Europejski System Handlu Emisjami (EU ETS), „wspólnotowy rynek uprawnień do emisji dwutlenku węgla”, jest systemem handlu emisjami CO2, jedynym rynkiem emisji CO2 opartym na wiążącym krajowym i regionalnym ustawodawstwie - dyrektywie ETS Unii Europejskiej (2003/87/WE). Od 2012, handel uprawnieniami do emisjami CO2 odbywa się głównie na giełdach ICE (Intercontinental Exchange Endex z europejską siedzibą w Londynie) i EEX (europejska giełda energii w Lipsku) na podstawie rozporządzeń przyjętych przez Komisję Europejską. W Polsce, rejestr uprawnień do emisji CO2 jest prowadzony przez Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBIZE) podlegający Ministrowi Klimatu.
Unijny system handlu emisjami obejmuje około 45% emisji CO2, które pochodzą z przemysłu elektroenergetycznego, ciepłownictwa, lotnictwa – a w kolejce czekają inne branże. Handel emisjami, czasami określany jako "cap and trade" lub "handel uprawnieniami", to program składający się z dwóch kluczowych elementów: nakładania limitu na zanieczyszczenia oraz udzielanie zbywalnych uprawnień równych limitowi, które upoważniają ich posiadaczy do emisji określonej ilości (np. jednej tony) zanieczyszczenia. Zwolennicy programu „cap and trade” twierdzą, że stanowi on rozsądną alternatywę dla podatku od emisji dwutlenku węgla. Kiedy Unia Europejska wdrożyła w 2003 roku dyrektywę o pierwszym na świecie systemie handlu CO2, wprowadziła przymus uczestnictwa w nim dla państw członkowskich, włączając do programu coraz to nowe gałęzie przemysłu poprzez pobieranie opłat za prawo do emisji dwutlenku węgla. Oficjalnie system handlu uprawnieniami do emisji (ETS) został utworzony w celu przeciwdziałania „globalnemu ociepleniu” poprzez pobieranie opłat za prawo do emisji dwutlenku węgla (CO2). Tworząc system handlu uprawnieniami Unia Europejska wzorowała się na projekcie amerykańskim. W 1988 roku dwóch amerykańskich senatorów, demokrata Tim Wirth i republikanin John Heinz, uruchomili grupę ekspertów ds. ekonomii środowiska działającą pod nazwą Project 88. Ich koncepcje zyskały uwagę urzędnika administracji prezydenta George H.W. Busha C., Boyden Graya, który uznał handel emisjami za potencjalną szansę ograniczenia ogromnych kosztów regulacji środowiskowych. W efekcie, w Chicago został zaprojektowany pierwszy dobrowolny system handlu uprawnieniami do emisji CO2 wraz z giełdą CCX, który stał się wzorem dla Komisji Europejskiej, która w 2003 r. wprowadziła dyrektywę o handlu przydziałów do emisji gazów cieplarnianych. Senator Tim Wirth, to ta sama osoba, która pomagała we budowaniu dramatyzmu podczas słynnego zeznania, które składał przed senatem James Hansen: "Zadzwoniliśmy do Biura Meteorologicznego i dowiedzieliśmy się, jaki jest historycznie najgorętszy dzień lata, i zaplanowaliśmy przesłuchanie właśnie na ten dzień. I bingo - był to najgorętszy dzień w historii w Waszyngtonie, lato było ekstremalnie gorące. W noc poprzedzającą zeznanie otworzyliśmy wszystkie okna, i wyłączyliśmy klimatyzację, która nie działała także w czasie posiedzenia. Był to więc doskonały „zbieg okoliczności”, ze wspaniałym Hansenem, który wycierał spocone czoło, składając swe niezwykłe zeznania". Z końcem 2010 roku główna amerykańska giełda emisji dwutlenku węgla Chicago Climate Exchange (CCX), zakończyła działalność. Giełda unijna pewnie przetrwa bo jest tworem politycznym, nie związanym z wolnym rynkiem.
Kto na tym zarabia
Jak spekulować na europejskich prawach do emisji CO2? Nie jest to łatwe dla indywidualnych inwestorów. Darek Dziduch z fxmag.pl wyjaśnia: „Obie giełdy mają rynek spotowy dla certyfikatów emisji, do którego nie mają dostępu inwestorzy indywidualni, nas bardziej będzie interesował rynek terminowy, który jest dostępny na ICE. Znajdziemy tam m.in. kontrakty futures na certyfikaty emisji CO2 z dziennym terminem rozliczenia (EUA-Daily) i futuresy EUA. Oba kontrakty mają fizyczną dostawę instrumentu bazowego, więc też nie należą do produktów przeznaczonych dla inwestora detalicznego. Świadczy o tym też mnożnik kontraktu - wynosi on 1000, czyli pojedynczy kontrakt jest warty 87 000 EUR, przy cenie certyfikatu EUA na poziomie 87 euro”.
