„Muszę wyjaśnić, że nie zrezygnowałem z pracy w Project Veritas, którą założyłem 13 lat temu. Zostałem pozbawiony stanowiska dyrektora generalnego i prezesa. Dzisiaj przyszedłem do biura, aby zabrać swoje rzeczy osobiste. Jeśli zastanawiają się Państwo, co dalej, proszę o cierpliwość...” powiedział James O’Keefe na spotkaniu z pracownikami, którego nagranie upublicznił, w odpowiedzi na kłamstwa zarządu Project Veritas. Dodał, że czuje teraz to samo, co Steve Jobs, który napisał kiedyś o zwolnieniu z założonej przez siebie firmy Apple: "Ciężkość sukcesu zastąpiła lekkość ponownego bycia na początku drogi"
Prawnik i blogger Jeff Childers napisał, że kiedy dowiedział się o pozbawieniu O’Keefe funkcji szefa PV zamierzał napisać list do Jamesa O'Keefe'a z poradą prawną, ale kiedy ponownie obejrzał jego pożegnalny film, zdał sobie sprawę, że James nie potrzebuje żadnej rady, bo on realizuje swój plan.
Według Childersa O’Keefe, który przez wiele lat zmagał się z prześladowaniami ze strony Deep State i który lepiej niż ktokolwiek inny rozumie, jak działa ten system, zdał sobie sprawę, że organizacja Project Veritas została zinfiltrowana. O’Keefe chciał przetestować tę teorię, i dlatego poprosił Radę o złożenie rezygnacji. Kiedy każdy z członków odmówił, James miał gotową odpowiedź. „Nie ma znaczenia, czy była to firma Pfizer, CIA, FBI, Rosja, Fauci, czy nawet sam Putin. Firma została skompromitowana. Podejrzewam, że ze względu na wybuchowy charakter filmu Pfizer, Deep State musiało działać o wiele szybciej, niż zwykle, i trochę się zagalopowało.”
O’Keefe pokazując wzrosty w przychodach od darczyńców (których po 13 latach liczba wynosi ponad 100 tysięcy a przychody wzrosły z 700 tys w 2012 do 22 mln w 2020) mówi: „w ciągu ostatnich 13 lat nic się zasadniczo nie zmieniło. Aż do teraz. Co więc zmieniło się w ciągu ostatnich trzech tygodni? Co się zmieniło? Jedyna rzecz, która się zmieniła to fakt, że opisaliśmy największą aferę w historii naszej organizacji. Mówię o Pfizer. Nasz film stał się globalnym fenomenem.”
Po opublikowaniu filmu w którym James O’Keefe odnosi się do szczegółów jego zwolnienia jasno widać, że w swoich wcześniejszych zapewnieniach zarząd Project Veritas mijał się z prawdą, kiedy w publicznym oświadczeniu, twierdził, że nie było żadnych zmian w statusie zatrudnienia Jamesa, że jest on na kilkutygodniowym urlopie. James pokazał w filmie protokoły zarządu, które wyraźnie wskazują, że jego status zatrudnienia albo się zmienił (na gorsze), albo przynajmniej sytuacja była o wiele bardziej zniuansowana i niejednoznaczna, niż nam mówiono. James opisał również, że zarząd zastawił na niego „pułapkę”, i jak przekształcił "spotkanie awaryjne" w siedmiogodzinną sesję walki, na którą przybyło wielu pracowników, aby złożyć wyrazy krytyki w jego kierunku – to wszystko było dobrze przygotowane. Zarząd eskalował konflikt publicznymi oświadczeniami o skargach na styl zarządzania oraz zarzutami dotyczącymi rzekomej niegospodarności finansowej, tak niedorzecznymi jak wydanie 12 000 USD na ślub Jamesa, który jest wolnego stanu. O’Keefe jest jak zwykle doskonale przygotowany, pokazując dowody na kłamstwa i manipulacje zarządu, jak screen ekranu telefonu członka zarządu z wiadomością do jednego z dziennikarzy PV o treści: "Dostaniesz podwyżkę, jeżeli w Project Veritas będzie restrukturyzacja bez Jamesa O'Keefe'a".
