"Panie Mariuszu - jak można Pana wesprzeć?" - zadał mi pytanie jeden z moich subskrybentów. Blog na Substacku jest to hobby czasochłonne, ale nie planowałem tej działalności, jako źródła dodatkowego dochodu (do tej pory mam jednego płatnego subskrybenta ochotnika). Ale jeśli ktokolwiek uważa, że warto udzielić mi wsparcie finansowe - to poniższa zrzutka daje taką możliwość. Za każdą wpłatę - serdecznie dziękuję :)
Okres pandemii przejdzie do Historii z wielu powodów. Dla dużej liczby osób czas ten zawsze kojarzył będzie się z bólem, związanym ze stratą bliskich, którzy najczęściej odchodzili w osamotnieniu. Strach, który wylewał się z ekranów telewizorów, potęgowany codziennymi statystykami dotyczącymi zachorowań i zgonów, utwierdzał społeczeństwa w wierze o istnieniu nadzwyczajnego zagrożenia i uzasadniał podjęcie zupełnie nadzwyczajnych środków przez rządy po to, żeby wygrać wojnę z wirusem – a wiadomo, jak jest wojna to muszą być ofiary. Ich liczba przeraża, zwłaszcza gdy do oficjalnych statystyk śmierci kowidowych dodamy nadmiarowe zgony z powodów utrudnień w dostępie do świadczeń medycznych, odwołanych planowych operacji, lockdownów czy teleporad. Patrząc na ten okres z perspektywy czasu wyraźnie widać, że ofiar mogło być znacznie mniej.
Dr John Campbell analizując kwestie zgonów Covidowych w Wielkiej Brytanii stawia zarzut, że duża część tych przypisywanych Covidowi to w rzeczywistości zgony, które nastąpiły w wyniku stosowania przez lekarzy zalecanych wówczas interwencji medycznych. Wiele z tych osób mogłaby nadal żyć, gdyby nie zdecydowali się na wizytę u lekarza. Co więcej, analiza oficjalnych protokołów leczenia pozwala podejrzewać, że komuś zależało na tym, żeby pacjent zmarł, a nie wyzdrowiał.
W Wielkiej Brytanii już 3 kwietnia 2020 rządowa agencja NICE (National Institute for Health and Care Excellence) opublikowała "Szybkie wytyczne dotycząc COVID-19: jak postępować w przypadku pacjentów objawowych (także z osobami w stanie terminalnym)", w których poinstruowano lekarzy, jakie są zalecenia medyczne, żeby „leczyć” chorych na Covid. NICE zalecało rozważenie stosowania, w połączeniu, opioidów (leki na bazie opium jak np. kodeina, morfina czy heroina) oraz benzodiazepinów (grupa leków o działaniu przeciw lękowym, uspokajającym, nasennym i przeciwdrgawkowym jak np. Midazolam). Takie połączenie leków stosowane jest jako klasyczna, sprawdzona forma ulżenia w cierpieniu w przypadku wielu chorób terminalnych, takich jak ciężkie stadium raka czy inne ciężkie i nieuleczalne choroby, aby zapewnić pacjentom spokojną, pozbawioną bólu i cierpienia śmierć. Jednak w przypadku większości chorób istotą leczenia jest to, aby w miarę możliwości eliminować przyczynę choroby, a nie tylko tłumić jej objawy. Morfina podana dożylnie przy złamaniu z przemieszczeniem uśmierzy ból, ale nie spowoduje, że kość zrośnie się poprawnie. A w przypadku wydanych przez NICE „szybkich wytycznych COVID-19” sugeruje się stosowanie terapii paliatywnej, takiej jak w przypadku osób w ostatniej fazie życia, u pacjentów w wieku 18 lat i starszych w celu opanowania duszności! Covid to infekcja górnych dróg oddechowych, z której większość ludzi po prostu całkowicie zdrowieje, jaki więc był cel przeniesienia wytycznych dotyczących leczenia nieuleczalnych stanów paliatywnych na potencjalnie całkowicie uleczalny stan infekcji grypopodobnej? Bulwersujące jest to, że w tym czasie powszechnie wiadomym było, że podanie tych dwóch leków u osób, u których wystąpił zespół ostrej niewydolności oddechowej może wywołać stan depresji oddechowej (np. https://pl.wikipedia.org/wiki/Midazolam: „Lek powoduje zależną od dawki depresję oddechową, której stopień zależy od drogi podawania - najsilniejsza jest po podaniu dożylnym, i dawki). Dr Campbell: „Jeśli w pęcherzykach płucnych znajduje się dużo płynu, pojawia się u pacjenta przyspieszony oddech, dlatego, żeby skompensować niedobór tlenu dla organizmu, podaje się pacjentom tlen, co pozwala przetrwać ten stan. Podanie kombinacji opioidów i benzodiazepiny może hamować wentylację, powodować depresję oddechową i prowadzić do zgonu osoby, które bez tej interwencji, w znakomitej większości przypadków, wyzdrowiałyby. To jakby przy nudnościach i wymiotach stosować jednocześnie leki przeciwwymiotne i środki przeczyszczające o działaniu stymulującym.”