Giełda rządzi się własnymi prawami, a niska i stabilna cena akcji nie jest korzystna dla dużych instytucji finansowych oraz funduszy inwestycyjnych, które są głównymi graczami. Wyśrubowane cele klimatyczne, które narzuca Komisja Europejska sprzyjają spekulacjom i przynoszą olbrzymie zyski instytucjom finansowym. Gwałtowny wzrost cen i optymistyczne prognozy kuszą spekulantów i instytucje finansowe do wejścia na rynek handlu emisjami, co jeszcze bardziej zwiększa na nie popyt. Jedną z takich firm jest Trafigura, która w 2021 roku uruchomiła specjalny dział dedykowany do handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla. Trafigura, prywatna firma z siedzibą w Genewie, utworzyła w 2019 roku dział odnawialnych źródeł energii, który ma być trzecim głównym filarem firmy, obok handlu metalami i ropą naftową. Utworzyła również spółkę joint venture o nazwie Nala Renewables, aby inwestować w zieloną energię. Trafigura to międzynarodowa firma zajmująca się handlem metalami nieszlachetnymi i energią z siedzibą w Singapurze i głównymi regionalnymi centrami w Genewie, Houston, Montevideo i Bombaju, założona w 1993 roku. Trafigura to największy na świecie prywatny podmiot handlujący metalami i drugi co do wielkości podmiot handlujący ropą naftową, który posiada udziały w rurociągach, kopalniach, hutach, portach i terminalach magazynowych. Trafigura była także zaangażowana w kilka skandali, w szczególności w 2006 r. na Wybrzeżu Kości Słoniowej, gdzie doszło do zrzutu toksycznych odpadów, w wyniku czego nawet 100 000 osób cierpiało na wysypki skórne, bóle głowy i problemy z oddychaniem. Firma była również zaangażowana w skandal z ropą za żywność w Iraku (ustanowiony przez ONZ w 1995 r. w celu umożliwienia Irakowi sprzedaży ropy naftowej na rynku światowym w zamian za żywność, lekarstwa i inne potrzeby humanitarne dla zwykłych obywateli Iraku, nie pozwalając Irakowi na zwiększenie swoich zdolności wojskowych. Program okazał się być źródłem powszechnej korupcji i nadużyć funduszy).
Na rosnących cenach praw do emisji CO2 zarabiają także państwa członkowskie. „W kwietniu dochody państwa z tytułu sprzedanych uprawnień do emisji dwutlenku węgla wyniosły 2,1 miliarda złotych, a od początku 2021 roku ich wartość przekroczyła już 5,7 miliarda PLN. Natomiast w całym 2020 roku Polska zarobiła na ich sprzedaży aż 12,1 miliarda złotych. Z kolei w 2019 sprzedano ich jeszcze więcej za kwotę sięgającą niemal 11 miliardów PLN. Jak więc widzimy, na rosnących cenach praw do emisji CO2 zarabia budżet naszego państwa. I to wprost gigantyczne kwoty” – przytacza portal Portfel Polaka (https://portfelpolaka.pl/prawa-do-emisji-co2/) .
Kto na tym traci
Według raportu banku UBS z 2011 roku, koszt ETS dla europejskiej gospodarki wyniósł do tej pory 287 miliardów dolarów, a jego wpływ na ograniczenie emisji CO2 był „bliski zeru”. Szwajcarski gigant bankowy twierdzi w raporcie, że unijny system handlu uprawnieniami do emisji kosztował konsumentów na kontynencie 287 miliardów dolarów za "prawie zerowy wpływ" na redukcję emisji dwutlenku węgla. UBS Investment Research stwierdził, że gdyby te miliardy dolarów, które europejski system handlu uprawnieniami do emisji kosztował konsumentów, zostało wykorzystane w ukierunkowanym podejściu do zastąpienia najbrudniejszych elektrowni w UE, emisje mogłyby zostać zmniejszone o 43 procent "zamiast prawie zerowego wpływu na handel emisjami".
Na rosnących cenach praw do emisji CO2 tracą firmy z branży przemysłowej ale w konsekwencji największy ciężar poniosą wszyscy obywatele Unii Europejskiej korzystający z energii elektrycznej i ciepła sieciowego. W 2022 roku Rzeczpospolita cytuje wyliczenia analityków Banku Pekao, których zdaniem udział kosztów uprawnień do emisji CO2 w produkcji energii elektrycznej wynosił na początku 2022 roku 61%, prognozując, że w kolejnym roku może on sięgnąć ponad 70% (za https://energia.rp.pl/co2/art35648731-uprawnienia-do-emisji-co2-ile-kosztuje-nas-polityka-klimatyczna).
