. Bo przecież nie o fakty tobie chodzi. Kilka minut guglowania daje pojecie kim są te nazwiska i jak manipulanckie bzdury wypisują. Z ich "argumentami" naukowcy rozprawili się lata temu. Ale najwyraźniej nie przeszkadza ci to w lansowaniu swojej wyssanej z palca tezy. A czytelnicy łykają to bez weryfikacji czegokolwiek, bo z krytycznym i samodzilenym myśleniem dzisiaj większość ludzi ma problem.
Bardzo dobre streszczenie.
Co za zuchwałość przypisywać sobie wyłączne prawo „zarządzania” klimatem. Następnym krokiem będzie uzurpacja prawa do własności powietrza i pobieranie opłat za grzech oddychania.