Fałszywa obietnica zielonej energii
Zielona energia to nierealistyczna wizja, której wynikiem jest drastyczny wzrost kosztów energii, znaczne ograniczenie jej zużycia oraz obniżenie poziomu życia ludzi.
W USA zwolennicy zielonej energii twierdzą od lat, że przekształcenie Ameryki w gospodarkę opartą na energii wiatrowej, słonecznej i biopaliwach przyniesie Amerykanom miejsca pracy, korzyści dla środowiska naturalnego i odbuduje amerykański przemysł. Prof. Andrew Morriss, współautor książki "The False Promise of Green Energy", podczas wykładu Acton Lecture Series wygłoszonego 26 kwietnia 2012 w Grand Rapids w Michigan, dowodzi, że te twierdzenia opierają się na nierealistycznych założeniach, źle przemyślanych modelach i złych danych, prowadzących do nas Eko-Utopii. Morriss przekonywał, że programy zielonej energii to przykład „kolesiowskiego” kapitalizmu, który zuboży amerykańskich konsumentów i zniszczy amerykańskie miejsca pracy. Przyjrzyjmy się z perspektywy 2023 roku jak czas zweryfikował tezy Marrissa.
Obietnica budowy nowej gospodarki opartej na zielonej energii jest kusząca - dobrze płatne miejsca pracy, które pomagają, a nie szkodzą środowisku. Przejście na zieloną energię pozwoli na stworzenie wielu "zielonych miejsc pracy". Dwucyfrowe wskaźniki bezrobocia zostaną pokonane; czysta energia elektryczna będzie pochodzić z turbin wiatrowych i paneli słonecznych; domy, biura i budynki publiczne będą chłodne latem i ciepłe zimą bez uciążliwych wysokich rachunków za media; a rolnicy będą uprawiać zdrową, smaczną żywność, wolną od potencjalnych toksyn. Zwolennicy zielonych miejsc pracy twierdzą, że istnieje wiele korzyści, które można osiągnąć przy niewielkim ryzyku, jeśli tylko zainwestujemy kilkaset miliardów dolarów w ich zdobycie. Tylko najpierw pożyczymy te kilkaset miliardów dolarów od prawnuków, zainwestujemy je mądrze we właściwe technologie, a potem będziemy cieszyć się owocami naszych wysiłków przez kolejne pokolenia. Jeśli korporacje są pewne przyszłych zysków z inwestycji w zieloną energię to czemu nie chcą zainwestować własnych pieniędzy? Zamiast tego zwolennicy zielonych miejsc pracy chcą zmusić ludzi do podjęcia określonych działań na mocy nakazu regulacyjnego i do zainwestowania cudzych pieniędzy, pozyskanych z dzisiejszych podatków lub, co bardziej powszechne, z obligacji rządowych, które trzeba będzie spłacić w przyszłości.
Bartłomiej I - patriarcha Konstantynopola - zyskał reputację wybitnego ekologa, wspierając różne międzynarodowe inicjatywy ekologiczne przez Patriarchat Ekumeniczny. W 2002 r. został uhonorowany Nagrodą Zofii za wkład w ochronę środowiska. Został również uhonorowany Złotym Medalem Kongresu, najwyższym odznaczeniem przyznawanym przez władzę ustawodawczą Stanów Zjednoczonych. Kapłan powiedział kiedyś: "Stwórca obdarzył nas darami słońca, wiatru, wody i oceanu, z których wszystkie mogą bezpiecznie i w wystarczającym stopniu dostarczać nam energii. Nauka i technologia odkryły sposoby i środki produkcji zrównoważonych form energii dla naszego ekosystemu, dlatego pytam - czemu uparcie używamy tak niebezpieczne źródła energii jak ropę naftową, węgiel, energię jądrową, gaz ziemny i inne podobne rzeczy?"
