Minister Zdrowia: "jesteście grupą ortodoksów"
W projekcie rozporządzenia dotyczącego "edukacji zdrowotnej" słowo rodzic pojawia się 12 razy, seksualność 58 razy.
Poproszona przez dziennikarkę Polskiego Radia o komentarz do opinii Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły dotyczącej edukacji zdrowotnej i innych zmian wprowadzanych przez MEN, Pani „ministra” Barbara Nowacka zarzuciła ekspertom z Koalicji „kłamstwo i manipulację oraz brak znajomości podstawy programowej”, określając ich jako „grupą ortodoksów.
Trudno powiedzieć co Pani nazywana „ministrą” miała na myśli używając słowo „ortodoks”. Ortodoks to może być osoba, która ściśle przestrzega tradycyjnych zasad, doktryn lub praktyk danej religii, filozofii czy ideologii. Termin "ortodoks" pochodzi z greckich słów "orthos" (prawidłowy) i "doxa" (opinia, wiara) i dosłownie oznacza "prawidłowa wiara" lub "prawidłowa opinia". W tym przypadku wydaje się, że użycie tego terminu miało wyłącznie na celu ośmieszenie poglądów krytycznych wobec projektu rozporządzenia mającego wprowadzić do szkół obowiązkową edukację seksualną.
Poniżej cała odpowiedź Pani Minister na pytanie dziennikarki radia (podkreślenia moje): „Pojawia się kontrowersja przez grupę ortodoksów, która chce zwrócić na siebie uwagę, która ewidentnie nie przeczytała dokumentu. To co usłyszałam od tej grupy jest dalekie od prawdy, to są po prostu kłamstwa i głupoty. Bardzo chcą zwrócić na siebie uwagę, a w dodatku tego typu półprawdami, nieprawdami, kłamstwami, manipulacjami powodują, że niektórzy rodzice zaczną mieć obawy co do przedmiotu, który jest po prostu niezbędny. Dzieciaki są w kryzysie zdrowia psychicznego, dzieciaki nie mają bardzo często skąd czerpać rzetelnych wiadomości, szkoła jest w tym miejscem które mają dostać rzetelną wiadomość na temat swojego zdrowia fizycznego, psychicznego, seksualnego, na temat ruchu, na temat diety. Ze zdumieniem patrzę jak czasami ludzie którzy chcą być uważani za poważnych, zachowują się tak, jakby działali na rzecz krzywdy dzieci, a nie wsparcia dzieci i młodzieży. Edukacja zdrowotna jest potrzebna, jest niezbędna, jest bardzo oczekiwana przez bardzo wiele środowisk, w tym również przez środowisko rodziców.”
O jakim kryzysie zdrowia psychicznego mówi Nowacka? Czy chodzi o traumę postkowidową? Skąd przekonanie, że w dobie Internetu, dzieciaki nie maja skąd czerpać rzetelnych informacji? I dlaczego rodzice są złym ich źródłem? Czy szkoła jest odpowiednim miejscem, gdzie dzieci mają dostać wiadomość na temat swojego zdrowia fizycznego i psychicznego? Jakie kompetencje mają nauczyciele, żeby informować dzieci o stanie ich zdrowia psychicznego? I dlaczego seksualność traktowana jest jako kwestia „zdrowotna”?
Czytając propozycję rozporządzenia ministra edukacji dowiadujemy się, że „przedmiot edukacja zdrowotna pozwala uczniom na zdobywanie wiedzy i rozwijanie umiejętności, które mają realne zastosowanie w ich codziennym życiu, wpływając na ich świadome decyzje dotyczące zdrowia.” Historycznie definicja zdrowia ewoluowała od wąskiego, fizjologicznego podejścia, stanu braku choroby, braku patologii lub odchyleń od normy fizjologicznej, do bardziej złożonego, holistycznego widzenia zdrowia jako integralnej części dobrostanu jednostki.
W latach 50-tych, zgodnie z definicją Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), która została przyjęta w 1948 roku i była nadal obowiązująca, zdrowie definiowano jako: "Zdrowie to stan pełnego fizycznego, umysłowego i społecznego dobrostanu, a nie tylko brak choroby czy kalectwa." W 1974 roku w dokumencie Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) zatytułowanym "Education and Treatment in Human Sexuality: The Training of Health Professionals" pojawiła się nowa definicja: „„Zdrowie seksualne stanowi połączenie somatycznych, emocjonalnych, intelektualnych i społecznych aspektów życia seksualnego w sposób, który znacznie wzbogaca i podkreśla osobowość, metody komunikowania się oraz miłość”. Ale już w 2002 roku uznano, że ta definicja jest przestarzała i uzgodniono nową o brzmieniu: „Zdrowie seksualne jest dobrostanem fizycznym, emocjonalnym i społecznym w odniesieniu do seksualności; nie jest jedynie brakiem choroby, zaburzeń funkcji bądź ułomności. Zdrowie seksualne wymaga pozytywnego i pełnego szacunku podejścia do seksualności oraz związków seksualnych, jak również do możliwości posiadania dających przyjemność i bezpiecznych doświadczeń seksualnych, powinno być wolne od przymusu, dyskryminacji i przemocy. Aby osiągnąć i utrzymać zdrowie seksualne, prawa seksualne powinny być respektowane, chronione i spełniane”.