W ciągu ostatnich kilku tygodni James i Zarząd PV byli zaangażowani w skomplikowany proces prawny, oczywisty dla prawników korporacyjnych. Zarówno Prezes Zarządu jak i członkowie Zarządu mają wobec firmy istotne obowiązki lojalności i uczciwego postępowania, zwane obowiązkami "powierniczymi". Najczęstszy pozew przeciwko urzędnikowi korporacyjnemu dotyczy naruszenia jego obowiązków powierniczych. Ale pierwszą rzeczą, jakiej uczą prawników w tej dziedzinie, jest gigantyczny wyjątek: nie można pozywać urzędników korporacyjnych za podejmowanie ZŁYCH decyzji, niezależnie od tego, jak bardzo są one kretyńskie lub autodestrukcyjne. Roszczenie jest uzasadnione tylko wtedy, gdy działanie było celowo szkodliwe lub nielojalne. Zarówno James, jak i zarząd starannie kalkulowali, jak powinni postępować, aby nie zostać pozwanym za naruszenie swoich obowiązków powierniczych. To właśnie dlatego przez długi czas nie słyszeliśmy wiele z żadnej ze stron: im mniej rozmów, tym mniejsza szansa na powiedzenie czegoś, co mogłoby zostać wykorzystane przez drugą stronę w procesie sądowym. Childers uważa, że członkowie Zarządu PV wiedzą, że ich działania zniszczą firmę. Ich działania są niespójne, zarzucają publicznie Jamesowi niegospodarność finansową co może zachęcać do składania pozwów przeciwko Project Veritas przez niezadowolonych darczyńców. Jest to dosłownie najlepszy rodzaj DOWODU w pozwie - przyznanie się zarządu.
Jedno jest pewne - Zarząd PV nie czuje teraz miłości od darczyńców, którzy deklarują działania mające na celu odzyskanie wpłaconych funduszy z powodu utraty zaufania do PV informując, że przeniosą datki na nowy projekt O’Keefe.
Childers uważa, że gdyby Zarząd naprawdę chciał uratować firmę, natychmiast podałby się do dymisji i poprosiłby Jamesa o powrót. Jeśli chodzi o Jamesa - gdy otrząsnął się z szoku po tym, jak został zaatakowany przez własny zarząd, szybko zrozumiał, że jego firma została skorumpowana, skompromitowana i sparaliżowana. Ale nie mógł tego powiedzieć publicznie. Kiedy był dyrektorem generalnym, nie mógł zrobić NICZEGO, co mogłoby zaszkodzić firmie, zwłaszcza jeśli nie zgadzał się z zarządem, bo inaczej czekałby go proces sądowy. Ale James wydaje się być o dwa kroki przed zarządem. To dlatego nigdy nie tweetował podczas swojego 2 tygodniowego zawieszenia i dlatego jego wideo pierwotnie było skierowane tylko do pracowników. Wydaje się jasne, że wszyscy pójdą za Jamesem O'Keefe. Nikt nie zostanie z Project Veritas. Wystarczy spojrzeć na Twitter. Praktycznie NIKT nie popiera zarządu. Deep State nie wygra tej rundy. James nie będzie miał najmniejszych problemów z uruchomieniem swojego nowego przedsięwzięcia i z przyjemnością odtworzy je od podstaw, korzystając z obfitego kapitału i perspektywy czasu. Ludzie instynktownie rozumieją, że nie byłoby Project Veritas bez Jamesa O'Keefe. Kto zająłby jego miejsce? Żaden z członków zarządu nie dokonał czegoś takiego, jak James, żaden z nich nigdy nie wyskoczył zza krzaków i nie przystawił mikrofonu do twarzy zszokowanego polityka. I nigdy tego nie zrobi
Zanim wypisałem się z newslettera, otrzymałem od zarządu PV mail z którego przebija strach o przyszłość: „Drogi Mariuszu, Rozumiemy i podzielamy Pana frustrację. Wszyscy kochamy i szanujemy Jamesa i mamy nadzieję, że wróci. To jest trudne dla wszystkich.” Jednocześnie Zarząd informuje, że w związku licznymi nieprawidłowościami „organizowany jest niezależny dwuwymiarowy audyt, który zbada wszystkie kwestie” w tym „złamanie regulaminu organizacji poprzez jednostronne zwolnienie dyrektora finansowego i dokooptowanie głosu innego członka zarządu poprzez stwierdzenie, że ten członek zarządu popierał zwolnienie (a nie popierał)” oraz „wykorzystanie darowizn dla prywatnych korzyści, aby upewnić się, że Państwa ciężko zarobione i łaskawie ofiarowane pieniądze są właściwie wykorzystywane” (sic!).
Czytamy w mailu także, że: „’usunięcie’ Jamesa nie było usunięciem. Powiedział wyraźnie, że nie złożył rezygnacji, a zarząd nie zwolnił go. Zarząd zawiesił go tymczasowo do czasu zakończenia audytu. Zarząd chciał, aby przekazał zarządzanie personelem kierownikom działów, aby mógł skupić swój prawdziwy talent, wysiłki i najlepiej wykorzystać swój czas na dziennikarstwie/opowiadaniach, a mniej na codziennym zarządzaniu personelem. Został zaproszony, ale nie zdecydował się na rozmowy z zarządem i kierownictwem na temat dotychczasowych działań mających na celu powrót do Project Veritas. Zamiast tego zażądał, aby nie doszło do zmiany władzy i aby większość urzędników i cały zarząd natychmiast podali się do dymisji.”