Ile osób umarło z powodu tych zaleceń? Ilu osobom z umiarkowaną czy nawet ciężką dusznością podano kombinację leków, które mogły doprowadzić do ich zgonu? Objawy ciężkiej duszności to nie jest choroba terminalna, to odwracalna infekcja, z której znakomita większość osób zdrowieje. Dodatkowo, w momencie publikacji zaleceń (kwiecień 2020) opioidy i benzodiazepiny nie posiadały brytyjskiego pozwolenia na dopuszczenie do obrotu w przypadku umiarkowanej lub ciężkiej duszności. Mimo tego NICE je zaleciła i jak widać po analizie bazy danych leków przepisywanych (https://openprescribing.net/) lekarze się do tych zaleceń bezrefleksyjnie dostosowali. Wiosną 2020 roku nastąpił znaczący wzrost sprzedaży tych leków. Co gorsza widać wyraźną korelację z wykresem zgonów na Covid… Inne leki, które NICE zalecało do leczenia pacjentów z Covid to m.in. mepromazyna, lek z grupy fenatiazyn, podawany pacjentom psychiatrycznym z powodu schizofrenii oraz haliperidol, kolejny lek uspokajający. Wypada zapytać, czy te zalecenia miały pomóc w leczeniu chorych czy raczej celem było ogłupienie i uśpienie pacjenta żeby odszedł w ciszy i bez niepotrzebnego angażowania personelu medycznego?
Ile więc ze zgonów z czasów pandemii było zgonami z powodu COVID, a ile było zgonami jatrogennymi (jatrogenny oznacza spowodowany zabiegami medycznymi lub zawiniony przez lekarza - iatros to po grecku lekarz, genesis - pochodzenie). Ile z tych osób by przeżyło, gdyby lekarze i pielęgniarki dali im spokój lub nie stosowali tych zaleceń?
Jak sytuacja wyglądała w Polsce? „Z ciężkim sercem, stawiam oskarżenie, że w majestacie prawa, nasza grupa zawodowa polskich lekarzy, z powodu śmiercionośnych wytycznych dotyczących terapii pierwszej fazy, zaniechania badania i leczenia, skazała na śmierć kilkadziesiąt tysięcy Polaków” powiedziała w październiku 2021 w rozmowie z DoRzeczy.pl dr Marta Roszkowska, otolaryngolog, doktor nauk medycznych z 40-letnim stażem pracy. Wytyczne polskiego Ministerstwa Zdrowia dotyczące leczenia ambulatoryjnego polegały na zalecaniu stosowania paracetamolu i czekaniu na rozwój sytuacji. „Prawdziwy minister zdrowia, zamiast straszyć mandatami i respiratorami, które wzbudzają gigantyczny lęk wśród ludzi, utożsamiany jest bowiem ze śmiercią, powinien stworzyć 3-4 algorytmy leczenia pierwszej fazy choroby i rozesłać je jak najszybciej do lekarzy pierwszego kontaktu.”