Energia ma wpływ na każdy aspekt naszego życia oraz na jego koszt i jakość. Korzystając z danych Departamentu Handlu, badacze American Enterprise Institute Kenneth Green i Aparna Mathur obliczyli pośrednią zawartość energii w różnych dobrach konsumpcyjnych w 2006 roku, jako przykład podając energię zawartą w bawełnianym T-shircie: energia jest potrzebna do uprawy i zbiorów bawełny; transportu do fabryki; produkcji, pakowania i transportu chemikaliów używanych do wybielania, farbowania lub kondycjonowania bawełny; uruchamiania maszyn, na których przetwarzana jest koszulka; tworzenia opakowań; wysyłki koszulki do sklepu; oraz utrzymywania ciepła i światła w sklepie. Green i Mathur obliczyli, że prawie połowa (46 proc.) zużywanej przez nas energii jest wykorzystywana pośrednio w produkcji żywności, leków i dóbr konsumpcyjnych. Jest to ważne, ponieważ wszystko, co zwiększa cenę energii, zwiększy również cenę dóbr, które pośrednio wykorzystują energię. Jeśli więc koszty energii wzrastają z powodu wymuszenia stosowania droższej energii odnawialnej, wzrosną nie tylko ceny energii elektrycznej, ale także ceny żywności, leków i dóbr konsumpcyjnych, takich jak bawełniane koszulki. Dodatkowo wzrosty cen nieproporcjonalnie dotykają ludzi najbiedniejszych. Green i Mathur stwierdzili, że stosunek pośrednich wydatków na energię do dochodów jest cztery do pięciu razy większy w przypadku 10% najbiedniejszych w porównaniu do 10% najbogatszych osób naszej populacji.
Kontrowersje związane z handlem uprawnieniami
Konieczność zakupu uprawnień do emisji przez firmy skutkuje wzrostem cen. W rezultacie, jeżeli nie zostaną wprowadzone skuteczne metody przeciwdziałania, może dochodzić do zjawiska przenoszenia produkcji do krajów, w których opłaty emisyjne nie występują lub są niższe (carbon leakage) oraz wzrastać import produktów wytworzonych w takich krajach (export of embodied emissions).
W 2009 roku Europol poinformował o rosnącej skali oszustw podatkowych, które w niektórych krajach mogą sięgać 90% wartości wszystkich wymienianych emisji. W 2010 roku ujawniono, że w ciągu ostatnich dwóch lat grupy przestępcze zarobiły w ten sposób ponad 7 mld euro. Pod koniec 2010 roku Komisja Europejska zapowiedziała przygotowanie regulacji, która ukróci trwający co najmniej do 2008 roku proceder uruchamiania zagranicznych zakładów produkujących inny gaz cieplarniany HFC-23 wyłącznie w celu ich zamknięcia i uzyskania w ten sposób pakietów uprawnień o emisji o znacznej wartości rynkowej. Podobne nadużycia ujawniono w Indiach. W 2012 roku, niemiecka prokuratura aresztowała kilkunastu pracowników Deutsche Bank w sprawie oszust podatków związanych z handlem emisjami. Jürgen Fitschen, wiceprezes i CFO Deutsche Bank otrzymał zarzuty o oszustwa związane z handlem CO2 o wartości kilkuset milionów euro. W 2011 roku po fali włamań do serwisów regionalnych ETS Komisja Europejska nakazała wstrzymanie działania systemu na okres tygodnia w celu usunięcia problemów z bezpieczeństwem.
W 2012 roku ceny certyfikatów emisyjnych znacząco spadły, w rezultacie Unia Europejska rozpoczęła prace nad podniesieniem tych cen na drodze regulacji, co wywołało sprzeciw przemysłu, wskazującego na zjawisko przenoszenia produkcji do krajów takich poza UE. Były urzędnik ONZ ds. klimatu Ottmar Edenhofer, który w latach 2008-2015 współprzewodniczył grupie roboczej ds. łagodzenia zmian klimatu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatycznych (IPCC) wyjaśnia: "Trzeba uwolnić się od iluzji, że międzynarodowa polityka klimatyczna jest polityką środowiskową. To nie ma już prawie nic wspólnego z polityką środowiskową, z problemami takimi jak wylesianie czy dziura ozonowa". Jaki jest więc cel polityki środowiskowej? "Poprzez politykę klimatyczną dokonujemy de facto redystrybucji światowego bogactwa" - powiedział Edenhofer. Odnosząc się do szczytu klimatycznego w Cancun w 2010 roku twierdził, że jest on w rzeczywistości „szczytem gospodarczym, podczas którego negocjowany będzie podział światowych zasobów".
Źródła:
Wszelakie polityki zawsze obliczone są na "owce".
"Owce straszy się wilkiem, a to rodzina pasterza je zjada"
Pozdrawiam, :-)