Profesor Andrew Morriss podczas wykładu w Acton Institute powiedział, że Patriarcha stawia niewłaściwą tezę. Nikt o zdrowych zmysłach nie ma żadnych wątpliwości, że środowisko naturalne jest powszechnym dobrem - wszyscy w nim żyjemy, wszyscy lubimy cieszyć się pięknymi krajobrazami, nie lubimy smogu i degradacji otaczającej nas przyrody - nie ma partii która popiera niszczenie środowiska. Być może energia słoneczna stanie się kiedyś ekonomicznie opłacalna. Póki co mamy zasoby, które są tanie, czyste i łatwe do wykorzystania. Każde rozwiązanie ma swoje wady i zalety - energia wiatrowa zabija ptaki i szpeci krajobraz. Ted Kennedy zaciekle walczył o to, aby elektrownia wiatrowa nie znajdowała się w zasięgu jego wzroku, gdyż jest źródłem hałasu, który doprowadza sąsiadów do szału, co powiedzą ludzie, którzy uchwalili rozporządzenia o strefach ekonomicznych, aby wykluczyć farmy wiatrowe w swoich dzielnicach. Wykres norm emisji lotnych związków organicznych z samochodów osobowych i ciężarowych od roku 1965 - wtedy wprowadzono pierwsze normy w USA - pokazuje, że krzywa w zasadzie zbliża się do zera, a można by narysować ten sam wykres dla każdej z głównych substancji zanieczyszczających, dane pochodzą z amerykańskiej Agencja Ochrony Środowiska. Emisja spalin samochodów czy autobusów w latach 50-60 nie ma żadnego porównania do emisji dzisiejszej – i to jest prawdziwe dla całego przemysłu. Roczne emisje lotnych związków organicznych (LZO) w Stanach Zjednoczonych, które można przypisać pojazdom drogowym, w ciągu ostatnich 50 lat znacznie spadły. W 2021 roku pojazdy drogowe w USA wyemitowały milion ton LZO, co stanowi spadek o około 90 procent w stosunku do poziomu z 1990 roku. Do pojazdów drogowych zalicza się pojazdy osobowe, ciężarowe i autobusy oraz motocykle.
Patrząc na historię świata zamkniętą w jednym wykresie dotyczącym dochodu na głowę od roku 1000 r.n.e. widzimy, że do 1800 r. niewiele się zmienia jeśli chodzi o zasoby materialne ludzkości. Wtedy, najpierw w Wielkiej Brytanii i Holandii, a stopniowo gdzie indziej wydarzyło się coś co zmieniło w znacznym stopniu położenie ekonomiczne ludzi - coś co nazywamy rewolucją przemysłową. Kraje rozwinięte cieszą się 16-krotnie wyższym dobrobytem w stosunku do tego, jaki mieli wszyscy ludzie na świecie w 1800 roku, co jest olbrzymim postępem. Ta zmiana była możliwa dzięki dostępowi do taniej energii.
Powszechny dostęp do taniej energii doprowadził do niewyobrażalnego wzbogacenia się społeczeństw, dał nam styl życia, który tak sobie cenimy - i nie chodzi tylko o powszechny dostęp do dóbr materialnych, chodzi o koszt życia, gdyż energia jest wbudowana we wszystko z czego korzystamy, decyduje o cenach leków, pieczywa, ubrań – jest we wszystkim. Około połowa kosztów farmaceutyków pochodzi z kosztów energii potrzebnej do ich wyprodukowania. Oznacza to, że wraz ze wzrostem wydajności energetycznej w produkcji, koszt krańcowy zużycia energii na jednostkę produkcji spada, stymulując w ten sposób popyt na energię, ponieważ koszt produkcji spada (dla wielu towarów), a dochody konsumentów rosną wraz ze wzrostem gospodarczym.