Jakie zasady leczenia wstępnego Covid-19 wypracowali eksperci w Polsce? W opublikowanych zaleceniach dotyczących „postępowania u osób z chorobą COVID-19 leczonych w domu”, wypracowanych przez konsultantów krajowych (medycyny rodzinnej, chorób zakaźnych oraz anestezjologii i intensywnej terapii) we współpracy z Radą Medyczną przy Premierze RP znajdziemy zalecenia do nie stosowania właściwie niczego poza paracetamolem (więcej o tym tu). Jak wyglądało leczenie szpitalne? Obok całej rzeszy lekarzy, którzy z poświęceniem starali się ratować chorych, i robili to z powodzeniem, była duża grupa medyków, którzy przynieśli wstyd tej profesji. Oddajmy głos tym, którzy mieli z nimi do czynienia. Statystyki nie robią już na nikim wrażenia – to po prostu liczby. Ale nie zapominajmy, że za każdą liczba stoi tragedia konkretnych ludzi. Tragedia, która nigdy nie powinna się wydarzyć w cywilizowanym kraju, który nie jest w stanie wojny:
„Mój tata dostał skierowanie do szpitala z podejrzeniem zawału, jego nieszczęściem okazał się fakt, że był przeziębiony - chorował przewlekle na zatoki. W namiocie szpitalnym, do którego pojechał z moją mamą, zmierzono mu gorączkę i oczywiście zrobiono test PCR. Tata nie miał gorączki a test był negatywny – czego moja mama była świadkiem. Zabrano go na obserwację i umieszczono na oddziale zakaźnym. Dlaczego tam? Lekarka w rozmowie telefonicznej powiedziała, że choć oficjalnie tata nie ma potwierdzonego wyniku dodatniego, to jest pod obserwacją pod kątem Covid. Tato nie był w izolatce, leżał w pokoju z dwoma innymi pacjentami. Na oddziale zakaźnym. Dopiero tam prawdopodobnie został zarażony – mama nigdy nie została skierowana na kwarantannę. To co zaczęło się dziać potem jest dla mnie ciężkie do zrozumienia i pogodzenia się. Informacje te pochodzą bezpośrednio od taty (kiedy jeszcze mógł dzwonić) i od znajomego szwagra mojego taty, który pracował w administracji szpitala… Mój tata do ostatniego dnia, czyli dopóki go nie podłączono do respiratora dzwonił do nas i mówił, np. że "wolałby umrzeć w domu niż tam, i że nie wyobrażamy sobie co tam się dzieje...". Nie wiadomo dlaczego, tata wędrował po 4 czy 5 oddziałach szpitalnych poza zakaźnym. W pewnym momencie tata został przeniesiony na oddział diabetologii (choć nie był cukrzykiem), tam z powodu ostrej niewydolności oddechowej podłączono go do ssaka, takiego urządzenia odsysającego wydzieliny z płuc. Podłączono go i zostawiono samego na noc. Sądzę, że o nim zapomniano. Mój tato zaczął się dusić, wyzywał pomocy, ale nikt nie przyszedł, jakby nikogo tam nie było w nocy. Zdarł tę aparaturę z siebie, ale osłabł na tyle, nie był w stanie nawet do toalety pójść, więc się zsikał do łóżka i do rana leżał mokry - nie miał nawet basenu przy łóżku. Z raportów NIK wynikało, że jednym pacjentem z Covid opiekowało się 50 lekarzy! Gdzie oni byli? W kolejce po wypłatę dodatków kowidowych? Mój tata mówił, że lekarze rzadko zaglądali, jak już to na 2 minuty.
Na drugi dzień dowiedziałam się, że tata jest pod respiratorem. Po „intensywnej” rozmowie z ordynatorem stracił saturację – dowiedział się mój brat. Sądzę, że tata oburzał się na brak opieki, pozostawieniem go na noc pod ssakiem, na pewno był zdenerwowany – znajomy lekarz powiedział mi, że często wystarczy niewielki wysiłek i saturacja spada. Nie wiem czy faktycznie była taka konieczność, żeby tatę podłączono do respiratora... Podejrzenie zawału okazało się fałszywym alarmem ale Tato zmarł. W obliczu naszej tragedii Ordynator zdobył się na komentarz, że Tato „i tak miał szczęście, że zwolnił się respirator”… Takiej znieczulicy wśród lekarzy nigdy nie widziałam! Mieli pretensje o to, że się dzwoniło zapytać o stan taty, oburzali się, jak śmiem pytać czym go leczą, nikt nic nie wiedział.