Zarząd przekonany jest, że „ponad 60 osób w PV nadal z pasją oddaje się misji Jamesa. To właśnie ona nas wszystkich połączyła. Chociaż nie możemy kontrolować narracji w Internecie i niestety nie możemy obecnie zabierać głosu, aby indywidualnie bronić się w sferze publicznej, możemy zapewnić, że pozostajemy nieugięci i zdeterminowani, aby ujawnić korupcję.”
Odpowiedzią niech będzie film opublikowany przez informatorów-dziennikarzy Project Veritas upubliczniony przez Zach Vorhies, informatora, który ujawnił "Machine Learning Fairness" firmy Google, system AI, który cenzuruje i kontroluje nasz dostęp do informacji:
Źródła:
Panie Mariuszu,
prowadziłem w życiu kilka organizacji, a bacznie przyglądałem się pracy kilkudziesięciu. Swoje widziałem.
Moje wnioski są takie: każda organizacja, urząd, bank, związek i co większa firma zatrudnia "delegatów". Tak tez jest w każdej organizacji religijnej, jogi, u poszukiwaczy skarbów, czy nawet babskiej grupie typu "Progesteron" (czy jak oni się tam nazywają). Czasami są to dwuetatowcy, gdzie drugim pracodawcą są służby, a czasami "pożyteczni idioci", którzy tylko donoszą lub "milczące psy" (które robią za kreta; tak ich nazwał Łysiak; polecam przeczytać tą pozycję, gdyż w beletrystyczny sposób odsłania sprawę).
Nie wolno też zapominać o książce Udo Ulfkotte'go, który zdemaskował środowisko dziennikarskie i zapłacił za to życiem.
...ale - tak nawiązując do Pana polubienia mojego wpisu pod Pana artykułem "Czy szczepionki mRNA mogą niszczyć..." chciałbym rozwinąć ten temat, bo właśnie coś mi się wyklarowało:
Jesteśmy świadkami agendy C40, która zakłada 100% bezmięsnej diety dla ludzi. Oczywiście po nagłośnieniu sprawy odpowiedni ludzie (właśnie takie milczące psy) już dementują sprawę i mówią, że to "jeno taki postulat".
Ale popatrzmy szerzej: jeśli białko Spike wywoła choroby prionowe (a musi to zrobić), to za niecałą dekadę zacznie się tango down, a wina zostanie zrzucona na mięso! Choroba C-S jest juz w społeczeństwie doskonale znana, więc wystarczy lekko popchnąć wątek i zakaz produkcji i sprzedaży mięsa mamy pewny.
Jeśli połączymy to z prowadzonymi tu i tam ćwiczeniami policji w pacyfikacji zombie, to jest komplet układanki. Będzie i getto dla zombiaków (lub tylko podejrzanych, jak obecnie w Chinach) w stylu FEMA, i zakaz mięsa, bo roznosi C-S.
Tak więc Pfizer jest nietykalny, bo jest częścią tego starannego planu.
Dlatego należy zakładać, że jakikolwiek atak na Pf będzie rozgrywany tak jak Veritas (lub bardziej brutalnie; vide przypadek Jane Burgermeister).
Pozdrawiam, F.
Panie Mariuszu, świetnie Pan to ujął, ale zapomniał Pan powiedzieć, że od lat nic się już nie udaje Project Veritas w porównaniu ze spektakularnymi akcjami z pierwszych trzech lat działania Jamesa O'Keefe. Sprawa ACORN, Washington Post, NPR i CNN to klasyka. Niestety, od co najmniej 10 lat wszystkie firmy i agencje administracji wszystkich szczebli szkolą swoich pracowników, aby nie dać się nabrać na takie nagrania. Tym niemniej, jak widać z przytoczonych przez Pana wyników zbierania pieniędzy przez Project Veritas, dochody tej firmy rosną znacznie w sytuacji, gdzie coraz trudniej jest znaleźć kogoś do sfilmowania ukrytą kamerą.
Sprawa rzekomego "dyrektora" Pfizera jest dla wielu przykładem super sukcesu formuły Project Veritas. Niestety, dla kogoś z moim wykształceniem opowieści tego dyrektora nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Wydaje mi się, że głęboko na dnie tej sprawy z Panem Jamesem O'Keefe leży właśnie sprawa z Pfizerem. Może O'Keefe nie mając sukcesów sam stworzył tego "dyrektora"?
Z drugiej strony, zarząd firmy, usuwając bardzo znanego O'Keefe pewno ryzykuje utratą funduszy. Wcześniej czy później poznamy prawdę. Obawiam się, że nie będzie nikogo o czystych rękach.