Energia ma wpływ na każdy aspekt naszego życia oraz na jego koszt i jakość. Korzystając z danych Departamentu Handlu, badacze American Enterprise Institute Kenneth Green i Aparna Mathur obliczyli pośrednią zawartość energii w różnych dobrach konsumpcyjnych w 2006 roku, jako przykład podając energię zawartą w bawełnianym T-shircie: energia jest potrzebna do uprawy i zbiorów bawełny; transportu do fabryki; produkcji, pakowania i transportu chemikaliów używanych do wybielania, farbowania lub kondycjonowania bawełny; uruchamiania maszyn, na których przetwarzana jest koszulka; tworzenia opakowań; wysyłki koszulki do sklepu; oraz utrzymywania ciepła i światła w sklepie. Green i Mathur obliczyli, że prawie połowa (46 proc.) zużywanej przez nas energii jest wykorzystywana pośrednio w produkcji żywności, leków i dóbr konsumpcyjnych. Jest to ważne, ponieważ wszystko, co zwiększa cenę energii, zwiększy również cenę dóbr, które pośrednio wykorzystują energię. Jeśli więc koszty energii wzrastają z powodu wymuszenia stosowania droższej energii odnawialnej, wzrosną nie tylko ceny energii elektrycznej, ale także ceny żywności, leków i dóbr konsumpcyjnych, takich jak bawełniane koszulki. Mamy rok 2023 i właśnie tego doświadczamy. Dodatkowo te wzrosty cen nieproporcjonalnie dotykają ludzi najbiedniejszych. Green i Mathur stwierdzili, że stosunek pośrednich wydatków na energię do dochodów jest cztery do pięciu razy większy w przypadku 10% najbiedniejszych w porównaniu do 10% najbogatszych osób naszej populacji. Zwolennicy zielonej energii wskazują na potencjalne nowe źródła zielonego zatrudnienia przy budowie, obsłudze i konserwacji nowych urządzeń energetycznych, takich jak turbiny wiatrowe i panele fotowoltaiczne, zarówno jako źródła zatrudnienia, jak i sposób na ekologizację przemysłu wykorzystującego energię. Jednak w dyskusji o zielonej energii w USA (ale tyczy to także Unii Europejskiej) nie wspomina się o czterech ważnych rzeczach. Po pierwsze, Amerykanie pozyskują obecnie (chodzi o rok 2010) zaledwie 0,6 procent energii z wiatru i słońca. Dodając do tego energię wodną, mimo że wielu ekologów sprzeciwia się wielu konwencjonalnym projektom hydroelektrycznym, odsetek ten wzrasta do 3 procent, co i tak stanowi niewielki ułamek amerykańskiego zapotrzebowania na energię.
Co więcej, energia produkowana przez wiatr i słońce jest nadal znacznie droższa niż energia wytwarzana z węgla, gazu ziemnego czy energii jądrowej. Konwencjonalna energia elektryczna wytwarzana z węgla kosztuje zwykle 25 procent energii pochodzącej z ogniw fotowoltaicznych i 66 procent z lądowej energii wiatrowej. Strategia energetyczna, która opiera się na szybkim zwiększeniu skali tak małych źródeł, jest nierealistyczna w perspektywie krótko- i średnioterminowej. Po drugie, produkcja energii elektrycznej z wiatru i słońca różni się znacząco od produkcji energii z węgla, gazu ziemnego, energii wodnej czy jądrowej. Elektrownie węglowe, gazowe, wodne i jądrowe mogą pracować niemal bez przerwy, dostarczając energię w dzień i w nocy, w wietrzne i bezwietrzne dni, niezależnie od tego, czy świeci słońce, czy pada deszcz. Ani wiatr, ani słońce nie są wytwarzane w sposób ciągły lub za pomocą jednego przycisku - musi wiać wiatr lub świecić słońce. W związku z tym zarządzanie dostawami energii elektrycznej staje się bardziej złożone. Energia elektryczna wytwarzana z wiatru i słońca będzie prawdopodobnie wytwarzana daleko od istniejącej sieci przewodów rozprowadzających energię elektryczną w całych Stanach Zjednoczonych, co wymaga kosztownych inwestycji w nowe linie. Każda strategia, która opiera się na dramatycznym wzroście produkcji energii elektrycznej z wiatru lub słońca, musi uwzględniać te problemy - a zwolennicy zielonych miejsc pracy w większości nie traktują tej złożonej (tj. kosztownej) kwestii poważnie. Po trzecie, nawet te obiekty energetyczne, które zwolennicy zieleni lubią najbardziej - farmy wiatrowe i pola fotowoltaiczne - nie są pozbawione kontrowersji, zwłaszcza gdy ktoś planuje ich budowę na czyimś podwórku. Wiatraki mogą powodować "migotanie cienia", zabijać ptaki i powodować zanieczyszczenie wizualne i hałas, który denerwuje sąsiadów. Pola fotowoltaiczne mogą zakłócać siedliska gatunków zagrożonych wyginięciem. Obydwa rodzaje energii wymagają budowy wielu nowych linii przesyłowych, które będą musiały przebiegać przez prywatne nieruchomości. W rezultacie rozbudowa takich obiektów jest znacznie trudniejsza, niż sugerują zwolennicy zielonej energii.