W 2010 roku okazało się, że ta definicja jest zbyt wąska i Światowa Organizacja Zdrowia wraz z Agencją do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) i Agencją do spraw zdrowia zwierząt rozpoczęły wspólne działania pod hasłem "One Health”, co zaowocowało opublikowaniem nowej definicji: "One Health to zintegrowane, jednoczące podejście, które dąży do zrównoważonego balansowania i optymalizacji zdrowia ludzi, zwierząt i ekosystemów. Uznaje, że zdrowie ludzi, zwierząt domowych i dzikich, roślin oraz szerszego środowiska (w tym ekosystemów) jest ściśle powiązane i współzależne". Zdrowie ludzi nie jest rozpatrywane w izolacji; jest ściśle powiązane z zdrowiem zwierząt i ekosystemów. Definicja ta jest integralna z Celami Zrównoważonego Rozwoju ONZ, zwłaszcza z celem 3 dotyczącym zdrowia i dobrobytu, a także z celami związanymi z ochroną środowiska i życiem na lądzie i pod wodą. „One Health” w zasadzie oznacza wszystko i nic - zdrowie zwierząt, ekosystem, obawy o poziom CO2 i oczywiście zdrowie ludzkie, czynniki, które mogą stanowić podstawę do podjęcia drastycznych środków, w tym nawet do ogłoszenia stanu zagrożenia zdrowia publicznego czy pandemii”.
Projekt rozporządzenia MZ to bezrefleksyjna realizacja lewicowych, globalistycznych zaleceń, realizowanych już w całej Europie. Mimo, że koncepcja One Health ma się dopiero pojawić z negocjowanym Traktacie Pandemicznym WHO, Komisja Europejska i Rada Europy już ją w życie. Rada UE podkreśla, że zdrowie to jeden z warunków wstępnych zrównoważonego rozwoju, i że ma ono duże znaczenie dla bezpieczeństwa, stabilności i dobrobytu wszystkich społeczeństw, w tym społeczeństw w UE. Co jest kluczowe dla zdrowia? Według Rady najważniejsze jest „osiągnięcie równości płci, zwalczanie szkodliwych stereotypów płci, zaradzenie problemowi stygmatyzacji i dyskryminacji są kluczowe dla posiadania dobrego zdrowia przez wszystkich. Zdrowie na świecie wymaga skutecznych działań wielostronnych i inkluzywnych partnerstw z udziałem wielu zainteresowanych stron oraz jest jednym z podstawowych filarów polityki zewnętrznej UE, koniecznym do wzmocnienia międzynarodowego porządku opartego na zasadach”. Rada podkreśla, że „UE i jej państwa członkowskie, w ramach swoich odpowiednich mandatów i kompetencji, muszą korzystać ze sposobności wzmacniania swojego oddziaływania jako globalne i regionalne podmioty, by przyczyniać się w konkretny i wymierny sposób do tworzenia zdrowszego i bezpieczniejszego świata, w tym w środowiskach o niestabilnej sytuacji, dotkniętych przez kryzysy i konflikty. W tym kontekście Rada wzywa do zwiększenia ambicji poprzez stosowanie wszechstronnego podejścia, od skupiania się na ratowaniu życia i ograniczaniu występowania i rozprzestrzeniania się chorób po również propagowanie zdrowia i dobrostanu, w tym zdrowia psychicznego i zwalczania dyskryminacji i stygmatyzacji, w szczególności w odniesieniu do kobiet i dziewcząt, dzieci i młodzieży, osób starszych, osób z niepełnosprawnościami, osób LGBTI, ludności rdzennej oraz osób i społeczności podatnych na zagrożenia lub marginalizowanych oraz migrantów i osób wysiedlonych”. Punktami odniesienia dla tych wysiłków powinny być trzy uzupełniające się priorytety strategii, w tym „zapobieganie zagrożeniom dla zdrowia, w tym pandemiom, i zwalczanie ich dzięki stosowaniu podejścia ‘Jedno zdrowie’– aby unikać przyszłych kryzysów zdrowotnych i łagodzić ich skutki zdrowotne, społeczne i gospodarcze – między innymi poprzez wzmocnienie odporności i skuteczne zapobieganie, gotowość i mechanizmy reagowania, w tym zintegrowany i skoordynowany nadzór i monitorowanie, zwiększoną liczbę pracowników publicznego sektora zdrowia oraz lepszy dostęp do medycznych środków przeciwdziałania i dobrowolny transfer technologii, likwidowanie luk w globalnym zarządzaniu, prawnie wiążące porozumienia na wypadek pandemii i wzmocnione Międzynarodowe przepisy zdrowotne.”