Nic nie ma odzwierciedlenia w dokumentacji szpitalnej. Nie dostaliśmy wypisu z oddziału zakaźnego, gdyż szpital twierdzi, że nikt taki tam nigdy nie leżał. Według dokumentacji tata trafił do namiotu z gorączką (!). Dokumentacja też nie ujmowała, że był podłączony do ssaka (bez nadzoru). Nic się nie zgadza. Ta cała pandemia i środki ostrożności go jakaś gra pozorów – zakaz odwiedzin (nie dla wszystkich jednak), maseczki, dezynfekcje – a mój brat po śmierci taty wszedł do szpitala bez testu, maseczki i oddano mu te zsikane rzeczy taty. W tym czasie zalecano by zakupy robić w rękawiczkach i by te zakupy później odstawiać na kwarantannę.
Minęły dwa lata, ja pogodziłam się ze śmiercią rodzica (takie życie), ale ciężko się pogodzić z okolicznościami, szczególnie kiedy te bestie wręczają sobie jeszcze nagrody. Niedzielski nie stracił nawet stanowiska. Ciężko się żyje ze świadomością, że Twój bliski cierpiał i przeszedł piekło przed śmiercią, upodlenie na które ani on ani jego rodzina nie zasłużyli. Będąc na cmentarzu często zastanawiam się, czy w tym grobie leży mój tata – mój tata wyszedł z domu z katarem, a potem mam tylko czyjeś zapewnienia, że umarł, a nam nie pozwolono nawet zobaczyć ciała. I najgorsza jest ta świadomość, że tata wiedział, że nie wyjdzie stamtąd żywy. Cztery miesiące po jego śmierci, odwiedził nas człowiek, który jak się okazało, leżał z Tatą w jednym pokoju. Tata wiedząc, że już nas nie zobaczy, że odebrano nam i jemu ostatnie pożegnanie, poprosił tego Pana, żeby mu zrobił ostatnie pożegnalne zdjęcie. I po czterech miesiącach ten pan przyszedł pokazać nam to zdjęcie.”
…
Zachęcam Państwa do wstawiania w komentarzach własnych doświadczeń z tego trudnego okresu.
Opracowane w oparciu o źródła:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Midazolam
https://pl.wikipedia.org/wiki/Benzodiazepiny_(leki)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Opioidy
http://www.pteilchz.org.pl/wp-content/uploads/2020/05/Prof.Flisiak_2020-PAIM-COVID-19-recommendation-PTEiLChZ-pl.pdf zalecenia z 31.03.2020
http://www.pteilchz.org.pl/wp-content/uploads/2020/07/COVID-19-PTEiLChZ-2020-Anex-1-wersja-polska.pdf zalecenia z 08.06.2020
http://www.pteilchz.org.pl/wp-content/uploads/2020/10/Aneks-2-do-Rekomendacji-PTEiLChZ-13-10-2020-pl.pdf zalecenia z 13.10.2020
https://www.mp.pl/covid19/zalecenia/265853,zalecenia-postepowania-w-zakazeniach-sars-cov-2-polskiego-towarzystwa-epidemiologow-i-lekarzy-chorob-zakaznych-26042021 zalecenia z 26.04.2021
"Porażająco podobna historia do tego, co spotkało moją Mamę, która już w końcówce "zarazy" trafiła do szpitala z podejrzeniem udaru, z negatywnym testem, a wylądowała na oddziale kowidowym w innym mieście i już nigdy z niego nie wyszła."
https://twitter.com/msobo2022/status/1626606138543296513
"Bardzo podobna sytuacja z moją mamą, poszła do szpitala na urologie, tam zarazili ją c-19, przewieźli do Zgierza, do końca była z nią rozmowa przez tel. już się niby poprawiło, i nagle dowiadujemy się że została podłączona pod (miała przeciwwskazania)respirator, dzień po zmarła."
https://twitter.com/Jacekpl62102387/status/1626588140059369476