Po czwarte, zdefiniowanie jaka energia jest "zielona" jest trudne i symbolizuje problemy z pogodzeniem grup interesów w ramach koalicji na rzecz zielonych miejsc pracy. Czy energia jądrowa jest "zielona"? Green Jobs in U.S. Metro Areas, raport przygotowany dla U.S. Council of Mayors, który bada wpływ zielonych miejsc pracy na amerykańskie miasta, sugeruje, że istniejące elektrownie jądrowe są, ale nowe nie będą, więc nie należy budować kolejnych. Wiele grup zielonych sprzeciwia się wszelkiej energii jądrowej. Ogólnie rzecz biorąc, energia jądrowa stawia zwolenników zielonej energii przed trudnym pytaniem o kompromisy - większa liczba elektrowni jądrowych bez wątpienia zmniejszyłaby emisję dwutlenku węgla, co jest kluczowym celem dla większości zielonych. Jednak energetyka jądrowa ma swoje minusy środowiskowe, takie jak składowanie odpadów radioaktywnych. Energia jądrowa nie jest jednak jedyną formą energii, która wiąże się z kompromisami. Produkcja paneli fotowoltaicznych może wiązać się z powstawaniem znacznych ilości niebezpiecznych odpadów, które wymagają utylizacji; większy obszar zajmowany przez farmy paneli słonecznych zwiększa ich wpływ na środowisko; a słoneczne regiony, które najlepiej nadają się do pozyskiwania energii słonecznej, są często wrażliwymi ekologicznie pustyniami. Podobnie złożone są kompromisy związane z wykorzystaniem biopaliw i energii wodnej.
Wszystkie posiadane dane sugerują, iż zwolennicy zielonej energii przedstawiają nierealistyczną wizję produkcji i wykorzystania energii, i proponują działania, które będą wymagały albo drastycznego zwiększenia kosztów energii, albo znacznego ograniczenia jej wykorzystania. W obu przypadkach oznaczałoby to obniżenie poziomu życia. Skutki w skali globalnej byłyby jeszcze gorsze, ponieważ zwiększenie zużycia energii w ogóle - a w szczególności zwiększenie zużycia energii elektrycznej - jest ważnym sposobem poprawy jakości życia ludzi w gospodarkach rozwijających się. Największym źródłem zanieczyszczenia powietrza na świecie, nie są elektrownie spalające węgiel, lecz obornik czy biomasa spalana w domach trzeciego świata, która powoduje zanieczyszczenie powietrza w pomieszczeniach, co dotyka przede wszystkim kobiety i dzieci, ponieważ to one przebywają w domu, podczas gdy mężczyźni wychodzą do pracy w polu pozostając z dala od zanieczyszczeń powietrza. Gdyby zastąpić piece w ich domach piecami elektrycznymi lub gazowymi, cokolwiek, poprawiłoby to jakość powietrza, a co za tym idzie jakość życia.