We Francji edukacja seksualna jest prowadzona w dwóch uzupełniających się etapach: jako "edukacja w zakresie życia emocjonalnego i relacyjnego" - dla przedszkoli (cykl 1, dzieci w wieku 3-5 lat) i szkół podstawowych (cykl 2, 6-8 lat) oraz "seksualności" dla szkół podstawowych (cykl 3, 9-11 lat), gimnazjów (cykle 3, 4, 12-14 lat) i liceów. Jest ona obowiązkowa i realizowana w całym kraju, zarówno w placówkach publicznych, jak i prywatnych.
Co można wyczytać z rozporządzenia przygotowanego przez Nowacką? Edukacja zdrowotna skupia się na 10 kwestiach: wartościach i postawach, zdrowiu fizycznym, aktywności fizycznej, odżywianiu, zdrowiu psychicznym, zdrowiu społecznym, dojrzewaniu, zdrowiu seksualnym, zdrowiu środowiskowym oraz Internecie, profilaktyce uzależnień i systemie ochrony zdrowia.
Wiele z wymienianych wymagań szczegółowych dotyczących wiedzy i umiejętności ucznia ma źródła pandemiczne. Na przykład w dziale I – Wartości i Postawy uczeń powinien przyjąć „postawę prospołeczną w odniesieniu do zdrowia innych osób; rozumieć ideę zachowań prozdrowotnych w kontekście zdrowia publicznego, w tym donacji krwi, szczepień ochronnych”. Zdrowie fizyczne to uczenie dzieci „stosowania zasady epidemiologicznej profilaktyki; wyjaśniania, czym są epidemie i pandemie oraz jak do nich dochodzi”. Dziecko musi umieć wyjaśnić „znaczenie szczepień w przeszłości i obecnie; rozróżnia szczepienia obowiązkowe i zalecane; omawia, czym są ruchy antyszczepionkowe, czym jest dezinformacja o szczepieniach i jak ją rozpoznać”. Dział zajmujący się zdrowiem seksualnym wymaga od ucznia umiejętności „wymieniania stereotypów płciowych oraz wyjaśniani ich negatywnego wpływu na funkcjonowanie człowieka”. Uczeń „wyjaśnia pozytywne znaczenie ludzkiej seksualności; omawia pojęcie popęd seksualny i jego zmiany w okresie dojrzewania; wymienia powody, dla których ludzie decydują się na aktywność seksualną oraz konsekwencje z nią związane” oraz „omawia pojęcie orientacji psychoseksualnej i kierunki jej rozwoju (heteroseksualna, homoseksualna, biseksualna, aseksualna)”. Musi tez umieć „wyjaśnić pojęcia: poronienie, aborcja; wymienia etyczne, prawne, zdrowotne i psychospołeczne uwarunkowania dotyczące przerywania ciąży.”
Rodzic pojawia się w dokumencie 12 razy, seksualność 58 razy.
"Panie Mariuszu - jak można Pana wesprzeć?" - zadał mi pytanie jeden z moich subskrybentów. Blog na Substacku jest to hobby czasochłonne, ale nie planowałem tej działalności, jako źródła dodatkowego dochodu (do tej pory mam jednego płatnego subskrybenta ochotnika). Ale jeśli ktokolwiek uważa, że warto udzielić mi wsparcie finansowe - to poniższa zrzutka daje taką możliwość. Za każdą wpłatę - serdecznie dziękuję :)
Źródła:
Panie Mariuszu, zapoznałem się z kolejnym Pańskim postem i znowu mam wrażenie, że został on napisany niestarannie i nieobiektywnie – pod określoną z góry tezę.
Po pierwsze, słowo „rodzic” pojawia się w projekcie rozporządzenia 5 razy (a nie: 12 razy), a słowo „seksualność” – 8 razy (a nie: 58), co sugeruje pobieżną znajomość materii, której dotyczy post albo niestaranne podejście do tematu.
[Projekt rozporządzenia można znaleźć pod tym linkiem: https://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12391102/katalog/13091738]
Po drugie, co wynika z faktu, że w projekcie rozporządzenia słowo „seksualność” pojawia się częściej niż „rodzic”?
W artykule zawarto apel, aby rodzice mieli większy udział w edukacji seksualnej, jednak nie przytoczono – istotnego w dyskusji na tą kwestią – fragmentu projektu rozporządzenia, zgodnie z którym rodzice mają brać udział w edukacji seksualnej („realizacja edukacji zdrowotnej powinna być również włączona w strategię i plany rozwoju szkoły oraz program wychowawczo-profilaktyczny szkoły, we współpracy z rodzicami i opiekunami oraz środowiskiem lokalnym”), co z kolei w moim mniemaniu sugeruje nieobiektywne podejście do tematu.
Apeluję o większą odpowiedzialność za słowo, w szczególności słowo wypowiadane publicznie (publikowane w internecie). Nie każdy ma czas i chęci, aby wszystko weryfikować, a przekazywanie nierzetelnych informacji psuje dyskurs publiczny, tworząc szum informacyjny, przez który „w dobie Internetu, dzieciaki nie mają skąd czerpać rzetelnych informacji”.