Czemu wizja zielonej energii jest utopijna? Pokazuje to analiza wykorzystania energii w gospodarce. Różne zastosowania energii zależ od różnych jej rodzajów. Np. transport jest prawie całkowicie uzależniony od ropy naftowej, 95 procent energii w transporcie pochodzi z ropy naftowej, a tylko 3 procent ze źródeł odnawialnych. Z kolei energia elektryczna jest w dużej mierze wytwarzana z węgla (51 procent), energii jądrowej (21 procent) i gazu ziemnego (17 procent).
"Nieekologiczne" źródła energii (ropa naftowa, gaz ziemny i węgiel) dostarczają 97% energii w transporcie, 91% energii w przemyśle, 93% energii w budynkach mieszkalnych i komercyjnych oraz 69% energii elektrycznej. Jeśli uwzględnimy energię jądrową jako „nie-zieloną", jak robi to większość zwolenników zielonej energii, odsetek nie-zielonej energii elektrycznej wzrasta do 91%. Biorąc pod uwagę przytłaczający udział energii nieekologicznej we wszystkich tych obszarach, nawet niewielka zmiana zużycia energii na "zieloną energię" będzie wymagała ogromnych inwestycji w nową infrastrukturę. A ponieważ połowa obecnej energii odnawialnej (prawie w całości wodnej) jest przeznaczana na wytwarzanie energii elektrycznej, zmiana miksu w pozostałych trzech sektorach jest jeszcze trudniejszym zadaniem.
Po trzecie, 59,6 procent naszej obecnej podaży energii pochodzi z dwóch najmniej ekologicznych źródeł, węgla i ropy naftowej, a źródła te są skoncentrowane w transporcie (95 procent) i energetyce (52 procent). Te obszary, które zwolennicy zielonej energii często wymieniają jako gotowe do radykalnej transformacji, są jednymi z najtrudniejszych do zmiany, ponieważ wymagają ogromnej infrastruktury. Dystrybucja paliw transportowych wymaga ogromnej sieci rurociągów, barek, cystern, terminali, zbiorników magazynowych i stacji benzynowych, aby dostarczyć paliwo z rafinerii do naszych pojazdów. Ponieważ etanol, podstawowe biopaliwo w użyciu, nie może być mieszany z benzyną do ostatnich etapów dystrybucji lub być transportowany istniejącymi rurociągami, a także dlatego, że jest on w dużej mierze rafinowany w innych miejscach niż rafinacja ropy naftowej, rozszerzenie wykorzystania etanolu wymaga stworzenia nowej infrastruktury dystrybucyjnej. Ponieważ elektrownie wiatrowe, słoneczne i nowe lokalizacje wodne nie są obsługiwane przez linie przesyłowe, podłączenie ich do systemu dystrybucji energii elektrycznej będzie wymagało ogromnych inwestycji w nowe linie.
Z 30 398 249 pojazdów silnikowych w Kalifornii zaledwie 1,9% (563 070) to pojazdy elektryczne. Według szacunków Kalifornijskiej Komisji Energetycznej, stan będzie potrzebował minimum 5,5 GW energii elektrycznej, aby zasilić 7,5 mln pojazdów elektrycznych. Zatem, aby zasilić 29 mln (i więcej) samochodów elektrycznych, potrzeba by było minimum ~17 GW dodatkowej mocy, a prawdopodobnie znacznie więcej – i to przy założeniu braku wzrostu populacji i braku wzrostu zużycia energii elektrycznej, w tym do gotowania i ogrzewania (https://www.energy.ca.gov/news/2021-06/report-shows-california-needs-12-million-electric-vehicle-chargers-2030). Elektrownia atomowa Diablo Canyon, którą stan próbował zamknąć, to 2,3 GW. Tak więc, aby Kalifornia miała wystarczającą ilość energii elektrycznej do zasilenia 30 mln pojazdów elektrycznych, będzie musiała zbudować 20 nowych, pełnowymiarowych elektrowni jądrowych o wielkości tej, którą stan chce zamknąć. Nie da się do tego wykorzystać energii z paneli słonecznych, ponieważ ludzie chcą ładować akumulatory w nocy. Wyprodukowanie takiej samej ilości energii elektrycznej z energii słonecznej i wiatrowej jak z energii jądrowej wymagałoby odpowiednio 379 i 421 razy więcej ziemi. Nie jest to możliwe, ponieważ projekty te zabiłyby - i tak wiele już zagrożonych - gatunków ptaków i żółwi pustynnych.
Jeśli będziemy pokładali nasze nadzieje w zielonej energii, to popadniemy w fantazję, rzeczywistość jest taka, że tanie źródła czystej energii, które mamy obecnie, są oparte na gazie ziemnym. Jeśli dodamy do tego węgiel, energię jądrową i ropę naftową (które mają swoje minusy, żadne ze źródeł energii nie jest doskonałe), jeśli dodamy do tego te źródła, to będzie to praktycznie całe nasze zapotrzebowanie na energię w przyszłości, chyba że ktoś wymyśli jakąś niesamowitą, nową technologię. Znacznie lepszym rozwiązaniem dla poprawy gospodarki energetycznej jest umożliwienie działania rynku poprzez oddanie władzy w ręce konsumentów. Ale ekologiczne grupy nacisku preferują rządowe nakazy zmiany zużycia energii. Innymi słowy, zwolennicy "zielonej pracy" wiedzą, że wciskają zły produkt - zamiast pozwolić, aby rynek ujawnił złą ekonomikę zielonej energii, wykorzystują siłę rządu, aby wymusić kosztowne i niepotrzebne przekształcenia. Tworzą nową zieloną wiarę, która ma swoich kapłanów, jak wspomniany na początku Patriarcha Konstantynopola Bartłomiej. Bez polityków jednak nie uda się wprowadzić nakazów, dlatego od lat obserwujemy jak udając ekspertów zarządzają strachem. António Manuel de Oliveira Guterres – portugalski polityk, były premier Portugalii i sekretarz generalny Partii Socjalistycznej, a obecnie sekretarz generalny ONZ: „Człowiek jest odpowiedzialny za prawie całe globalne ocieplenie w ciągu ostatnich 200 lat. Tempo wzrostu temperatury w ostatnim półwieczu jest najwyższe od 2.000 lat. Stężenie dwutlenku węgla jest najwyższe od co najmniej 2 milionów lat. Klimatyczna bomba zegarowa tyka”. To taka sama prawda jak ta głoszona innego wysokiego urzędnika ONZ, który w 1989 roku straszył, że „całe narody mogą zostać zmiecione z powierzchni ziemi przez podnoszący się poziom mórz, jeżeli trend globalnego ocieplenia nie zostanie odwrócony do 2000 roku”. Harwardzka historyk Naomi Oreskes napisała w Scientific American artykuł pt. "8 miliardów ludzi na świecie to kryzys, a nie osiągnięcie".
Opracowane w oparciu o:
https://www.amazon.com/The-False-Promise-Green-Energy/dp/1935308416
Stężenie dwutlenku węgla zależy od temepatury Wszechoceanu i za nią (z opóźnienem podąża - im woda chłodniejsza, tym więcej abdorbuje tego gazu z atmosfery, a ocieplając się, uwalnia go. Gdzie tu jest miejsce na człowieka?
https://www.youtube.com/watch?v=oYhCQv5tNsQ Mamy mnóstwo dowodów na to, że jeśli człowiek w swojej pysze zaczyna poprawiać naturę kończy się to zawsze żle. Jest to oczywiste zwielu powodów, ale przede wszystkim niemożłiwej do objęcia przez człowieka liczby zmiennych mających wplyw na rózne zjawiska czy mechanizmy przyrodnicze i środowiskowe. Wystarczy prześledzić historię wprowadzenia królików do Australii i skutki tego działania.